Od czasu do czasu fasola to jest to
Wczoraj strach o Marysię urósł do granic opanowania. Głaskałam ją po żebrach i znowu znalazłam to zgrubienie. Wetka mnie uprzedzała, że mam być uczulona na kolejne tłuszczaki.
Ale ten poprzedni tluszczak był twardy jak kamyk 2 cm-owy, taki guziczek, a to teraz jest nieokreślone. Nie umiem tego złapać, pływa to pod skórą na żebrach (i chyba nawet między żebrami w jednym miejscu, ale zmienia kształt pod dotykiem, jest mięciutkie, można to zgnieść i potem wcale tego nie czuć, a Marysia nie reaguje na te zabiegi.
Wczoraj zaczęłam więcej czytać i znalazłam taki opis, który idealnie pasuje do tego co ma Marysia:
"Tłuszczaka rozpoznajemy po tym, że pod skórą tworzy się miękkie, wodniste zgrubienie, które pod wpływem nacisku palca, zmienia swoje położenie oraz kształt."tłuszczak.pl
Hmm to może to jest to jednak. Wiem, że to egoistyczne, ale nie mam siły na kolejne choroby... umówiłam Marysię do Gliwic na usg na przyszły czwartek, ale może przełożę to na za dwa tyg. Ale grunt, że termin już jest.
Maryś jest w ogólnym stanie bardzo dobrym. Cóż, przytyła znowu, a raczej stale sobie tyje. I naprawdę ma tkanki tłuszczowej sporo, bo tak to nie jest gruba. Sierść ma grubą i bardzo mięciutką. Bardzo chętnie się bawi, biega, wyje, bo chce iść na korytarz. Chciałam dać kotom święty spokój od lekarzy i żeby Marysia sobie też dychnęła bezlekarzową rutyną.
Brzuszek na pęcherzu na chyba nowe włosy - Marysia dostaje urinomet mini, bez badania moczu. Po prostu, w ciemno. Ale to w niczym nie zaszkodzi, a skoro się wylizała to znaczy, że coś może się dziać. Ale nie sika więcej, więc nie mam nawet jak jej pobrać moczu, bo robi rzadko, więc na pewno nie ma jakiegoś zapalenia ostrego, ale coś może się już dziać. Także skoro chyba brzuszek zarasta (bo jeszcze za wcześnie by to ocenić) to znaczy, że tabletki działają.
A na usg do pęcherza będzie zaglądnięte.
Skasowałam jedną miskę z suchą karmą. Były dwie - jedna w salonie, a druga w mojej sypialni. Maryś jak szła z mojej sypialni do salonu to jadła po kolei z każdej miski i w drodze powrotej to samo. Teraz suche jest tylko w salonie, a że Marysia śpi u mnie to musi się natrudzić, żeby do suchego iść, więc może będzie jadla wtedy, kiedy będzie taka potrzeba, a nie od tak sobie, bo stoi prawie koło miski. Zamiast tego w sypialni stoi talerzyk z mokrą karmą. No i woda.
Efekt tego taki, że rano jak szłam do salonokuchni to z blatu na szafce kuchennej wyglądała mnie Marysia - niecodzienny widok. I okazało się, że miska z suchym jest pusta.
Obcinam kotom od wczoraj paznokcie sama. Na raty. Tosia grzecznie pozwoliła obciąć sobie pazurki choć na trzy raty, a nad Marysią jeszcze pracuję. Na razie mamy 9 pazurków obcięte. Niestety przy każdym Marysia syczy, że aż pluje. Może w ciągu tygodnia uda mi się obciąć resztę
Macie może katalog OTTO - odkupię? Kto ma ten wie o co chodzi
Najlepiej z roku przed 1995