....i do przodu ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 30, 2019 12:33 Re: ....i do przodu ;)

strasznie Ci wspolczuje przypadlosci meza, jemu zreszta tez, a juz sie balam, ze wykrakalam, no ale na szczescie nie. Dziadzio tez biedaczek, ale wierze, ze wyjdziecie na prosta. Koteczki cudowne....Moja ukochana Kuma odeszla przedwczoraj, po `17 latach wspolnego zycia. Trzymajcie sie cieplo.
Obrazek

nyoe

 
Posty: 601
Od: Wto lut 08, 2005 6:07
Lokalizacja: Sendai

Post » Śro sty 30, 2019 13:25 Re: ....i do przodu ;)

A tak właśnie myślałam co się u was dzieje.
Podsylam moc ciepłych myśli - niech się wszystko dobrze poukłada. :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9318
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro sty 30, 2019 22:44 Re: ....i do przodu ;)

Powoli idziemy do przodu, mąż czuje się właściwie dobrze, wątroba daje popalić ale nie cały czas, ból nogi jest tragiczny, nie może spać, nie może chodzić, ani jeździć autem. Bardzo dziwny objaw choroby, ale podobno tak się objawiała u niego białaczka, a później każda np, infekcja, katar itp zawsze ból nogi w łydce. Tyle, że przy ifekcjach ten ból trwał do 4-5 dni, teraz już dwa drugi miesiąc, aż samej mi się płakać chce, jak widzę jego zmęczenie bólem.

Nyoe, bardzo bardzo ci współczuje, 17 lat to długo, a jednak stanowczo za krótko. Kuma napewno radośnie bryka za tęczowym mostem, kiedyś się spotkacie znowu.

Postaram się wygospodarować choć po 5 minut, żeby zaglądać na forum. Powoli dostosowuje się do "nowej" rzeczywistości, liczę jednak, że się poprawi.

Chłopcy mają zaklepane domki, jednak wyprowadzą się za jakieś 2-3 tygodnie, bo jakoś tak nie mogę już teraz ich oddać, mam poczucie, że są jeszcze za mali, zbyt niedojrzali. Poprzednie maluchy były jakby mniej ze mną zżyte, chłopcy są dosłownie we mnie wrośnięci, staram się troszkę oduczyc ich tej zależności, ale wiadomo serce mieknie, tulą się, "myją" mnie, ssają mi uszy (teraz już tylko buraś) takie małe pijawki dosłownie. Jeszcze nie widziałam takich kociaków, mam wrażenie, że oni mają mnie za matkę, co wiecej albo myślą, że są ludźmi albo że ja jestem kotem :wink: jakieś błędy wychowawcze musiałam popełnić bezwzględnie, ale nie wiem jakie, bo dla nich miałam wręcz mniej czasu niż dla poprzednich. Chyba, że przez noszenie ich w bluzkach, wcześniejsze też tak nosiłam, ale jak już zaczynały brykać przestawałam, chłopcy nawet teraz wskakują mi pod bluzki, ale już pojedynczo, bo za duzi są. Jeden długi sweter zaszyłam w "koszyczek", bo żadne spinacze już nie utrzymywały ich ciężaru...takie to przylepy sobie wychowałam i nie wiem jak teraz ich od siebie odkleić...
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Śro sty 30, 2019 22:52 Re: ....i do przodu ;)

Wysłałam Ci maila, tuż przed przerwą na wątku, ale może nie masz czasu zerkać na pocztę? (to nie przytyk)
Dlatego obecne pytanie zadam tu: ile u Was kosztuje czipowanie?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10670
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw sty 31, 2019 12:36 Re: ....i do przodu ;)

no to kciuki za meza, zeby bol zniknal i bylo znowu dobrze. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

nyoe

 
Posty: 601
Od: Wto lut 08, 2005 6:07
Lokalizacja: Sendai

Post » Czw sty 31, 2019 13:03 Re: ....i do przodu ;)

Miałam nadzieję, że to tylko problemy z netem. Przykro, że dodatkowe problemy Was spotkały. Zaciskam kciuki, oby zdrowie szybko wróciło. Daj znać na pw,czy kontynuujemy temat sprzed przerwy.

