Balbisia dziękuje za pochwały bardzo!
Była straszna wichura i burza, ciemność wiekuista zapadła na chwilę, drzewa gięło do ziemi, wszystko fruwało, strach, strach
Stado wpadło z ogrodu do domu poza Balbisią, bo nawałnica przyszła nagle i niespodziewanie. Więc biegałam między piorunami i wichurą wołając kota, ale ani widu, ani słychu, pewnie się schowała w komórce, do której sama ze strachu nie dotarłam.
Krótko ta apokalipsa trwała, mogło popadać dłużej, upałów nie znosimy. Przestało lać i wiać, przerażona Balbi wróciła prosto pod łóżko, odleżała swoje i wróciła do ogrodu, śpi sobie na przyzbie.
Miło mi, że trzy osoby z forum z Wrocławia zadzwoniły, czy żyjemy i czy pomocy nie trzeba. Dzięki!
Jeszcze żyjemy, ochłodziło się trochę i mamy czym oddychać.
Koty nie jedzą dalej, Obcio chudnie
, Czitka głównie śpi.
Taki mamy klimat