Bytomskie Łobuzy cz.11 - zdj str 11 :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 20, 2017 11:19 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Hej Dziewczynki :)
W sobotę jedziemy na spływ kajakowy :D Z bratem i jego dziewczyną :)
Zobaczcie jakie ciasto znalazłam https://www.youtube.com/watch?v=zgGspb3bYus
Muszę je upiec :D Właśnie to mam ochotę zjeść :D
A nigdy nie piekłam ciasta z budyniem w środku 8O
Zrobię całkowicie wegańskie - zamiast jajek mielone siemie lniane, mleko roślinne a śmietana to nie wiem co będę mieć - albo jogurt naturalny sojowy albo mleczko kokosowe, albo mleko roślinne :)

edit. a tu inne podobne ciasto i pani mówi, że zamiast śmietany zimna woda https://www.youtube.com/watch?v=CvtN4hX_QAc
i jeszcze jedno: https://www.youtube.com/watch?v=OQJPlmWRnLw
Odkryłam nowy wymiar pieczenia :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lip 22, 2017 8:24 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Pięknie :) daj znać czy dobre:)

Wysłane przy użyciu Tapatalka
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Sob lip 22, 2017 19:19 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Dotarłam!
Podziwiałam zdjęcia 8O
Jakaś magia, przeniosłam się na 2 minuty w inny świat

Ciasta super, ale ja jednak klasykę muszę piec :wink:
Takie jest zainteresowanie :wink:
Ale coraz więcej ludzi przechodzi na weganizm. Obserwuje to.
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon lip 24, 2017 12:26 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Hej :)

Ciasto zrobiłam. Ale schrzaniłam. Użyłam do niego mleka migdałowego z Biedronki. To mleko kosztuje 10 zł! Ale nie doprecyzowałam i m. myślał, że standardowo ma to mleko właśnie kupić. Ono jest genialne do potraw na słono, jest wybitne wtedy, ale do potraw na słodko nie nadaje się wg mnie. Nie ma mlecznego posmaku tylko wodny i aromat migdałów taki specyficzny. Mnie to aż drażni w nos. Co ciekawe, ten sam aromat w daniach słonych jest genialny. W Biedronce jest mleko sojowe za 5 zł. Ostatnio kupiłam (bo nie kupowałam sojowego), skosztowałam i WOW, po prostu wow - przeprzepyszne. W pierwszej chwili aż sprawdzałam czy na pewno się nie pomyliłam i nie kupiłam mleka krowiego.
Od 16 lat (a może i więcej, bo się starzeję) jestem wegetarianką i na własnej skórze doświadczam tego jak się polski rynek produktów wegetariańskich i wegańskich zmienia. Producenci wciąż pracują nad składami (no bo też są to rzeczy nowe i nie mają takich tradycji jak potrawy tradycyjne - chodzi mi o zamienniki, bo przecież dania wegetariańskie i wegańskie istnieją odkąd ludzie istnieją) i wszystko zmienia się na plus. Do mleka sojowego parę lat temu zraziłam się, bo smakowało jak... grochówka. Normalnie było dla mnie nie do przełknięcia. Natomiast teraz to jest tak pyszne, że z kubka można pić. Nie mówiąc już o waniliowym czy czekoladowym. Do czekoladowego tylko kostek lodu brakuje i jest pyszny letni koktajl.

Wracając do ciasta. Ten specyficzny aromat roznosił się po mieszkaniu. Kiedy ciasto się upiekło, miało całkiem ostygnąć, ale nie wytrzymałam i ukroiłam gorące i budyń, który miał być stały, się rozlał. Pomyślałam, że za rzadki budyń zrobiłam. Skosztowałam i mnie odrzuciło. Schrzaniłam przez to mleko. Chciałam całą blachę wyrzucić do kosza, ale szkoda mi było drogiego mleka i pomyślałam, że m. zje, szczególnie że nie lubi marnować drogich produktów.

Pojechałam na spływ kajakowy bez ciasta. Wszystkim mówiłam, że ciasto nie dobre. A mój brat i dziewczyna od razu chcieli do nas jechać na ciasto budyniowe. Mówię - ok, na własną odpowiedzialność. Przyjechaliśmy do domu i ukroiłam ciasto, które było przez noc w lodówce, a rano jeszcze m. wsadził do lodówki ogórki kiszone niczym nie przykryte. Super, więc byłam pewna, że ciasto nie dość, że jest niedobre, to jeszcze czuć ogórkami kiszonymi.

