Praca nad "samodzielnością" chłopców, przynosi efekty. Skończyło się wycie pod drzwiami jak wychodzę, mogą zostać z kimś innym ale nie sami. Na szczęście domki, które na nich czekają, to domki z człowiekiem cały dzień, w jednym jest babcia, w dwóch panie nie pracują, a w czwartym pani jest pracująca, ale pracuje w domu (jest tłumaczem j.włoskiego).
Mój mąż nadal cierpi, jesteśmy po kolejnych wizytach u specjalistów, ostatnio hematolog. Kolejne badania przed nami. Po niedzieli jedziemy do mojego znajomego psychiatry, bo już nie wiemy co robić. Jakoś tak przemknęło mi kiedyś przez myśl, że może ten ból jest na tle psychicznym, pewnie dlatego, że kilka razy zdażyło się, że ból zaatakował właśnie gdy mąż się zdenerwował, ponieważ bardzo trudno go zdenerwować, tylko kilka razy się zdażyło, ale jednak. Teraz mieliśmy tyle problemów, wszystko się sypało, sama po nocach płakałam z bezsilności, mąż starał się być twardy, ale wiem, że musiało go to przytłaczać. Ból wystąpił w momencie gdy zaczynało się jakoś układać. Może puścił go stres, może był jeszcze wiekszy przez staranie się utrzymania poprawy....a może przekombinowałam, ale muszę mu pomóc, przecież on nie funkcjonuje. Boli w dzień, boli w nocy, sam mówi, że już wariuje od tego, bo nie jest to rodzaj bólu do którego da się przyzwyczaić, z tego co mi opisywał to tak jakby miażdżyło/rozsadzało piszczel. Do tego to prawa noga, nie da rady jeździć, a wiadomo taksówką nie da się robić nic innego. Szczerze mówiąc, samą mnie wszystko boli jak na niego patrzę, ta bezsilność dobija, tak bardzo chciałabym mu pomóc, w tej chwili wygląda jak siedemdziesięciolatek, zmeczenie bólem zmienia mu twarz, oczy "zapadnięte" jak podbite, cała twarz taka szara, zmarszczona, ten ból go wykończy.
Z powodu trudnej sytuacji, założyłam zrzutkę, nie do końca orientuje się na czym to polega, ale może uda się zebrać na zabezpieczenie przyszłych kociąt (zapewne bardzo szybko się pojawią), jeśli my już bedziemy na prostej, to pieniążki zostaną przekazane dla innej potrzebującej osoby, która zajmuje się maleństwami, napewno zostaną wykorzystane na potrzeby kociaków, czy to u mnie w domu czy gdzie indziej, nieważne, ważne, że kocięta będą choć troszkę zabezpieczone, o ile cokolwiek się uzbiera. Dlatego proszę, nie o datki, bo każdy ma trudno w tym naszym "kocim świecie", a o udostępnianie zrzutki na fb i twiterze, bardzo proszę, może znajdą się dobre dusze, które wspomogą.
Link do udostępnienia:
https://zrzutka.pl/x3te7yPoza tym, bierząco zrobiłam bazarek, na który fanty przekazały Gusiek1 i Chikita, zachęcam do zaglądania, może coś komuś wpadnie w oko
viewtopic.php?f=20&t=189033