gusiek1

 
Posty: 1660
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 31, 2019 13:51 Re: ....i do przodu ;)

kociołkowo pisze:Jestem :oops:
Brak internetu, posypał się dziadzio znowu i doszedł mąż....dopadły go "korzonki"- no ok, zastrzyki i przejdzie, po trzech dniach gorączka, osłabienie takie, że wstać nie mógł. Blady strach na mnie padł...lekarz zlecił szczegółowe badania. Wyniki: jeszcze nie złe, ale i dobre nie są. Podejrzenie nawrotu białaczki z dzieciństwa. Nogi się pode mną ugięły. Białaczki nie ma, ale szpital, badania itp to horror. Ma dodatni hbs, został objety leczeniem i proszę Boga żeby to było na tyle, w tej naszej nieszczesnej rodzinie.
Bardzo, bardzo gorąco was przepraszam. Jak już ustabilizowała się sieć (dorwali pana i synów, którzy uszkadzali) chciałam zaraz wskoczyć na forum, no to z mężem się podziało.
Tak mi przeleciało, dosłownie biegałam w ostatnim czasie między dziadziem a chłopem. Nawet nie ma o czym pisać, ręce opadają.
Kociaki, to już prawdziwi kawalerowie! Przystojniaki
Obrazek
Obrazek
ObrazekObrazek
Obrazek

Na koniec perełka...otóż zostałam "mamką mleczną" Burasia, a właściwie moje uszy, są cyckane przy każdej możliwej okazji, najczęściej w nocy :ryk:
Obrazek

Rozczulajace maluszki :1luvu: bez watpienia uznali Ciebie za kocia mame - kochane burasiatka i jak tula sie do Ciebie :201461 <3
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lut 01, 2019 0:44 Re: ....i do przodu ;)

Stomachari, jeszcze nie przeczytałam wszystkich wiadomości :oops: "u nas" w sensie u mojego weta 30 zł w Skale a w gabinecie w Krakowie 50zł :wink:

Gusiek1, robimy, intensywnie postaram się do soboty wystawić :oops:

Cindy, właśnie nie pojmuje dlaczego chłopcy tak intensywnie się do mnie przywiązali, bo uważam, że poświęcam im naprawdę mało czasu, staram się ile mogę, ale ciężko znaleźć czas przy tylu problemach, obowiązkach i reszcie futer. Wszyscy chcą pieszczot, wiadomo małe to bezczelne, potrafią się na chama przepychać między Luśką czy Małym, chociaż Luśka to nagle mojego chłopa pokochała, Bura nie przychodzi na tulisie od pewnego czasu, woli u córki siedzieć i z nią spać. Tylko jeszcze Brojek i Mały mnie kochają :cry: no i chłopcy, ale ich miłości serio nie ogarniam. Każde wyjście do dziadka, czy choćby po coś na klatkę kończy się płaczem, dosłownie płaczą jak dzieci, nie ważne czy ktoś je tuli czy nie, płaczą do póki nie wrócę :wink: dziwne te kociaki. Już mąż ostatnio oświadczył mi, że czego się dziwię, jak przy mnie wszystkie zwierzęta "dziwaczeją", nawet kury za mną chodzą i na kolanach mi siedzą.... Tak poważnie, to wkurzył mnie tym gadaniem, ale teraz myślę, że może coś w tym jest i zwierza przy mnie rzeczywiście "dziwaczeją"?

Normalnie nic mi nie wyszło, co zaplanowałam, nawet wypieprzyło mi teksty napisane do jednego czasopisma :evil: czemu? Nie wiem. Brat przysłał mi nowy laptop i kupił przez allegro klucz do pakietu office, czy coś nie tak z tymi programami czy jak, nie mam pojęcia. Chyba zostane przy pisaniu przez telefon, nie kumam tego laptopa jakiś posrany jest, albo ja tak zawieszona technicznie :roll:

Bezapelacyjnie brakuje mi kilku godzin doby, żeby tak choć ze 3-4 wiecej było...za krótka ta doba :|
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt lut 01, 2019 0:47 Re: ....i do przodu ;)

Skrobnęłam Ci wiadomość na temat czipów.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10670
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt lut 01, 2019 11:57 Re: ....i do przodu ;)

maluszki mają lęk separacyjny, wcześniej jak się odchowywałaś ciągle byłaś w domu i nagle gdy wychodzisz to nie rozumieją co się dzieje i dlaczego płaczą.
ObrazekObrazek
Czaruś [*] Porsche [*] Naktis [*] Burasek [*] Gaja [*] Karla [*]

kociarkowaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1299
Od: Czw cze 26, 2014 17:48
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 16, 2019 23:11 Re: ....i do przodu ;)

Praca nad "samodzielnością" chłopców, przynosi efekty. Skończyło się wycie pod drzwiami jak wychodzę, mogą zostać z kimś innym ale nie sami. Na szczęście domki, które na nich czekają, to domki z człowiekiem cały dzień, w jednym jest babcia, w dwóch panie nie pracują, a w czwartym pani jest pracująca, ale pracuje w domu (jest tłumaczem j.włoskiego).