Wyobraźcie sobie, że wszyscy zaczęli jeść i powiedzieli, że jest pyszne i... nie czują różnicy, tak choćby to ciasto było na mleku krowim 8O A oni jedzą non stop rzeczy na krowim mleku, więc powinni od razu wyczuć fałszywe nutki w cieście. Nic podobnego - normalnie szok. Jeszcze kazali sobie zapakować do domu to ciasto i cała blacha zeszła. Na drugi dzień pytałam kto ciasto jadł z rodziny i jakie wrażenia. Zuzi rodzina razem z Zuzią jedli i wszystkim smakowało. I... moja mama zjadła duży kawałek nawet. A moja mama to jest kaczka dziwaczka i od razu wyczai jak coś jest w jedzeniu nie tak i nie zje tego. A nawet ona zjadła i zaznaczyła, że zjadła duży kawałek i pytała czyje to ciasto. Nie wiedziała, że moje ;)

Cóż, widocznie to ja jestem jakaś przeczulona na punkcie tego mleka. Raz zrobiłam koktajl z nim - użyłam aż 12 bananów, mnóstwa wanilii i kakao, żeby zabić ten posmak i mi się nie udało. A Wiktoria i moja siostra i Kornalia piły i nie wyczuły nic niepokojącego w koktajlu. Nie wiem, to może mi coś nie styka z tym mlekiem, skoro nikt inny nic nie czuje dziwnego.

W każdym razie do ciasta zamiast jajek dodałam glut z siemienia lnianego, choć w sumie był zbędny, bo przez to ciasto było gumowe, kiedy było surowe i nie szło go ślicznie zetrzeć, jak u pani w przepisie, ale kiedy się je upiekło to było idealne. Jednak to miało być ciasto kruche, a to siemie sprawiło, że ciasto było dokładnie takie jakie moja mama robi do ciast owocowych, ona to nazywa półkruche. Więc ciasto wyszło mi jak mamine a ona używa do niego chyba 5 jajek i sama mi mówiła raz, że nie wyobraża sobie jak takie ciasto można by zrobić bez jajek. No to teraz już wiemy jak :D

Warto dodać cynamonu do tych jabłek. Ja blaty przesypałam gorzkim kakao, (potem o tym zapomniałam i zastanawiałam się jakim cudem spalił mi się blat w środku ciasta :| jestem bystra jak woda z klozetu 8) ) ale brakowało mi w tym cieście jakiejś nutki czegoś kwaśnego co by przełamało łagodny smak - np konfitura malinowa czy coś.

Na trzeci dzień od zrobienia tego ciasta skosztowałam je i było dobre, zwarte jak na zdjęciu w przepisie. I w sumie stałam się fanem ciast budyniowych. To będzie teraz mój hit :D A ja lubie piec ciasta wegańskie i przynosić do ludzi, którzy tych ciast nie znają.
Raz na jakichś świętach czy urodzinach, było mnóstwo ciast zwykłych i dwa moje - jedno owocowe z truskawkami (z braku cukru pudru gotowe ciasto posypałam zwykłym cukrem - nie uwierzycie, że niemal zebrałam oklaski za ten numer, wszyscy się rozpływali nad tym jak ten cukier idealnie swoją konsystencją strzela w zębach i dopełnia smak ciasta z truskawkami haha), a drugie przekładane budyniem prawie biszkoptowe z korzenną nutą. Moje ciasta były hitem i zniknęły ze stołu w całości :mrgreen: Nie żebym się chwaliła, ale dla mnie samej to super zaskoczenie, że ludzie tak reagują na wegańskie ciasta :D

No dobra, gadam jak nakręcona o ciastach, a w sumie piekę rzadziej niż jedno ciasto na miesiąc. Ale uwielbiam ludzi zaskakiwać. Szczególnie jak widzą moje ciasto i mówię, że jest bez jajek - a ciasto grube, puchate, idealne - to robi wrażenie :lol:

Jedyne ciasto, którego nie umiem jeszcze zrobić bez jajek to karpatka. Napisałam do kilku wegan piekących na yt żeby podjeli wyzwanie, w tym do Kuchni Lidla i póki co przepisu nie ma. Chyba sama będę musiała to rozpracować :D Raz spróbowałam i wyszły mi nachosy (nie wiem jakto się pisze) - nie pozostało nic innego jak zrobić sos guakamole i zjeść na słono. Dobre było :D


Autka i deskorolka waveboard już dotarły, ale jeszcze nie podarowane. Brat też doładowany i dzięki temu we wtorek jedzie nad morze z Zuzią. Sam, bez mamy i beze mnie. Mam nadzieję, że dojedzie bezpiecznie. Jadą do Władysławowa.
Bardzo się cieszę, że tak umiemy ze sobą czas spędzać. Pojechaliśmy na kajaki i oczywiście ciągle byliśmy do siebie przyklejeni. Nawet połączyliśmy trzy kajaki i dryfowaliśmy razem z prądem rzeki i inni nam zazdrościli naszej konstrukcji :D Do 23 ciągle razem. Bardzo mnie to cieszy :mrgreen:
Niedługo muszę wołać dzieci na wakacje w Bytomiu vol 2 8)

Ale martwi mnie Marysia. Wygląda na okaz zdrowia, futerko mięciutkie jak puszek, biega i szaleje, ale jak ją głaszczę na żebrach to wyczuwam okrągłą fałdkę. Wmawiałam sobie, że to fałdka, ale macałam ją już 100 razy i to nie jest fałdka choć nie da się tego złapać i określić kształtu. To jest miękkie i takie jakby nagromadzony tłuszcz. Ale płaskie dosyć. I tak się zastanawiam czy to czasem nie tworzy się znowu tłuszczak czy może coś innego. I właśnie boję się bardzo tego "czegoś innego". Nie mam siły na kolejne nowotwory ;( a nie mogę iść do wetki, bo o ile dobrze kojarzę, to wetka jest na wakacjach teraz. W prawdzie skoro był jeden tłuszczak, to kolejne to kwestia czasu, ale nie wiadomo co to może być. Ale, że coś tam jest, jest pewne ;(

Moli25 pisze:Dotarłam!
Podziwiałam zdjęcia 8O
Jakaś magia, przeniosłam się na 2 minuty w inny świat

Ciasta super, ale ja jednak klasykę muszę piec :wink:
Takie jest zainteresowanie :wink:
Ale coraz więcej ludzi przechodzi na weganizm. Obserwuje to.

Oczywiście :) I na wegetarianizm. Ja nadal nie jestem na weganizmie stuprocentowym, nadal dopuszczam czasem zjedzenie czegoś wegetariańskiego. Ale sporadycznie :)
Tak jak rozmawiałyśmy o cieście kiedyś - na pewno już nigdy nie wsadzę jajka do ciasta. Ogólnie zjedzenie jajka robi się dla mnie coraz bardziej niesmaczne. Ser na razie mnie nie odrzuca. Raz mi po dzieciach zostały 2 jajka, nie chciałam wyrzucać, więc wykorzystałam do panierki. Normalnie nie mogłam patrzeć na to rozbełtane kurczęcie. M. powiedział, że jajko to okres kury. Wiem, że gdybym miała kurę to ona dawałaby jajka. Ale jednak nawet jajka zerówki z chowu przemysłowego to makabra. Po ulicach jeżdżą ciężarówki śmierci. Ostatnio na jednej trasie (i w jedną i w drugą stronę) widziałam jak jeżdżą ciężarówki ze skrzynkami po kurczakach - już puste. Zawsze zamykam oczy i mam zepsuty dzień. Po prostu nie rozumiem tego bezmiaru okrucieństwa. Wyobrażam sobie te małe przerażone stworzonka, którym maleńkie serduszka tłuką się w piesi, które nieprzytomne z obłędu wywołanego strachem i które są traktowane w sposób tak niewyobrażalnie okrutny, że nie mogę zrozumieć i nie zrozumiem jak ludzie potem mogą mówić - ja to mogę jeść codziennie kurczaka z ryżem (to cytat). Dobra, wiem że moje koty też jedzą zwierzęta, nie są królikami, ale wg mnie wybór mam jeden - karmić koty tym co powinny jeść, lub wypuścć je na dwór, żeby same sobie upolowały pożywienie. A... i oddac koty komuś innemu, kto też będzie koty odpowiednio karmił.
Tak mówię o tym, bo właśnie rodzi się we mnie naturalny wstręt do jedzenia jajek. I myślę, że tak się właśnie powinno przechodzić na wegetarianizm czy weganizm - uświadamiając sobie źródło problemu we własnym wnętrzu. Wtedy to się staje naturalnym wyborem a nie wyborem do którego nie jesteśmy przekonani. Wówczas nie wytrwamy.
Przepraszam, że tak sobie odleciałam trochę :oops:
Co do klasyki jaką musisz piec - gwarantuję Ci, że ciasta wegańskie niczym nie różnią się od klasycznych i że jajka w ciescie są totalnie zbędne, nawet w biszkopcie. Nikt by się nie zorientował :) No, ale nie przeczę, że trzeba się nauczyć piec ciasta wegańskie - ja sama się uczę tego, a że mało piekę to też za każdym razem nie wiem co mi wyjdzie, bo nie mam doswiadczenia w ogóle w pieczeniu :) Zazwyczaj wybieram też przepis z przypadku jaki mi się trafi (często klasyczny i sama zamieniam składniki). Nie mam z zwyczaju zapisywać udanych przepisów. Zawsze mówię sobie za zapiszę i w końcu zapominam :)
Dziękuję za pochwałę zdjęć :)


