Strona 54 z 100

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Wto paź 16, 2018 18:26
przez MB&Ofelia
Dla właściwej socjalizacji kociaki powinny być z matką i rodzństwem do ukończenia 3 miesiąca. Ale zasady swoje, życie swoje. Ofelię musiałam zabrać od matki jak miała 5-6 tygodni. Bo jak to napisała MaryLux - lepiej mieć kota żywego niezsocjalizowanego...
A co do pazurków, w gabinecie psiej (i kociej) piękności przy sklepie zoologicznym, parę minut od mojego domu, za mancure brali 5 zeta. Ale to było kilka lat temu. Ode mnie nic nie wzięli za te 2 lub 3 pazurki które dali radę ciachnąć...

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Wto paź 16, 2018 20:56
przez MaryLux
Bilu, koffam Twoje rymowanki

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 17:03
przez Bestol
Lusia podziekował ja żem, ale bo wiesz ja jestem arystokrata światłowód Bilckiewicz, i Bilomski i nawet Curie-Bilowski!!!!!!! Bo ja wielki artystow jestem żech!!!! I skromnowaty tyż!!! A i w kuwecie jestem Bilasso - Picasso to przy mnie jajów nie ma!!!!
Eeeeeeeeeeeeeee, co do jajów to trochem rozpędził siem ja żech.....

Chiko, może ja i bidak jest, ale se o mym grzywaczu pomyślowaj. Grzywacz to siem nawet przez balkona wychybić nie mogie a i napluć z góry na nikogo.... Bidny grzywacz. Ja to tam lubiejam swój świat zza krat, bo dupa bezpieczna moja arystokrata jest.
Ja mieszkiwujem w dziwnym miejscu żech. Niedaleko tarasu mego, na innym tarasie - to ni mają siatki ale wielka szyba!!!! Cała balkona w szyba majom!!!!!! Ja to na takim balkona to bym siem czuł jak glonojad jakiś... I tam jakieś dwa glonojady pomieszkujom, bo często z paszczami do ta wielka szyba przyklejone som i na wszystko patrzajom 8O Ja światłowód arystokrata jestem to ja wiem, że tam oceanarium jest. Grzywacz mówi, że to wyższa technika jest te szyby na balkona. Gupi grzywacz - ja wiem lepsiej, że to oceanarium jest i tam na bank glonojady dwa!! A jak one te glony z tej szyba pięknowato czyyyyyyyszczą!!!! Żrą wszystko na ta szyba, takie ciekawe som, co u sąsiadów jest żech! Powiadam Wam ja żech, że dla mnie to zacnowate jest tak wielkie glonojady w akwarium widowywać z bliska a i płacić ja za taka atrakcja nie muszem.

To pisałem ja
Bil :flowerkitty:
Sir Bil :201415
Kuwetowy Bilasso :201453

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 17:42
przez Bestol
Teraz będę pisać ja - grzywacz. Chciałam dać sobie spokój z pisaniem o tym - bo sytuacja dotyczy mojej przyjaciółki - ale danych żadnych tutaj nie podaję. A nie mogę się powstrzymać od napisania o tym.

Moja przyjaciółka już jakiś czas temu mówiła mi, ze szukają kota dla ich córki - 15-letniej. Ona koniecznie chce czarnego (znam ją - zafascynowana wszelkimi czary mary, z wyglądu Anja Ortodox to przy niej aniołek). Ale miła, rozsądna dziewczyna.
Oni wiedzieli w jaki sposób przygarnęłam Bila, ale nie o tym chcę napisać.
Dziś - moja przyjaciółka - powiedziała mi, że oni boją się adoptować "obcego" kotka, bo nie wiedzą jaki będzie i boją się, że nie uda im się go ułożyć, itd.
I całkiem poważnie zapytała mnie, czy nie oddałabym im Bila, a sama nie zaadoptowała innego kotka. Dodała że oni wszystko pokryją co trzeba z "tym moim nowym kotkiem jak wezmę". Pokryją koszty wszystkiego - szczepień, kastracji i co jeszcze będzie trzeba. Bo oni by chcieli kotka od kogoś "PEWNEGO".
BTW - Bilu nie jest pierwszy do zaprzyjaźniania się z innymi ludźmi. Ich córka widziała go raz w życiu, moja przyjaciółka częściej, gdy odwiedzała mnie. Ale Bilu nigdy nie podszedł do niej, jak i do innych obcych nie podchodzi zbyt często.
Byłam w szoku, ale starałam się wszystko zamienić w żart - "wiesz nie mogę Ci oddać Bila, to jakbyś ukradła mi męża". Otrzymałam odpowiedź "ale to kot".
Skończyło się na tym, że zakończyłyśmy rozmowę w atmosferze pokojowej, bez kłótni. Do samego końca starałam się prowadzić tą rozmowę żartobliwie, żeby nikogo nie urazić. Oczywiście poważnie powiedziałam, że kocham Bila i jest członkiem mojej małej rodziny. Delikatnie też (może za delikatnie) starałam się powiedzieć jej, że jednak kotka nie powinni brać. Jak będzie nie wiem - zrobią jak zrobią.

