Bytomskie Łobuzy cz.11 - zdj str 11 :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 17, 2017 15:32 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Ja zaś padłam na kolana jak zobaczyłam ten mazurek z kokosem :twisted:
Padlam i poszłam na kolanach zobaczyc czy mam składniki.
Na szczęście nie.
Następna okazja to bedzie ten mazurek z kokosem :oops:

Wszystkiego dobrego!
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Wto kwi 18, 2017 16:39 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Witajcie Kochane, pozdrawiamy serdecznie bardzo bardzo! :1luvu:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Śro kwi 19, 2017 17:17 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Cześć dziewczyny :)
Jak oczko Tosi ?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 19, 2017 18:41 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Hej wszystkim :kotek:
Przyszła zima do Bytomia - od wczoraj pada śnieg. Ludzie rzucili się na resztki opalu w budowlanym, a tu nie ma - jedna paleta z workami drewna się ostała w jednej jedynej castoramie i każdy walczył o worek zawzięcie ;) Jakoś tak jedynie zerkałam na miau. Święta przeleciały różnie - wzloty i upadki - jak to z rodziną... Fajnie wsiąść w auto i wrócić do Bytomia. Ma to swoje zalety. Coraz bardziej się oddalam od mojego miasta rodzinnego, w którym spędziłam 28 lat. Czuje się tam obco, to już nie jest mój świat. Widzę też różnicę między sobą a rodziną coraz bardziej... "rozmijamy się" mówiąc w przenośni... i nastraja mnie to smutno... bo jestem gościem we własnym domu... aa koniec smętnego trucia.


Marzenia11 pisze:Dobrych, fajnych, szczęśliwych Świąt.

Dziękuję :) wierzę, że swoje święta też miło spędziłaś. Nie zdążyłam wszystkich wątków odwiedzić i zostawić życzeń, bo w biegu wszystko było - gotowanie, wożenie do jednych, do drugich i tak zleciało :(

barbarados pisze:Cześsć ,
zaglądam , doczytuję i ten mazurek z kokosem :P

Cóż, jak zrobicie mazurek z kokosem tak jak w przepisie to może będzie extra. Ja oczywiście popuściłam wodze fantazji i nie wyszło mi dokładnie to co na zdjęciu, ale to nic, bo to akurat wyszlo super, ale zastrzeżenia mam do tego budyniu na mleku kokosowym. Wg mnie należy ten budyń wylać na ciasto tuż po zrobieniu go. Nie przestudzać. A jeżeli jak jest w przepisie się przestudzi to dodać do niego margaryny czy masła i zrobić z niego bardziej coś na kształt kremu budyniowego, bo tak jak już budyń da się przestudzony na ciasto to jest to po prostu budyń na cieście i jeszcze nie równo się rozsmarowuje, bo wiadomo jaką konsystencje ma budyń przestudzony - taką glutowatą ;) - a uważam, że mogło to wyjść lepiej :)

Ajaaa pisze:Klaudia,
Wesolych i sympatycznyh Swiat :)

Ps. Wielkie gratulacje z powodu przyjecia do Cechu.
Twoje zdjecia sa wyjatkowe, te z insta zabijaja --->
lezy, nie oddycha... nie, nie! lapie oddech! ( z
zachwtu i wzruszenia).
Jestes wspaniala i zycze Ci wielu sukcesow!

Bardzo Ci dziękuję za dobre słowo :201494 To bardzo miłe (szczególnie jak dopada dołek i spadają morale) coś takiego przeczytać :)
Dziękuję za życzenia :) Mam nadzieję, że Wasze święta udały się wyśmienicie :)

mir.ka pisze:Znalazlam idealne mazurki:
Mazurek z pomaranczowa konfitura i biala czekolada http://www.kwestiasmaku.com/desery/mazu ... zepis.html

Mazurek z budyniem i kokosem i owocami granatu http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_pol ... zepis.html

Oczywiscie calkowicie zweganizowane, choc biala czekolada bedzie normalna, bo nie mam innej.