PixieDixie pisze:Pięknie :) daj znać czy dobre:)

Wysłane przy użyciu Tapatalka

Dałam :)


Wczoraj na wieczór zrobiłam... smalczyk roślinny :D
Obrazek
To jest tak pyszne, że aż nie do opisania. Kiedyś robiłam na margarynie Plancie, a teraz na tłuszczu kokosowym. Usmażyłam na oleju cebulkę, dodałam trochę granulatu sojowego, dużo pieprzu ziołowego, ciutkę czosnku granulowanego, potarte jabłko, 3 łyżki wody i na koniec dodałam tłuszcz kokosowy. Zapomniałam majeranku :/ całość przelałam do tego ślicznego garnuszka, który dostałam dawno temu od koleżanki i służy mi tylko i wyłącznie do smalcu :) Jadłam chleb wczoraj nawet z niezastygniętym smalcem. Zanim poszłam spać to zjadłam 6 kromek :oops: Ten smalec woła - zjedz mnie, zjedz mnie. Dlatego staram się często go nie robić. Ewentualnie polecam smalczyk roślinny sklepowy. Też pyszny, ale domowy ma lepszy skład :)
Jest sto razy smaczniejszy niż smalec zwierzęcy, prawie to samo, ale jest pozbawiony ohydnego smrodu i smaku łoju. Tylko to co najlepsze w nim jest.
Na zdj jest wyciągnięty prosto z lodówki, jak poleży to się normalnie go smaruje :) Polecam, nawet i bez granulatu sojowego można zrobić.

Dawno nie robiłam kotom zdjęć :oops: To zrobiłam przed chwilą, żeby coś mieć, że koty mają się dobrze :)
Obrazek

Spływ:
Obrazek
To nie my na fotce ;)
Obrazek
Jak się będziecie wybierać kiedyś na spływ, to taka moja dobra rada - wybierajcie kajaki jedynki. Na dwójce nawet najlepsze małżeństwa się kłócą okropnie. Ja tak kłóciłam się poprzednio, teraz luz, blues i spokój, bo płynęłam sama. Za to słyszałam jak inni się żarli :D Nawet mój brat z dziewczyną momentami tracili panowanie nad sobą :ryk:

Znowu się rozpisałam. Pauzuję tylko z szacunku dla Was :mrgreen:
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam swoimi poglądami, nigdy nie wiem czy ktoś się nie obrazi.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 24, 2017 12:59 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Co tam Tosieńka chciała od Marysi?? Wąchała czy ładnie pachnie :)
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Pon lip 24, 2017 13:04 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Sprawdzala co siostra robi :D
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 24, 2017 13:36 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Bardzo lubię Cię czytać. A zdjęcia jedzenia wyglądają tak ze zjadłabym wszystko.
Spływ EXTRA! zazdroszczę bardzo.
Mój mąż to boi Du*a :lol:
Nie da się namówić na takie atrakcje.
A ja sama nie chce iść :wink:

Mnie nie napewno nie uraziłaś. To Twoje poglądy i szanuje je bardzo.
Ja Nie muszę jeść mięsa. Ale z nabiału nie jestem w stanie zrezygnować.
Poza tym mama ma kilka kurek i mamy swoje jajka :)
I kwarantuje ze jabłecznik który jadłaś był od szczęśliwych Kurek :wink:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon lip 24, 2017 13:52 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Martus, czyli to prawda ze kura znosi jajka non stop bez koguta? Czy z takich jajek beda kurczaki skoro jajka niezaplodnione?
Ja tego wciaz nie ogarniam.
Ale jakbym miala kure a ona by dawala jajka to tez bym pewnie je jadla. Choc w.sumie to nie wiem.
Z nabialu jest ciezej zrezygnowac. Mowi sie ze sery bardziej uzalezniaja niz mieso. Ja tez wciaz jem od czasu do czasu cos z nabialu. Ale juz nabial nie jest podstawa mijej diety. I wazne zeby u nikogo nie byl. Bo spozywanie duzej ilosci nabialu blokuje wchlanianie zelaza i mozna miec anemie. Wazne zeby duzo warzyw jesc. To sie powinno wyrownac :) ja kiedyś mialam lekka anemie. Ale tez mialam niedowage. Dzis mam zelazo idealne. Choresterol, magnez, i inne. A mozna powiedziec ze jem niemal wegansko.
Musze zbadac wit D. Niedoczynnosc tarczycy powoduje ze mozna miec braki tak samo w b12, co juz mam. A od wit D zaleza zdrowe zeby. A ja mam problemy z zebami wiec moge w ciemno zalozyc ze mam niedobory. Ale zbadam to. Kupilam juz sobie wit b3 z k2. Weganska chyba ale jeszcze jej nie biore zanim sie nie zbadam. I b12. Biore jak nie zapomne a wciaz zapominam :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 24, 2017 14:03 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Przeczytałam :)

Moze u Marysi to tłuszczyk ,a nie żaden tłuszczak. Ona taka okrąglutka to jest na pewno to :)
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72782
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pon lip 24, 2017 14:05 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Normanie nabralam ochorty na ciasto :)
Pisz, jak chcesz, ja nie lubie warzyw, jem je na rozum, a wielu nie jadam wcale. Jestem z tych wlasnie, co moga na okraglo... Mam z tym problem. Ale nie jest on jeszcze na tym poziomie, zebym cos z tym robila. Bo za leniwa jestem.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon lip 24, 2017 14:14 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Mireczko tluszczyk by sie rozkladal i z drugiej strony, a z drugiej nic nie ma ;(

Jeszcze chcialam doprezycowac o jajkach. Oczywiscie warto wybierac tylko jajka zerowki. To jest jedyny sposob, zeby cos zmienic. Widac że to daje efekty. Ze ludzie wybieraja zerowki. Chocby po tym że Biedronka wprowadzila jajka zerowki do swojej oferty. Do tej pory nienawidzilam Biedronki za to, ze ma tylko jajka trojki, że wspiera tez przemysl, że w.biedronce nie ma nic dla wegetarian i wegan zwlaszcza a teraz prosze - jajka zerowki, humusy, zupki warzywne. Sporo dan gotowych nie ma dodatkow zwierzecych np tluszczu wolowego.
Jest nacisk na jedzenie warzyw i owocow stad te rozne akcje.
Lidl goni biedronke. W ofercie ma nawet wiecej a Kuchnia Lidla na yt promuje weganizm i pokazuja rozne przepisy.
Nie mowiac o takich wielkich sklepach jak Tesco czy Auchan czy Spolem nawet.
A sklepy wege na necie to juz w ogole raj.
Ale poki co juz sama biedronka czy lidl wystarczy zeby sie obkupic :)
My zawsze napadamy na stoisko jarzynowe, owocowe wciaz mniej. Malo jem owocow. Ale ponoc z moja figura to moge jesc tylko zielone warzywa i to na surowo haha jak sie wyrazila prawie emerytowana lekarz ;)
A to jest nie prawda. Od owocow sie nie przytyje, ale mozna utyc jak sie przegina. Jak ktos robi szejk z kilku owocow, których normalnie by nie dal rady zjesc a w formie płynnej latwo wchodzi to taka osoba utyje - tak osotanio slyszalam i jest to logiczne ;)

Zuza po prostu chyna nikt Ci nie pokazal jakie warzywa sa pyszne. Z warzyw te robi sie kotlety ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 24, 2017 14:23 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Mozliwe, ale na prywatnego kucharza mnie nie stac, a samej robic mi sie nie chce ;)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon lip 24, 2017 16:13 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Zależy co byś chciała przygotować :) Czasu potrzeba jak do wszystkiego, ale na pewno nie więcej.