Napisałam o tym, ponieważ często na tym forum spotykałam się z "atakami" DT na potencjalnych DS. Ataki te często uważałam za wyolbrzymione. Teraz przekonałam się na własnej skórze, że ludzie często "chcą po prostu kota".
Chcę jeszcze powiedzieć, że moja przyjaciółka to dusza człowiek, zawsze pierwsza by komuś pomóc. I szczerze nie przesadzam. Znamy się od podstawówki, potem przez ogólniak, studia, i bardzo się przyjaźnimy. Teraz mieszkamy na sąsiednich osiedlach i często się spotykamy. To co wiem na pewno - nigdy w jej rodzinie nie było zwierząt (od podstawówki właśnie). Wiem, że ona nie miała nic złego na myśli, po prostu chyba tak myślą niektórzy ludzie - kot to kot. Myślę, że tak właśnie myślą Ci, którzy nigdy w swoim życiu nie mieli do czynienia ze zwierzętami.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 18:10
przez MB&Ofelia
Ekhm... Że tak powiem delikatnie, chyba kobitka faktycznie nie ma pojęcia o zwierzętach.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 19:00
przez Bastet
Ojejkuuuuuu??? Po prostu nie wierzę w to, co czytam!
Jak można tak komuś powiedzieć??? :201427
Trzeba było koleżance zaproponować, żeby oddała Ci swoją córkę! A sobie zrobiła drugie dziecko. Może wtedy by dotarło???

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 19:47
przez Bestol
Wiem, jak to co napisałam zabrzmiało. I to szczera prawda, ale to szczerze dobra osoba jest. Uwierzcie mi. Serce na dłoni dla ludzi. Po prostu dla niej zwierzak to po prostu zwierzak. To nie jest osoba, która skrzywdziłaby zwierzaka. Po prostu, tak ja sobie to tłumaczę - bo znam ją lata - dla niej zwierzak to jest zwierzak. Chce dać dobry dom, tylko nie rozumie, że zwierzaka się kocha i można się przywiązać. Moim zdaniem w jej umyśle po prostu - chce dać kotu dom. Kotu, jak powiedziała, z pewnej ręki. Nie, żeby go skrzywdzić.
Co nie zmienia faktu, że niezależnie od tego wszystkiego dobrego, co niej myślę - ona nie jest na zwierzaka przygotowana i nie powinna go mieć.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 20:09
przez MB&Ofelia
Bestol pisze:Wiem, jak to co napisałam zabrzmiało. I to szczera prawda, ale to szczerze dobra osoba jest. Uwierzcie mi. Serce na dłoni dla ludzi. Po prostu dla niej zwierzak to po prostu zwierzak. To nie jest osoba, która skrzywdziłaby zwierzaka. Po prostu, tak ja sobie to tłumaczę - bo znam ją lata - dla niej zwierzak to jest zwierzak. Chce dać dobry dom, tylko nie rozumie, że zwierzaka się kocha i można się przywiązać. Moim zdaniem w jej umyśle po prostu - chce dać kotu dom. Kotu, jak powiedziała, z pewnej ręki. Nie, żeby go skrzywdzić.
Co nie zmienia faktu, że niezależnie od tego wszystkiego dobrego, co niej myślę - ona nie jest na zwierzaka przygotowana i nie powinna go mieć.

Myślę że trafiłaś w sedno.

Czasami się zdarza że ktoś załapie o co chodzi. Moi rodzice chyba już zajarzyli że kot to nie jest "tylko zwierzę". Ale znam też osoby "niereformowalne".