Ja nie potrafie przestac myslec o tym ile zwierzat musialo zginac, zeby ludzie mieli swieta...


fajny jest ten pomarańczowy mazurek :)

na moje święta do sernika kurki musiały znieść jajka i krówka dać mleczko[/quote]
Pomarańczowy mazurek wyszedł super, z tym, że za słodki. Ale ten kokosowy zaś za mało słodki, więc na talerzu się idealnie dopełniały ;)

Moli25 pisze:Ja zaś padłam na kolana jak zobaczyłam ten mazurek z kokosem :twisted:
Padlam i poszłam na kolanach zobaczyc czy mam składniki.
Na szczęście nie.
Następna okazja to bedzie ten mazurek z kokosem :oops:

Wszystkiego dobrego!

To tak jak pisałam wyżej o tym mazurku. Ale nie musisz czekać na wielkanoc, możesz teraz zrobić to ciasto jako tartę. Bo w sumie z mazurkiem to miało niewiele wspólnego :) Bardziej to tarta z budyniem ;)

kalair pisze:Witajcie Kochane, pozdrawiamy serdecznie bardzo bardzo! :1luvu:

Witamy Kretki :) Widziałam, że już wycieczki rozpoczęłaś ;) Obawiam się, że z Twoim tempem za chwile braknie górek z Polsce, Czechach i na Słowacji :ryk:

Ewa L. pisze:Cześć dziewczyny :)
Jak oczko Tosi ?

Cześć Ewuś :) Oczko chyba ok, przestałam kropić, ale mam w planach kontrolę. No, ale wpierw przyszły święta, a potem zima. Nie chcę przeziębić kotów. Marysia coś kicha. Zaczęłam podawać im lek na odporność, ale to jest w żelu, a zapominam wciąż kupić strzykawek, więc podaje na palcu i nie mam pewności czy na pewno odpowiednią ilość. :/ Muszę się do tego przyłożyć. Póki co - dogrzewam koty i mieszkanie.


A z dobrych wiadomości - w końcu, po latach, jadę nad morze :D Tylko wpierw muszę Tosi odciąć pępowinę. Niestety, jest to dla nas obu bardzo bolesne.
A było to tak:
W święta, z powodu pewnych zdarzeń, pogadałam z bratem. Powiedziałam mu, że jak nie pojadę nad morze choćby na jeden dzień i nie powącham wody i nie zobaczę statku to zwariuję. Bywały już dni, kiedy planowałam sama pojechać., ale bałam się samotnej podroży i zaginięcia, jak ta jedna dziewczyna, której do dziś nie znaleźli. Więc spytałam - czy woli przyjechać do mnie czy żeby mu koty przywieźć, bo wymyśliłam, że on w weekend nie pracuje a ja pojadę w takim razie na weekend. Więc może siedzieć z kotami i tak nawet jest wygodniej.
Ja się panicznie boję, że ja gdzieś pojadę i Tosia umrze. To mnie doprowadza do paniki takiej, że nie jadę. Nie zostawiam jej pod niczyją opieką. Ona jest jeszcze dzieckiem, jest postrzelona, nie jest jak Marysia -Marysia jest spokojna i zrównoważona, a Tosia to taki podlotek. Otwarte okno to jest coś co mrozi mi krew w zyłach, ale im więcej myślę tym więcej wynajduję zagrożeń, nawet w naszym domu - że ktoś coś...... żeby tego było mało, Tosia jest do mnie przyczepiona pępowiną. Jakby mogła to by mi nagłowie siedziała i nie schodziła. Ciągle woła - mamaaa - ciągle za mną chodzi, gdzie ja tam i ona. Z pokoju do pokoju, z łazienki do salonu i tak w kółko. Jak mnie nie ma to płacze, że mam przyjść.Jak jem obiad to mi wchodzi na głowę i do talerza. Tak się we mnie wciera jakby chciała mi do brzucha wskoczyć. I ja tego nie wymyślam - m. też to widzi. I do tego ona boi się obcych. A mój brat jest już obcy, bo rzadko do nas przyjeżdża i Tosia go nie pamięta.
Tosia płacze jak jestem obok w innym pokoju to jak wytrzyma całą dobę beze mnie?
Problemów jest miliard. Nie ma opcji, żeby nas rozdzielić.
Ale mam dość wytykania, że my nigdzie nie jeździmy (nie mojej rodziny), a ktoś buja się po zagranicznych kurortach parę razy do roku. Nie dociera, że my nie mamy wolnego. Że nam nikt za nic nie robienie nie płaci. No, ale ja też chcę gdzieś pojechać, nie powiem że nie, bo jak tylko widzę fale bałtyku to mnie skręca w zarodku tak bardzo, że rozważam ucieczkę ;)
No więc, porozmawiałam z bratem a on mi nieśmiało mówi, że on by chciał przyjechać do mnie, bo byłby ze swoją dziewczyną. Że on u niej śpi, ale ona u niego wstydzi się spać, a u mnie byliby swobodni. I pomieszkali by sobie, a do tego mają wolne to i koty będą mieć całodobową opiekę, no chyba, że będą korzystać z atrakcji Bytomia, ale to i tak będą więcej z kotami niż my w niejeden weekend.
Brat sobie zrobił cały plan -i zrozumiałam, że dla niego to też atrakcja - wjazd prawie że wakacyjny.
Klamka zapadła jednak na drugi dzień, kiedy oboje przyjechali do mnie do domu i kiedy się okazało, że Tosia się ich nie boi, a wręcz przeciwnie. Przyszła do salonu, choć trochę się lękała, ale też pogoniła się z MArysią i ogólnie wykazała, że nie schowa się w wersalce i nie będzie w niej siedzieć cztery dni. Wręcz przeciwnie - pokazała, że czuje się swobodnie, więc wiem, że nie będzie się chować.
Brat z dziewczyną będą grali w planszówki to mam nadzieję, że Tośka pokaże co potrafi - a mianowicie, że znienacka nagle skoczy na planszę i wszystko wysadzi w powietrze! Jak uwielbia to czynić nam, szczególnie wtedy, kiedy gra jest już na zaawansowanym poziomie ;)

