GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięci :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 15, 2017 19:31 GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięci :(

          Obrazek

W poniedzialek minęło pół roku, rowne 6 miesiecy odkąd przestalo bic serduszko mojego najkochanszego, najwierniejszego i najcudowniejszego Skarba na swiecie :cry: :cry: :cry: Gucio odszedł na wiecznie zielone łąki, zasnął snem wiecznym 13 wrzesnia 2016r we wtorek ok. godziny 8:00 rano :cry: :cry: :cry:
Pozostawil po sobie tak ogromną i okropną pustkę. Był całym moim życiem. Nie wiem, jak dalej bede bez niego zyla. Nie wyobrażam sobie tego.
Łączyla nas wyjatkowa więź, nigdy z nikim nie laczyla mnie tak gleboka, silna wiez jak z Nim. Nigdy nikogo tak nie kochalam i nie pokocham. Nikt nigdy nie kochal mnie tak jak On, tą milosc czuc bylo w kazdym jego spojrzeniu, w kazdym jego geście.Tak wiernej i oddanej Istotki już nigdy nie poznam. Gucio nie odstepowal mnie na krok. Byl takim moim dobrym Duszkiem, ktory zawsze byl przy mnie - przez 17 lat. Moja mała kochana przylepka, moj gaduła. W tym malym ciałku było tak wiele bezinteresownej milosci, ciepla i czulosci. Byl wyjatkowy. Serce mi peka, chcialabym zasnac i już sie nie obudzić. To uczucie chyba nigdy nie minie. Tak bardzo za nim tesknie, tak bardzo mi go brakuje. Kocham go bezgranicznie i zawsze będę <3 <3 <3
Byl dla mnie jak dziecko, a nawet Kims wiecej. Nie da sie tego opisac slowami. Gucio - moje Serduszko, moj najwiekszy Skarb [*]

Po tych kilku miesiacach jakos zaczelam funkcjonowac, nawet sie usmiechac czy cieszyc z niektorych rzeczy (ale zaraz potem czuje sie temu winna). Nie potrafie wyzbyc sie tego okropnego bólu, byc szczesliwą. Nawet jak na pozór jest ok, to w srodku chce mi sie wyc. Jestem kompletnie zagubiona, nie wiem jak mam dalej bez Niego życ... To uczucie pustki i tesknoty jest straszne.
Tak bardzo pragnelabym cofnąć czas, zrobic cos inaczej, wiecej czasu z Nim spedzac czy sprawic, zeby jego odejscie inaczej wygladalo.

Nie chce na razie wracac do tych ostatnich 2 tyg jego zycia, ostatniej nocy i tego poranka. To wszystko potoczylo sie tak szybko i niespodziewanie, tak gwaltownie. W zyciu nie bylam przygotowana na cos takiego, na taki przebieg wydarzeń. W najgorszych koszmarach nie sadzilam, ze na koniec moje kocie dziecko bedzie tak cierpialo :cry: Gdybym tylko mogla, to wzielabym to wszystko na siebie. Jeszcze 2 dni wczesniej zanim sie to zaczelo mowilismy, ze ostatnio Gucio sie chyba dobrze czuje, wyniki badan tez nie byly jakos szczegolnie niepokojace. No i wykrakalismy :evil: :cry: Wydawalo sie, ze jest w miare ustabilizowany. Nic nie zapowiadalo tego co mialo nastapic. Po niespelna 2-tygodniowej walce (w sumie nie wiadomo bylo z czym walczymy), jedyne co moglam zrobic to pomoc mu odejsc, inaczej by sie udusil :cry: Nie bylo juz zadnej nadziei, w ciagu tych kilku dni zbyt wiele rzeczy naraz sie nalozylo :cry:

