Hannah12 pisze:Czitka, na pocieszenie mam od 15 kwietnia ocieplanie i robienie elewacji w bloku. Rusztowanie, okna oklejone niebieską folią, wata mineralna itp. Blok wysoki i długi a budowlańcy pojawiają się i znikają, maja czas do 16 października. Jak by tego było mało przez miesiąc od 3 lipca nie mam windy - wymiana ( mieszkam na 7 piętrze), a dzisaj wychodząc z domu zauważyłam, że rozpoczęto wymianę części chodnika, którędy do Międzyrzecza.
O, pięknie!
Z tych kataklizmów najzabawniejszy chyba jest brak windy i siódme piętro
Całości współczuję oczywiście bardzo.
Tak, do Międzyrzecza. Niewiele osób zapewne pamięta w jakim celu należy się tam udać, ale wspominając- było wesoło
Nie bardzo wiem jak ten wątek odgrzebać, popróbuję jednak. Hipcia się chyba spóźniła i odsysaliśmy ją z rur kanalizacyjnych, czy jakoś tak
I barką płynęliśmy? Z mojego ogrodu? Oj, czas leci....
U mnie rąbią ten dach dalej, koty wystraszone, Balbisia pod łóżkiem. Jak sobie dachowcy już pójdą, to stado wychodzi odpoczywać w ogrodzie i nie chce do domu, mają wreszcie swój spokojny czas i ciszę. Odebrałam ostatnie wyniki Balbisi, wszystko się poprawiło, wszystko w normach, wątroba też, a tarczyca jak stała w miejscu, tak stoi. Ciut ciut poprawa ale i tak norma razy 5
Kolejna próba łapania Mamy była, następna we wtorek. Mama oporna.
A potem, gdy jest już ciemno, widzę ją z Bratem na ogrodzie sąsiada, jak się bawią i brykają. Dzisiaj łapały jeża, wielkiego jeża.
No może nie tyle łapały, co z ogonami w pałąk biegały za nim. A szybki był! Mama i Brat to nie są dwa koty, to jeden kot.
Serce mi się kroi w plasterki jak widzę ich przywiązanie do siebie. Jak Miciu i Cosia. Razem, obok, blisko.
Cudowne dwa koty. Poszły sobie gdzieś teraz spać, wrócą jutro. Jeszcze lato. A co potem?