....i do przodu ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 12, 2018 10:05 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Też nie wiem co napisać :( :( :(
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Czw kwi 12, 2018 13:20 Re: Lusia ma chłoniaka :(

O matko .. 8O :cry:
Leczyć, szukać takiej metody, żeby kot nie cierpiał. Nie pozwolić cierpieć.
I nie pozwolić wetom eksperymentować, jeśli nie mają pewności jak leczyć i czy to będzie miało pozytywny efekt.
Poszukaj na forum - chyba były tu chłoniaki :cry:
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 22909
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 12, 2018 13:27 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Koty onkologiczne:
viewforum.php?f=56
wątki o chłoniaku też są.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Czw kwi 12, 2018 19:56 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Bardzo współczuję :( :(
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw kwi 12, 2018 22:52 Re: Lusia ma chłoniaka :(

zatkało mnie....to pewna diagnoza ?

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15037
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt kwi 13, 2018 6:07 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Najgorsze, że już nie ma złudzeń co do błędu. Bardzo się bałam, że może ma padaczkę, ale ta diagnoza dosłownie mnie powaliła.
Od wczoraj wisze na kotach onkologicznych i szukam po necie.
Niestety wszystko potwierdza słowa weta.
Wytłumaczył nam, że nie ma szans na całkowite wyleczenie, możemy tylko walczyć o czas, czas w komforcie i bez cierpienia, ale to może być tylko kilka miesięcy, jesli chemia się powiedzie. Natomiast jak już chłoniak wróci, to drugiej chemii się nie podejmą :placz:

Lusia czuje się chyba dobrze, tak na oko. Weterynarze narazie opracowują jaki rodzaj tej chemii jej podać, żeby w ciemno nie strzelać. Zdecydowaliśmy, że damy jej szansę na dłuższe życie, właśnie dlatego, że wygląda na prawie "zdrowego" kota, ona tylko te swoje "odpały" ma, ostatnio nawet zaczęła szaleć za laserkiem, co do tej pory nie miało miejsca.

Poza tym wszystkim to cholera jasna, rok temu jak marley je uratował, obiecałam sobie, że wynagrodze tym stworzeniom to co zgotował im inny człowiek, a teraz co? Mam odpuścić. Choćby miała tylko kilka dni cieszyć się dobrym samopoczuciem, to jej to damy.
Okropne emocje mną targają, nie jestem w stanie nic składnie napisać i powiedzieć, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, dnia w którym będę musiała pozwolić jej odejść, to wszystko za szybko za krótko...cholera jasna no!
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt kwi 13, 2018 11:50 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Jestem z Wami myślami... Nie mam słów pocieszenia, mogę jedynie łączyć się w bólu :( Strasznie mi przykro :(
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt kwi 13, 2018 12:35 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Wszystko to takie niesprawiedliwe, takie bezsensowne, bo czemu choroba dopada tak młodego kota, który i tak już w życiu po dupie dostał. Zamiast cieszyć się życiem, dachem nad głową, to znowu ma cierpieć
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt kwi 13, 2018 13:43 Re: Lusia ma chłoniaka :(

To my cierpimy, my przeżywamy. I mamy obowiązek nie pozwolić by zwierzę cierpiało. Zrobić wszystko aż do końca.
Kot nie wie, że może umrzeć i się tym nie będzie zajmował ani przejmował, póki nie boli, jest dobre jedzenie, ciepło i bezpiecznie. Nie planuje,nie analizuje.
Przede wszystkim ma nie boleć.
I nie powinno być niczego sprzecznego z instynktem - np. chce, musi do kuwety a nie jest w stanie dojść, to dla zwierzaka duży dyskomfort. [w poniedziałek umarła moja Morela i w tym dniu już były takie objawy właśnie].
Ale ofc, jeśli leczenie nawet uciążliwe, ma pomóc i wiadomo będzie, że potem się unormuje, to leczyć - zwierzak się na ogół ogarnie i zapomni.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 22909
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 13, 2018 13:58 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Ogromnie wspolczuje :( Ale dopoki ja nie boli i leczenie nie jest dokuczliwe, to warto. Kciuki!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84536
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt kwi 13, 2018 16:41 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Bezsilność zabija :( Nigdy nie jesteśmy przygotowani na ostateczne decyzje, które są bardzo trudne. I zawsze to strasznie boli. Musiałam kilku kotom pomóc przekroczyć TM, bo leczenie było już męką, a nie ratunkiem. Mogę o tym mówić, już nie płaczę, ale nie jestem w stanie oglądać zdjęć kotów, których już nie ma. Rany się goją, blizny pozostają. Nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie napisać coś, po przeczytaniu czego poczujesz się lepiej. Chyba nie :( Trzymaj się. Jakoś.