Caly czas nie mogę uwierzyć, że już Go nie ma, ze juz nigdy nie zobaczę tego slicznego pysiolka, tych wąsików, slodkiego różowiutkiego noska i lapeczek, bialej kropeczki na koniuszku ogonka... juz nigdy nie zamruczy, nie przyjdzie sie przytulic, juz nigdy razem nie zasniemy w siebie wtuleni, nie bedzie czekal na mnie pod drzwiami, nie zagada, nie zaczepi, nie przybiegnie pomiaukujac wesolo na widok strzykawki (uwielbial, gdy dawalam mu wode ze strzykawki). Tak bardzo pragnęłabym znowu go przytulić, wycalowac ten słodki noseczek, posmyrać po brzuszku (bardzo to lubił, sam nastawial brzuszek do glaskania i calowania).

Z moich wczesniejszych doswiadczen wiem, ze nie prawdą jest, ze czas leczy rany, on jedynie przyzwyczaja do bólu :cry: Tym razem nie wiem, czy kiedykolwiek sie do niego przyzwyczaje :cry:
Ostatnio edytowano Śro wrz 13, 2017 2:25 przez Kate23, łącznie edytowano 2 razy

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro mar 15, 2017 20:50 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

Kate23 przytulam Cię z całego serca i mocno, najmocniej :( Twój post rozerwał mi serce. Spójrz w mój banerek... widzisz? Kitusia <3 Jest taka sama jak Twój Gucio i straciłam ją 13 grudnia, Ty Twojego koteczka też 13tego. Moja Kitusia miała ok. 16 lat. Wiem jak to jest, kiedy chce się umrzeć i dołączyć do tej małej kochanej istotki bliskiej nam niczym własne dziecko. Bo tym dla nas były. Wychowywaliśmy się wzajemnie, razem dorastając. Nie ma słów, które ugaszą ten ból. Czas nie leczy ran. Ja już straciłam 2 kotki. Maciusia też w 2 tygodnie jak Ty Gucia i też cieszyliśmy się z poprawy wyników. Nagle w 3 dni mój koci synek umarł. Kitusia umierała 6 miesięcy tak naprawdę, odkąd zachorowała na nowotwór jej czas był policzony.
Wiem jak się czujesz i wiem, że choćbym chciała, nie mam jak ukoić Twojego bólu,bo swój też noszę w sercu. Jeszcze dziś przeglądałam zdjęcia Kitusi i serce mnie piekło i oczy. I ta tęsknota. Mam ochotę ją gołymi rękami wykopać z ziemi, w której ją uwięziłam, pochowałam :( Powinnam pocieszać, ale jestem w tej samej sytuacji co Ty, choć ja mam jeszcze dwoje kotków i muszę się na nich jeszcze skupiać.
Przytulam raz jeszcze...
Może to zabrzmi jak banał, ale pomyśl o tym, że może warto przygarnąć kotka. Tyle kotów czeka na taki dobry dom jak Twój, na kochanego człowieka. Będzie inaczej, ale to będzie szansa i dla Ciebie i dla nowego kotka, a Guciowi już nie pomożesz :(
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon kwi 10, 2017 14:00 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

