Czasami tak bywa, że coś się nie wiedzie
Dzisiaj rano zauważyłam u Daisy strasznie czerwone, załzawione oczko
W pierwszej chwili pomyślałam ,ze złapała cos od małych, bo one jak zwykle ją interesują, choc teraz to tylko Frania
Zadzwoniłam do weta i pojechaliśmy. Nawet sie śmiał jak nas zobaczył ,ze się za nim stęskniliśmy
Obejrzał dokładnie oczko, odpowiednimi przyrządami i okazało się ,ze to uraz mechaniczny
Musiała biegnąc szybko o coś się uderzyć w oczko,ale o co to nie mam pojęcia
W każdym razie uraz jest poważny, dostała cały zestaw kropli , jedne ma dostawać co godzinę, więc mam zajecie przez kilka najblizszych dni
Nawet nie za bardzo protestowała przy podawaniu, mam nadzieję ,ze sie to nie zmieni i nie będę jej szukać po domu.
Po krople pojechałam do tej tańszej apteki, tamtą droższą ominęłam
Stokrocia była w weta zważona i kawał kocicy z niej
aż 2,9 kg