Żyjem ja żech światłowodowy wielkowaty!!!!!!
Wystrachałem moja grzywacza straszliwowiwie!!!! Bo żem wczoraj nie wtargał się grzywaczowi do łóżka rano i żem nie wylazł ze swojego wieża co w nim spam ostatnio, jak grzywacz mój wstał szykować siem zarabiać na mnie. grzywacz wstał, a ja żem nie wylazł nic a nic. Grzywacz polazł pod to co ludzie nazywowujom prysznica i potem grzywacz z tego żech wylazł - a ja żem nie wylazł ze swojego spania nic a nic!!!!! Pierwszy raz żem tak zrobił żech!!!!! Bo ja zawsze już na grzywaczu mym spał, zanim on obudzić zechciał siem, a potem za grzywaczem ja zawsze latał żem aż do pracy mój grzywacz nie wyszykował siem żech. To ja żem wystrachał grzywacza tym, że dopiero na żarcie żem ja wylazł. Gupi grzywacz, ze siem tak wystrachowiwał...
To pisałem ja
Bil
Sir Bil
co grzywacza lubiam wystrachowywać
To teraz napiszę ja - grzywacz.
Bilu rację ma, że przeraził mnie. Prawie zawsze ładował mi się pod kołdrę nad ranem zanim wstawałam do pracy. Na BANK ZAWSZE już latał, jak ja wstawałam z łózka. Zawsze był przy mnie. Wczoraj wstałam i już się dziwiłam, że nie pchał mi się do łózka. Poszłam pod prysznic - nic Bila nie ma. Zrobiłam sobie kawę - Bila nie ma. NIGDY, ale to NIGDY tak nie było. Wystraszyłam się strasznie, zaczęłam go wołać - nic. Już przerażenie, że może zamknęłam go na noc na balkonie, chociaż zawsze przed snem wiem, że jest w domu - taki jakiś irracjonalny strach mnie złapał. Spanikowałam strasznie. Ostatnia deska ratunku - otworzyłam puchę żarcia - od razu był przy mnie. Zeżarł ze smakiem. Musiałam jechać do pracy, ale serce mi waliło jak młot, bałam się, że chory jest, bo taka sytuacja nigdy się nie zdarzyła. Wróciłam do domu po pracy - Bil jak co dzień. Zeżarł, bawił się, latał. Ale jakoś ciągle się bałam, znowu sprawdziłam wszystko - kuwetę, jego miejsca. Przyglądał mi się jakbym była niespełna rozumu. Dziś rano wszystko jak zawsze - władował mi się pod kołdrę, latał za mną przed pracą jak wcześniej, zeżarł ze smakiem. Wróciłam z pracy i Bilu pełen energii.
Nie wiem co sie stało wczoraj rano - ale zaniepokoiło mnie to bardzo. Nigdy wczesnej tak nie było. Będę go obserwować, bo może faktycznie wczoraj rano coś go bolało, a na razie przeszło. Znam swojego kota i dlatego to jak zachował się wczoraj przeraziło mnie.