Bardzo ciezko jest mi o tym wszystkim pisac i wspominac, dlatego dopiero teraz odpisuje. Klaudia, dziekuje Ci za te slowa.
Bardzo zaluje, ze nigdy nie zalozylam watku o nas, o moich kotkach jeszcze zza zycia Gucia, ze wlasciwie nie bylo szans, zeby komukolwiek jakos szczegolnie zapadl on w serce. Zwykle udzielalam sie na forum jak cos sie dzialo, wiec mamy tylko kilka starych 'chorobowych' watkow.
Tez najmocniej Ci wspolczuje z powodu straty Twoich kotkow, Kitusia rzeczywiscie byla mocno podobna do Gucia. Ja rowniez mam jeszcze 6 koteczkow i dla nich musze zyc, jakos sie trzymac. Bardzo je kocham i oby tylko byly ze mna jak najdluzej. Niestety, martwie sie o nie, poniewaz prawie wszystkie mają cos z nerkami, a jeden ma problem z serduszkiem. Oprocz tego zajmuje sie tez wolnozyjacymi kotami. Jednak to nie zmienia faktu, ze Gucia nie ma i juz nigdy nie bedzie. Nikt ani nic go nie zastapi, ani nawet pustki po nim nie wypelni. Tesknota za nim jest przeogromna. Nigdy z nikim nie laczyla mnie taka więź jak z nim.
U mnie tak to nie dziala, ze drugi/nowy zwierzak pomaga. Nawet te co juz są nie pomogly. W dodatku zachowywaly sie jakby zupelnie nic sie nie stalo. Teraz jest juz troche lepiej, ale przez wiele tygodni czulam sie winna nawet glaszczac czy przytulajac inne futerko. Czulam jakbym Go zdradzala. On zawsze byl o mnie zazdrosny, chcial miec mnie na wylacznosc. Nigdy tak do konca nie zaakceptowal pozostalych kotkow, a z jednym wrecz sie nienawidzily. Mam takie straszne wyrzuty sumienia, ze przez te ostatnie lata (od 2011r) byl po prostu nieszczesliwy. Przez 13 lat byl kocim jedynakiem wychowywany z pieskiem i kroliczkami. One juz byly jak zamieszkal z nami Gucio. Gdy odeszly okropnie to przezylam, dlugo nie moglam dojsc do siebie, ale mimo wszystko jakos wtedy latwiej bylo, bo caly czas bylo ze mną moje Serduszko. Potem zaczelam dokarmiac dzikuski, ktore przychodzily/ą na moją posesję. W koncu zaczelam zauwazac, ze dokarmianie to nie wszystko i potrzebne sa sterylizacje, leczenie. W ten sposob trafily do mnie pozostale koty - albo po leczeniu nie mozna bylo z powrotem wypuscic, bo na wolnosci nie dalyby sobie rady, lub mialy byc tylko tymczasowo, ale domku nie znalazly albo wrocily z adopcji. I juz z nami zostaly, tak jakos wyszlo, bylo to zupelnie nie planowane.

Bylismy z Guciem nierozlaczni, on byl wszedzie tam gdzie ja, gadal ze mną, normalnie dialogi prowadzilismy. Czasami nawet do sklepow razem chodzilismy, w marketach Gucio jeździl w koszyku na zakupy - w swojej torbie (otwartej, takiej jak dla malych psow) oczywiscie w szeleczkach i na smyczce. Kazdy sie dziwil, ze on taki grzeczny, nie ucieka i w ogole sie nie boi.
Gdy wyszlam nawet na chwile do ogrodu, to Gucio siedzial albo lezal z noskiem 'przyklejonym' do szparki pod drzwiami i czekal. Jak dluzej mnie nie bylo to miauczal i sobie miejsca nie mogl znaleźć. Pocieszanie czy przytulanie przez inne osoby, ktore dobrze znal nic nie dawalo.
Za pare dni minie kolejny miesiac, a ja ciagle czuje jakby to bylo wczoraj, powracam myslami do tych ostatnich chwil, jakbym utkwila w jednym punkcie. Przez pierwsze trzy miesiace w ogole nie moglam spac, co chwile budzilam się poddenerwowana, ze swiadomoscią, ze nie ma już Gucia. Potem juz mialam troche spokojniejsze noce i poranki, a teraz znowu gorzej sypiam.
Gdy odszedl, to czesc mnie umarla razem z nim. Pewien rozdzial mojego zycia zostal zamkniety. Juz nigdy nic nie bedzie takie samo.
Chcialam, zeby cos po nim zostalo, jakis slad, zeby wszyscy dowiedzieli sie jaki byl cudowny i kochany, dlatego zalozylam ten wątek. Postaram sie jakos dalej go poprowadzic, ale nie wiem czy mi sie to uda.

Mimo wszystko, zyczę Wszystkim Wesołych Świąt Wielkanocnych!

