Nie, Obiś się nie stresuje samą wycieczką, on to znosi, znosi godnie, ale z takim strasznym zrezygnowaniem. Jest bardzo dzielny.
Ale Obcio mi po każdym wlewie smutnieje. Ostatni miesiąc to codzienne kłucie, naprzód w SPA, potem u weta, może kilka razy było co dwa dni...I do tego wielokrotne pobieranie krwi, no kto to zniesie w takiej częstotliwości?
Żeby jeszcze był efekt wymierny. A efektu brak, mocznik nam właściwie nie spada. Więc po co to wszystko?
Pisałam wielokrotnie, że ja mu kroplówki w domu nie podam. A nawet gdybym potrafiła, to nic z tego nie wynika
Ostatnio doktor trzy razy usiłował się wkłuć, ktoś musi trzymać Obcia, nawet mu łepek taką wielką rękawicą muszę przyciskać czasem, żeby doktor mógł się wkłuć. Ja mam tylko dwie ręce....
Wyszedł. Zjadł i wyszedł.
Ale mi źle