Hej, Zuzia skończyła 4 lata, na co dzień nie mam z nią problemów ale popełniłam parę błędów wychowawczych i nie ze wszystkim sobie radzę.
1. Ostatnie pół roku jest..nieprzyjemne, nie wydarzyło się w domu nic specjalnego typu remont/ nowy domownik/nowy zwierzak, mimo to ciężko mi się ,,dogadać z Zuzią"
Niestety nie jestem osobą która karmi kotkę ( pracuję nad dietą i powoli zmieniam jej pokarm) zajmuje się tym mój ojciec który wstaje o 6,30 do pracy ( Zuzia śpi u niego)
Ogólnie jestem jedynym domownikiem któremu nie pozwala się dłużej nosić bo kończy się to sykiem ( wypróbowałam wszystkie metody) często zdarza się że Zuzia przechodzi koło mnie sycząc, atakuje nogi i ogólnie jest niezadowolona wszystkim, są dni że nie ma opcji na zabawę czy głaskanie.
Zuzia jest pod kontrolą weterynarza więc wykluczam chorobę
Staram się nie głaskać jej kiedy widzę że uderza ogonem ( skończyło by się to pogryzieniem, drapaniem) kompletnie nie wiem co robię źle.
Ogólnie nie jest bardzo źle bo takie zachowania nie są bezustanne, ale kiedyś ich w ogóle nie było a teraz pojawiają się coraz częściej .
2. Wizyty u weta są bardzo stresujące, może nawet nie podróż ale Zuzia poza swoim podwórkiem ( nie wychodzi poza wysokie na 2 m ogrodzenie ) nie zna świata, przy pobraniu krwi wpadła w taką histerię że nawet specjalny worek i zakrycie pyska fartuchem nie dały rady ( mam przegryziony paznokieć który boli trochę a minął tydzień ) Ogólnie kotka jest nie do poznania na wizytach,, atakuje równo i mnie i weterynarza, kompletnie nie widzi we mnie ..pomocy ? kogoś komu ufa ? ( wiem jak to brzmi, ale zwierzęta mojego lubego skakały na niego w poszukiwaniu pomocy, kryły się w jego rękach itp)
3. Szalki... to zupełnie inna sprawa, Zuzia po założeniu ich jest spokojniejsza, mimo że są dość luźne to często się kładzie i ogólnie działają na nią dyscyplinująco, a to nie za dobrze. Jako tako nie chodzi w szelkach na co dzień, dostaje je może 2 razy na miesiąc jak za bardzo bryka i nic nie pomaga.
Mimo to jest do nich w miarę przyzwyczajona .
4. Zastanawiam się czy dobrym pomysłem jest wprowadzenie do naszego życia ...podróży, chciałabym ją zabrać w transporterze autem gdzieś i w szelkach i na smyczy posiedzieć sobie gdzieś ( oczywiście tam gdzie spotkanie ludzi z psami będzie mało prawdopodobne) ale nie jestem pewna czy to w ogóle dobry pomysł nawet jakby ją stopniowo przyzwyczajać( tak obawiam się czy ta moja chęć zabierania jej gdziekolwiek nie będzie dla niej niebezpieczna lub stresująca mimo solidnych przygotowań )
5. Jeszcze zapytam... wpadłam na dziwny pomysł że może pomoże we wszystkim sprej z feromonami typu Felliway ? Może to przekona bardziej do mnie kotkę, a z czasem jak się uspokoi to i do ,,podróży"
Może jak to ja zacznę ją karmić to pozwoli się nosić i nie będzie taka drażliwa w stosunku do mnie. (ale to komicznie brzmi )
Dajcie znać co o tym wszystkim myślicie ,proszę o rady
6.Miałam okazję ostatnio widzieć coś dla mnie niesamowitego, dziewczyna szła do sklepiu z kotem w szelkach i smyczy trzymając go na rękach, kot był tak niesamowicie spokojny ! W sklepie już kiedy brała coś z regału kociaka odstawiała na moment na ziemię, potem znowu na ręce i do domu, niestety nie odważyłam się zagadać...Na pewno taka tresura była od małego i jest bardzo czasochłonna , myślicie że może kiedyś moją 4 latkę będę mogła zabrać na taki wypad ?