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto kwi 25, 2017 20:34 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

Dalas mu tyle fajnych lat, byl kochany i szczesliwy. To bylo dobre zycie. Wiadomo, ze rozstanie boli, one zawsze odchodza za wczesnie :( Ale przeciez i tak warto...
Trzeba myslec o tych wszystkich cudownych chwilach razem.
Przytulam. Mysle, ze one by nie chcialy, zebysmy rozpaczali...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84527
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob kwi 29, 2017 21:07 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

Dobrze Cię rozumiem, i ból po stracie ale i żal, że nie dzieliłam się doświadczeniami z życia mojej ukochanej koteczki Mani. Myślę, że taki wątek ku pamięci to dobry pomysł, możesz spisac nie tylko swoje emocje teraz ale i wspomnienia, na potem :201461
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Pt lip 14, 2017 20:07 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

<3 <3 <3 <3 <3
Obrazek

Wczoraj minelo rowno 10 miesiecy od smierci mojego Skarba, a ja wciaz nie moge uwierzyc, ze jego juz nie ma, ze juz nigdy go nie przytule :cry: Z tesknoty az mnie sciska, ten bol jest okropny. Tak bardzo mi go brakuje :cry: Jedyne co teraz moge, to tylko przytulic urne z jego prochami (albo legowisko, na ktorym lubil lezec) i zapalić mu swieczuszke :cry:

Troche zdjec Gucia, niestety nie sa najlepszej jakosci:

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek
<3 <3 <3 <3 <3

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 13, 2017 2:10 Re: GUCIO ['] moja największa miłość - wątek Ku Pamięci :(

To juz rok bez mojego najukochanszego Skarbenka, a moje serce wciąż krwawi. :cry:

Nasze drogi połączyly sie w lipcu 1999r. Pamietam ten dzien jakby to bylo wczoraj - tak bardzo pragnelabym wrocic do tego dnia, cofnac sie w czasie i jeszcze raz przezyc te wszystkie cudowne lata z moim Aniolkiem.

Budowalismy sie. Planowalismy kotka, ale dopiero za rok. Chcielismy kupic Syberyjczyka - teraz sie tego wstydze i juz nigdy nawet nie pomyslalabym o kupnie rasowego kota.
Pewnego pieknego, slonecznego dnia przyplatalo sie na budowe male kocie nieszczescie. Moja Mama byla akurat na budowie, ja dojechalam pozniej. Jak tylko przyjechalam, zobaczylam sasiadke zblizajacą sie w moim kierunku i radosnie krzyczącą "Kasiu mam twojego kotka". Dopiero jak podeszlam blizej, zobaczylam, ze trzyma zawiniątko z kociatkiem. Okazalo sie, ze pojawilo sie nagle, nie wiadomo skąd (podejrzenie padlo na listonosza, ktory mogl nam go podrzucic, bo maluch dziwnym trafem pojawil sie razem z nim). Mala kupka nieszczescia chodzaca za czlowiekiem i proszaca o pomoc. Bardzo brudna i zabiedzona. Moja mama wspolnie z sasiadką wyczyscily uszka, oczka. Kiedy ja juz go widzialam, to wygladal duzo lepiej niz na poczatku. Byl podziebiony i kichajacy. Mial bardzo mocno zacisnietą obroze przeciwpchelną, tak bardzo, ze nie mogl wydobywac glosiku. Dlugo mial po niej slad i bardzo chudą szyjke. Pokochalam go juz od pierwszego spotkania, juz wtedy polaczyla nas wyjatkowa więź. <3
Musial byc wczesniej wsrod ludzi, mozliwe, ze urodzony w domu, bo od samego poczatku byl niesamowitym miziakiem, rozmruczanym przytulakiem przyzwyczajonym do ludzi.

