Śpią przytulone w Hiltonie, chłodniej się zrobiło.
Dzięki Wojtku, tak, chyba uratowałam, ale nie sama, razem z Ulv, to ona złapała Paskuda i zabrała na kastrację. Żaden to sukces wielki, tu na forum nie o takich akcjach czytamy.... On był cały w ranach i ropniach, podobno z wetem na dwie ręce czyścili te wszystkie dziury w Paskudzie. Biedny był bardzo, chudy jak sznurówka i ten ogonek lekko złamany, to był znak rozpoznawczy Paskuda na murku, gdy przebiegał. Skóra, kości, rany, ropa i grzyb. Teraz ogonek zarósł futrem i prawie nie widać tego złamania. Ogonek ma już bardzo ładny, ale nie za długi
Ja tak piszę, że młody, ale może nie tak całkiem
Może to stary, paskudny dziad?
Paskuda wszyscy tu przeganiali w ostatnich dwóch latach, jedna sąsiadka nawet, jak się przyznała, kiedyś dała mu o zgrozo ludzki antybiotyk, bo nic innego nie miała pod ręką, a on miał takiego wielkiego grzyba na uchu
I nazwała go właśnie Paskudnik.
Myślę, że ma jakieś trzy lata, więcej by nie przeżył, był rzeczywiście w stanie tragicznym.
A Mama jest młoda, sprawdzono, to pewne.
Śpią sobie po śniadaniu, niech śpią. Nie dam nic przed wieczorem, bo grube strasznie