U mnie w domu zawsze były warzywa i owoce. Nie było obiadu bez kapusty, sałatki, surówki, bez warzyw gotowanych. Tak samo na śniadanie i kolacje do kanapek. Jak chleb z szynką to i z pomidorem, jak jajecznica to ze szczypiorkiem itd choć w moim domu jak i w każdym była kuchnia tradycyjna i jest nadal u mamy. Były zupy jarzynowe na mięsie (dla mnie to mięsne), których akurat nie lubiłam a najbardziej nienawidziłam kalafiorowej, bo moja mama zawsze zupy jarzynowe rozgotowuje i te jarzyny są takie ciapate bez smaku. Fuj, do dziś takich nie cierpię. Jak się wyprowadziłam i zaczęłam gotować i mój brat zaczął u mnie jeść to powiedział (nie tylko on), że dzięki mnie polubił warzywa, bo moje warzywa nawet w zupie mają smak a u mamy są takie rozgotowane :)
Od maleńkości jadłam szpinak, który uwielbiałam. Mieliśmy wielki ogródek a na nim wszystkie warzywa jakie tylko można mieć. I szklarnie na pomidory. I dynie. I groszek zielony. Pyszny szczypior. Wszystko chyba było i tak samo owoce.
Kiedyś mama wróciła z ogródka z ojcem a my czekaliśmy w domu i przyniosła patisony. Byłyśmy małe i pytamy - co to??? A mama (pamiętam jak dziś) - kwiatuszki.
Zaraz przygotowała je w panierce na kolacje. Od tamtej pory kochamy patisony miłością wielką z siostrą.

I prawie dziś miałam patisona na obiad. Nie chciało mi się kombinować, bo nie miałam mielonego siemienia, z którego mogłam zrobić "jajko", a nie chciało mi się myśleć, więc pokroiłam patison na plastry i oprószyłam mąką pszenną i oto efekt:
Obrazek
Pięknie się przysmażyły, a cały olej został na patelni, a gdyby była panierka to by w nią wsiąknął. Także chyba tak teraz będę zapiekać patisony. Można też je przyprawić. Ja posypałam pieprzem ziołowym na talerzu już.
Cały obiad zajął mi tyle co ugotowanie ziemniaków :)
ps. surówki do tego nie było, nie miałam :( tylko pomidor :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 24, 2017 16:22 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Klaudia, z niezapłodnionego jaja kurczaczka nie będzie; kura znosi jaja jakby "fizjologicznie" i kogut jej do tego niepotrzebny :)
-ja należę do wielbicielek jajek - szczególnie na miękko... :D
A u Ciebie potrawy takie, ze ślinka leci... i mogłabym spokojnie obyć się bez mięsa.

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 24, 2017 16:35 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :) TAURYNA - sprzed

Dziękuję waanko :) Ja tematu jajek nie ogarniam. Chyba dopóki nie będę mieć własnej kury i rano nie znajdę jajka, to nie ogarnę :D Ale przecież to logiczne skoro jajko to ponoć miesiączka kury tak jak i my produkujemy jajeczka :) M. mówi, że z takiego jajka będzie jedynie zbuk (nie wiem jak to się pisze). Ale fajnie byłoby mieć dom i uratować kurę :)

Ja też lubiłam na miękko jajka. Mąż robił mi grzankę, a na nią kroił mi jajko na miękko, które się rozpływało po grzance. Najpyszniejsze śniadanie dla mnie wtedy. Nie jadłam go chyba 1,5 roku już. Za to odkryłam inne śniadania, też pyszne. A bardzo lubię śniadania na ciepło.

Ja jem np tofucznice, czyli jajecznicę z tofu. Smakuje prawie identycznie. Ale ja w ogóle pokochałam tofu :) a wcześniej nie lubiłam :D
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Silverblue i 142 gości