Na noc malucha zamknelismy w garazu z prowizoryczną kuwetą. Niestety wczesniej sasiadka nakarmila go kitekatem (zjadl calą 400g puszkę za jednym posiedzeniem) i napoila mlekiem... :roll: Mozna sie domyslic, co zastalismy rano w garazu! Oczywiscie zaraz do weterynarza. Dostal leki i antybiotyk, bo byl dosc mocno przeziebiony. Wet okreslil go na ok. 3 miesiace. Powiedzial, ze jak ma wydobrzec, to musi byc w ciepelku, najlepiej w mieszkaniu. Tak wiec szybko po kocie zakupy (kuweta, transporterek, zwirek, jedzenie itp) i do domku. Na szczescie problemy gastryczne juz sie nie powtorzyly, ale niestety infekcja ukl. oddechowego przeszla w stan przewlekly.

Wtedy mielismy jeszcze pieska i kroliczka. Piesek rasy Shih-Tzu, wiec niegrozny, ale na widok kota dostal fisia, biegal za nim i szczekal jak opetany. Nie chcial mu nic zrobic, chcial sie tylko przywitac i go wylizac, bo on wszystkich kochal i do kazdego byl przyjaznie nastawiony, ale kociak tego nie wiedzial i przed nim uciekal. Na jakis czas musielismy zwierzaki rozdzielic. Smerfus (piesek) poszedl do Dziadków na pare dni, ktorych dobrze znal, a Gucio (jeszcze wtedy nie wiedzielismy jak bedzie sie nazywal) zostal z nami. Byl taki szczesliwy, taki wdzieczny. Spal w nas wtulony. Nie przestawal mruczec - caly czas glosno mruczal, jakby mial tam jakis motorek zamontowany. Chodzil za mna jak piesek, gadal ze mna i tak juz mu zostalo :201461 Uwielbial tez wtulac sie w kamizelke (taką ocieplaną) i byc w niej noszony na rekach, do konca czul do niej sentyment. :cry:

Codziennie jezdzilismy z Guciem do Dziadkow i oswajalismy zwierzaki. Na poczatku to bylo wariactwo, ale w koncu sie uspokoilo i futrzaki mogly zamieszkac razem. Czesto jezdzily tez z nami na budowe (cala trójka). Niestety biegaja już za TM :cry: Wtedy wszystko wydawalo sie takie beztroskie, wydawalo sie, ze te chwile bedą trwaly wiecznie. Nie myslalam o tym co bedzie kiedy ich zabraknie. Nie wyobrazalam sobie bez nich zycia i nadal nie wyobrazam :cry: Bardzo mi ich brakuje, strasznie tesknie. :cry:

Moj maly Aniolku, tak bardzo chcialabym juz byc z Tobą [*]
Ucze sie zyc bez Ciebie, ale jest naprawde ciezko...

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt wrz 15, 2017 20:01 Re: GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięc

Przytulam :(
Ja wczoraj tez wylam za moja Kitusia. Minelo 9 miesiecy :( Ciezko...
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob wrz 16, 2017 7:05 Re: GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięc

Piękny kot, piękny wiek ...
Też miałam Gucia :1luvu:
To już 4 rok leci bez Niego ...

bea3

 
Posty: 4143
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Czw wrz 13, 2018 23:42 Re: GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięc

Wczoraj - 13 wrzesnia minely 2 lata od kiedy musialam pozegnac sie z moim Aniolkiem, moim Serduszkiem :( To nadal tak bardzo boli :(
Mój Maleńki, gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszac, wciaz bylbys ze mną
<3

Obrazek Obrazek
Gucio [*]

:(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 10, 2018 19:07 Re: GUCIO ['] moja największa miłość/zdjecia/wątek Ku Pamięc

Piękny ten kotek.
Szkoda, że wszystko kiedyś się kończy, ja swojego persa do dziś opłakuje :(

wesolykamil66

 
Posty: 1
Od: Pon paź 08, 2018 20:01
Lokalizacja: Moskwa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Nul i 116 gości