Florentynka i Noniu razem [*] Odpoczywajcie

Dobrego dnia Florentynko :1luvu:

Pisałam już, że - podając kroplówkę - chodzę za Florentynką,
a ona np. idzie się napić (najczęściej).
To zdjęcie mateosia zrobiła nam w środę,
dla udokumentowania podwójnego nawadniania kocinki

potem, po zakończeniu kroplówki i jedzeniu,
i kiedy troszkę odpoczęła, przyszła do mnie,
trącała leciutko główką i mruczała.
Duża Florentynki mówi, że powiedziała "kocham cię, ciocia".

Na pewno tak powiedziała! :1luvu:

Florentynko dzielna maleńka Kocinko, dla Ciebie mały skarbie wielki i dla Twojej Dużej serdeczne życzenia wielkanocne :1luvu:

Zunia

Florentynka po kroplówce. Przy ściąganiu z półki drapnęla Duża, wystraszona, bo spała. Ale potem poszło gładko, pod koniec powędrowała do miski z wodą, a po zakończeniu do siebie - na półkę. Pełna koordynacja.

Kochana, mądra Florentynka :1luvu:

Najważniejsze, że zawartość kroplówki jest już w kociałku

Potem Duża uczesała Florentynkę i obcięła pazurki. Grzeczna kicia nie protestowała.

Dziś, 29 kwietnia, mija 21 lat od kiedy Florentynka mieszka w domu. A właściwie w Domu przez wielkie "D". Zacytuję Florentynkę, która kilka lat temu pięknie opisała na miau swoją historię:
To była niedziela. Duża poszła na targowisko na Dworcu Świebodzkim po zakupy. Koty tam wtedy też sprzedawali, ale Duża nie zamierzała kupować kota. Aczkolwiek myślała o towarzystwie dla Teosia. Ale kupiła sobie ubranie, coś do jedzenia i nie miała już pieniędzy. Zobaczyła chłopaka, który miał karton z kociętami i je sprzedawał w najlepsze. Nie wpadłam jej w oko. Nikomu innemu też nie i kiedy wracała tamtędy po jakimś czasie, byłam już tylko ja w tym kartonie. Dużej się zrobiło mnie szkoda, ale nie miała ani pieniędzy (10 zł kosztowałam) ani zdecydowania. Nagle pojawił się mój anioł stróż w postaci stróża czy raczej strażnika miejskiego i powiedział do chłopaka, że nie wolno tu zwierząt sprzedawać. To chłopak wcisnął mnie Dużej i powiedział na pożegnanie „Niech się dobrze chowa”, co Duża do tej pory wspomina.
Zabrała mnie od razu do czynnego w niedzielę weta p. Tomka, który znalazł na mnie JEDNĄ pchłę i zaproponował, żebym się nazywała Pchełka. Duża na szczęście miała większe ambicje w sprawie mojego imienia.
No i w sumie to taka historia.
F.
Wszystkiego najlepszego, Florentynko kochana

ciocia

MalgWroclaw pisze:Dziś, 29 kwietnia, mija 21 lat od kiedy Florentynka mieszka w domu. A właściwie w Domu przez wielkie "D". Zacytuję Florentynkę, która kilka lat temu pięknie opisała na miau swoją historię:
To była niedziela. Duża poszła na targowisko na Dworcu Świebodzkim po zakupy. Koty tam wtedy też sprzedawali, ale Duża nie zamierzała kupować kota. Aczkolwiek myślała o towarzystwie dla Teosia. Ale kupiła sobie ubranie, coś do jedzenia i nie miała już pieniędzy. Zobaczyła chłopaka, który miał karton z kociętami i je sprzedawał w najlepsze. Nie wpadłam jej w oko. Nikomu innemu też nie i kiedy wracała tamtędy po jakimś czasie, byłam już tylko ja w tym kartonie. Dużej się zrobiło mnie szkoda, ale nie miała ani pieniędzy (10 zł kosztowałam) ani zdecydowania. Nagle pojawił się mój anioł stróż w postaci stróża czy raczej strażnika miejskiego i powiedział do chłopaka, że nie wolno tu zwierząt sprzedawać. To chłopak wcisnął mnie Dużej i powiedział na pożegnanie „Niech się dobrze chowa”, co Duża do tej pory wspomina.
Zabrała mnie od razu do czynnego w niedzielę weta p. Tomka, który znalazł na mnie JEDNĄ pchłę i zaproponował, żebym się nazywała Pchełka. Duża na szczęście miała większe ambicje w sprawie mojego imienia.
No i w sumie to taka historia.
F.
Wszystkiego najlepszego, Florentynko kochana
ciocia

Uwielbiam tę historyjkę! :1luvu:

Jak super opowiedziane!

Wszystkiego najlepszego Florentynko

Florentynko, żyj jeszcze następne 21 lat!

21 lat ro nie byle co

Kolejnych szczęśliwych.

Florentynka już po sobotniej kroplówce, odpoczywa na górze.

Florentynka i Noniu razem [*] Odpoczywajcie

Kto przegląda forum