Chikita, ona cudowna jest, zakochałam się
Jak adoptowałam Bila, to zasmarkany był i kichał na potęgę. Dlatego wet nie pozwolił go szczepić w terminie określonym w akcie adopcyjnym. Bilu dostawał wtedy przepisane przez veta pyle wzmacniające. Wet podejrzewał koci katar. Bardzo się wtedy Bilu bał i chował, jakbym kota w domu nie miała. To zdjęcie nr 2, to chyba po 2 miesiącach od adopcji było zrobione, pierwszy raz go przyłapałam, jak nie schował się i na kanapie czujnie się wylegiwał. Ale jak na zdjęciu widać, ciągle był przerażony.
Z tego, co mówiła Pani z DT, to jak adoptowałam go, to nie był absolutnie zsocjalizowany ani z innymi kotami, ani z człowiekiem. Adoptowałam go, z tego co mówiła Pani z DT, dość szybko od jego znalezienia i umieszczenia w DT. Wiem, że miał siostrę w dużo gorszym stanie(o tym się dowiedziałam później od fundacji, z której brałam Bila). Siostra Bila, w czasie gdy go adoptowałam, była w innym DT i była intensywnie leczona. Wiem, że znalazła dobry domek.
Ktoś tu kiedyś na forum mi napisał, że nie powinno się takiego kotka, jak Bil, dać do adopcji takiej niedoświadczonej osobie, jaką byłam ja. I ten kto to napisał - miał rację.
Ale bardzo się starałam i dałam radę
A Bilu to już teraz nie ta sama "kupka nieszczęścia" co na pierwszych dwóch fotkach