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 21:36
przez MaryLux
Bila nie dałabym jej w ogóle. Innego kota - może kiedyś tam, ale nie dziś

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 21:39
przez Chikita
Bil'u nie wiem o jakiej szybie Ty mówisz, ale ja też mam takie przesuwane drzwi. Wskoczę na drapak i nie mogę wejść na półkę, bo to mi zagradza i dopiero jak Duża jakoś je rozsunie to mogę wejść na swoją półkę. Dobre to to nawet, bo nawet jak pada to Duża mnie wypuszcza i teraz też mnie wypuszcza.
Chiko

A co do podejścia to hmm... są reformowalni i nie reformowalni. Jedni biorą psa, bo fajnie mieć z kim wychodzić na spacer, a kiedy staje się to uciążliwe no to to przecież pies.
Tak samo jest z kotem. Nie zliczy się jak dużo ludzi decyduje się na kota, bo wyprowadzać nie trzeba, a fajnie jak coś biega po domu.
Jedni zrozumieją, inni nie.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Śro paź 17, 2018 21:46
przez MaryLux
Obrazek

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Czw paź 18, 2018 16:45
przez Bestol
Chikita, trafiłaś w sedno, dla mojej przyjaciółki podstawowym argumentem jest, że z kotem wychodzić nie trzeba. Śmiem wątpić, czy ona wie co trzeba - coś za coś.

Mary, mimo, że ją bardzo lubię, nie dałabym im nawet chomika. Ich ciągle nie ma w domu, córa - dla której ma być kot ma 15 lat to wiecie jak jest, szkoła, znajomi. Jak pisałam, fajna, zwariowana dziewczyna, ale jej opieki nad kotem sobie nie wyobrażam. Myślę, że w jej młodej głowie czarny kot pasuje do wizerunku i tyle.
Oni się nie zrazili. Dziś dostałam od przyjaciółki smsa z linkiem do stronki z OLX o czarnej kotce, która szuka domu (a wczoraj to zarzekała się, że chcą kocurka). Nie odpisałam, bo w sumie czasu nie miałam. Za chwilę dostałam smsa, czy jak wezmą tego kota to im pomogę. Jestem zbyt mało asertywna, żeby im tą adopcję wybić z głowy (wiecie, ja jestem z tych co w necie uwag kupa a realu dupa). Odpisałam - pomogę. Na razie nie mam żadnej informacji od nich, co postanowili.

To kotka z linku jaki mi podesłali:
https://www.olx.pl/oferta/sliczna-czarn ... a2de3f3500
(BTW - a jeszcze wczoraj chcieli całego czarnego).

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Czw paź 18, 2018 17:18
przez MB&Ofelia
Bestol, a może poradź znajomym żeby przed decyzją o wzięciu kota poczytali cokolwiek o opiece nad kotami? Jest trochę fajnych pozycji tłumaczących co i jak.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Czw paź 18, 2018 17:19
przez Bestol
Spróbuje. Nie wiem nawet jaka decyzję podjęli, dzwoniłam przed chwilą i nie odebrali. Spróbuje później.

Re: Bilu z hodowli "The dachowo-wydmuchowo" się przedstawia

PostNapisane: Czw paź 18, 2018 17:34
przez ewkkrem
O, kurczę, nie wiem co myśleć. Ja kiedyś też myślałam o psie ale z psem bym sobie nie poradziła. Tym niemniej był to jeden z argumentów za kotem. Zresztą ja zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Maja mama i ciocia przywiozły mi 10-cio dniową koteczką porzuconą na działce przez matkę. Nie miałam nic do gadania! Była to pierwsza zwierzynka w moim domu - bez przygotowania, bez akcesoriów, bez kuwety, podstawowej wiedzy, karmy itd, itp.
Pierwszą kuwetą była foremka do ciasta i piasek, który miałam w domu do zubożenia ziemi leśnej do kwiatów. Istotne jest "poczucie odpowiedzialności". Ja mam wieeeele wad, ale odpowiedzialność za swoje (i nie swoje czasem) decyzje jest we mnie wbudowana. Do dzisiaj pamiętam, jak umówiłam się z koleżanką (mieszkającą 30 km od mojej miejscowości) i nie mogłam zjawić się na umówionym miejscu. Były to czasy (tak ze 35 lat temu) beztelefonicznie, bezinternetowe, bez kontaktyczne :mrgreen: .
Wniosków nie mam :mrgreen: . Z jednej strony jest gorzej (ach ta dzisiejsza młodzież) z drugiej lepiej (bo uświadomienie (może) większe?
Kto wie, czy gdyby koleżanka zamieszkała z sierściuchem to by się nie zakochała?.
PS. Te dywagacje to nie moje!!! To moja @ ma takie dylematy!
Drops.