Mój mąż nadal cierpi, jesteśmy po kolejnych wizytach u specjalistów, ostatnio hematolog. Kolejne badania przed nami. Po niedzieli jedziemy do mojego znajomego psychiatry, bo już nie wiemy co robić. Jakoś tak przemknęło mi kiedyś przez myśl, że może ten ból jest na tle psychicznym, pewnie dlatego, że kilka razy zdażyło się, że ból zaatakował właśnie gdy mąż się zdenerwował, ponieważ bardzo trudno go zdenerwować, tylko kilka razy się zdażyło, ale jednak. Teraz mieliśmy tyle problemów, wszystko się sypało, sama po nocach płakałam z bezsilności, mąż starał się być twardy, ale wiem, że musiało go to przytłaczać. Ból wystąpił w momencie gdy zaczynało się jakoś układać. Może puścił go stres, może był jeszcze wiekszy przez staranie się utrzymania poprawy....a może przekombinowałam, ale muszę mu pomóc, przecież on nie funkcjonuje. Boli w dzień, boli w nocy, sam mówi, że już wariuje od tego, bo nie jest to rodzaj bólu do którego da się przyzwyczaić, z tego co mi opisywał to tak jakby miażdżyło/rozsadzało piszczel. Do tego to prawa noga, nie da rady jeździć, a wiadomo taksówką nie da się robić nic innego. Szczerze mówiąc, samą mnie wszystko boli jak na niego patrzę, ta bezsilność dobija, tak bardzo chciałabym mu pomóc, w tej chwili wygląda jak siedemdziesięciolatek, zmeczenie bólem zmienia mu twarz, oczy "zapadnięte" jak podbite, cała twarz taka szara, zmarszczona, ten ból go wykończy.

Z powodu trudnej sytuacji, założyłam zrzutkę, nie do końca orientuje się na czym to polega, ale może uda się zebrać na zabezpieczenie przyszłych kociąt (zapewne bardzo szybko się pojawią), jeśli my już bedziemy na prostej, to pieniążki zostaną przekazane dla innej potrzebującej osoby, która zajmuje się maleństwami, napewno zostaną wykorzystane na potrzeby kociaków, czy to u mnie w domu czy gdzie indziej, nieważne, ważne, że kocięta będą choć troszkę zabezpieczone, o ile cokolwiek się uzbiera. Dlatego proszę, nie o datki, bo każdy ma trudno w tym naszym "kocim świecie", a o udostępnianie zrzutki na fb i twiterze, bardzo proszę, może znajdą się dobre dusze, które wspomogą.
Link do udostępnienia:
https://zrzutka.pl/x3te7y

Poza tym, bierząco zrobiłam bazarek, na który fanty przekazały Gusiek1 i Chikita, zachęcam do zaglądania, może coś komuś wpadnie w oko :lol:
viewtopic.php?f=20&t=189033
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Sob lut 16, 2019 23:49 Re: ....i do przodu ;)

Współczuję :(
Mam nadzieję, że szybko się wyjaśni, jaka jest przyczyna bólu i uda się sytuację opanować.
Czy mąż nie miał (oprócz całej historii) urazu nogi?
Podesłać na pw kilka nazw sensownych leków przeciwbólowych?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10670
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lut 17, 2019 9:40 Re: ....i do przodu ;)

Miał złamaną, ale...lewą :wink:
Podeślij, może będzie coś czego jeszcze nie przerobił. Duży problem przy lekach sprawa zjechana wątroba, mimo osłon żołądkowych, zawsze daje popalić...patowa sytuacja.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pon lut 18, 2019 0:19 Re: ....i do przodu ;)

Wysłałam pw :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10670
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto mar 05, 2019 14:36 Re: ....i do przodu ;)

Jeśli możesz, zerknij, proszę, do wiadomości.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10670
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 125 gości