ewar

 
Posty: 54905
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt kwi 13, 2018 18:27 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Dzięki za wsparcie, bedziemy podawać chemie plus sterydy, tylko jeszcze nie wiem jakie. Lusik narazie szaleje z laserkiem, troszkę spała, ładnie je i chodzi do kuwety, nic nie wygląda żeby miała się źle. Wczoraj miała ogólnie focha, dziś mniej, "odpały" ma, dziś ofukała i spluła poduszke "jaśka" syna. Bura też raz w łeb dostała, bo podeszła do niej od tyłu.
Jakoś wcześniej śmialiśmy się, że pokraczna jest bo ma bardzo długie łapki i nie raz jej się plączą, teraz myślę, że może jakaś niezborność to jest, wet mnie pytał też o to ale jakoś od razu nie skojarzyłam, bo ona ma tak tylko gdy chce szybko np. uciec czy gonić laser.

Muszę sie trzymać, bo tak jak piszecie ona nie rozumie swojej choroby a my jej stres fundujemy przez nasz stres, całkiem bez sensu. Od poniedziałku mamy zaczynać leczenie i nastawiam się psychicznie, że będzie skuteczne i dziadostwo długo nie wróci. Jeszcze raz dzięki wszystkim, zmykam bo muszę wybawić i wypieścić futerka.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt kwi 13, 2018 19:13 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Tak mi przykro, tak mi strasznie przykro, że diagnoza jest jaka jest :( Bywałam tu często po cichutku, dzisiaj zajrzałam i słów brakuje...Nie znam się na chłoniakach, weci będą decydować o leczeniu, ale może Bungo się odezwie, Bungo też...
Bardzo obawiała się o chemię, jak kot ją zniesie, jakie będą wyniki, też dostaje sterydy i chemię i kurację przechodzi bardzo spokojnie z tego co mi wiadomo. Głaski dla Lusi. I dla Was oczywiście.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt kwi 13, 2018 21:33 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Bungo ma 14 lat. Latem ub. roku w jamie brzusznej urósł mu guz, który po leczeniu sterydami - było podejrzenie IBD - zniknął. Wetka jednak coś podejrzewała i faktycznie - jesienią guz odrósł, potem podwoił wielkość. W styczniu operacja - hispat nie pozostawił żadnej wątpliwości. Guzy były nowotworowe, a chłoniak okazał się być obecny także na jelicie i gruczole krezkowym. Zdecydowałam się na chemię, poprzedzoną kilkoma tygodniami sterydu (Encortolon). Jest już po dwóch seriach (plus cały czas codziennie steryd), przy czym dostaje chemię dopyszcznie, przez 4 dni co 3 tygodnie. Pierwszą serie zniósł idealnie, przy drugiej był nieco osowiały, ale ogólnie jest w dobrej formie (najbardziej dokuczają mu stawy), ma apetyt i prawidlowo kuwetkuje. Usg wykazuje zmniejszenie zakresu zmian chłoniakowych, a co najważniejsze, wyniki ma, jak dotąd idealne, a najbardziej obawiałam się skutków dla nerek i wątroby.
Zakładam, że dopóki nie będzie skutków ubocznych, będę ciagnąć chemię. Jeśli coś się zmieni, będe go leczyć paliatywnie, żeby zachować komfort życia.
Twoja Lusia jest młodziutka, więc pewnie i odporność ma dobrą. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i pozdrawiam od mojej czwórki - w tym 12-letniej Lusi :ok:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 14, 2018 7:14 Re: Lusia ma chłoniaka :(

Jej, dziękuję Bungo, nic bardziej nie podnosi na duchu niż żywy przykład radzenia sobie z tym cholerstwem.
Lusia ma 3-4 lata, ale jest jak dziecko, taka drobna, maleńka, mówie na nią tasiemka.
Będziemy walczyć tak długo jak to możliwe.

Wczoraj stała się rzecz niesamowita, dała się pogłaskać mojemu mężowi, był w szoku, ona chyba w jeszcze większym że się odważyła.

Leczenie zaczynamy od poniedziałku, mam głęboką nadzieję, że będzie wszystko dobrze, że jakoś to przetrwa i nie będzie miała wielkiego focha, a ona tak pięknie umie strzelać fochy.
Jeszcze nauczyła się dawać buziaczka, jak zawołam lusiunia daj buziaczka, to biegnie na złamanie karku i podstawia łepek, tak śmiesznie go wykręcając żeby czółko nadstawić.
Boli mnie tylko, że zwierze, które nikomu krxywdy nie zrobiło, które nawet tego nie rozumie, musi cierpieć na tak paskudne choroby, których nie jest w stanie pokonać bez pomocy człowieka.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 105 gości