Więc jedziemy 15 czerwca na całe trzy noce i cztery dni do Gdańska.
Pierwsze rozstanie (jeszcze nie nastąpiło, ale już boli) będzie krótkie. Może za rok odważę się pojechać gdzieś za tydzień. A w wakacje czy na jesieni wiem, że mogę też pojechać np w góry na weekend z noclegiem i mój brat chętnie przyjedzie z Zuzią znowu pomieszkać. Jak byłam w jego wieku (20 lat) to też sobie ceniłam czyjąś wolną chatę - można się było bawić w dorosłość ;) a ja wciąż traktowałam brata jak małego chłopca, który bez obiadu mamy nie przeżyje, a tu proszę - dorósł chłopak i chce mieć trochę swobody :)
Mają auto, zostawimy im rowery i rolki, kino mają 5 min autem od domu - jest tu wszystko co potrzeba młodym zakochanym, byleby tylko dzieci z tego nie było, ale wierzę, że to nie jest jeszcze ten etap :)

Tak więc, cieszę się bardzo - moje pierwsze, wakacje od Karkonoszy :) Tylko serce mi się rozrywa jak patrzę w moje słodkie Tosiowe oczki... Kierunek Gdańsk i rejs na Hel :)
To naprawdę wielkie wydarzenie. I już trzeba zabukować noclegi, a ja nawet nie wiem jak to się robi ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro kwi 19, 2017 19:48 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Klaudia Kraków ogarnęłaś to i z Gdańskiem dasz sobie radę :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 19, 2017 22:25 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

I jeszcze Warszawę ;) Prawda jest taka, że jestem słaba w te klocki :) Nie radzę sobie - pytam przechodniów co 10 metrów. Gdyby nie to, że na pociąg podstawił mnie m ( a mimo to pytałam jeszcze ludzi wsiadających do pociągu) i z powrotem Gosia to bujałabym się po Polsce, a może nawet Ukrainie ;)
Dużo myślałam ostatnio o mojej odzyskanej choć częściowo swobodzie. I doszłam do wniosku, że co mi po tej wolności - że mogę (teoretycznie) poszukać sobie wakacji w Grecji, Chorwacji, na wyspach Kanaryjskich (teoretycznie!), jak ja jestem tak zacofana w te klocki, że się nie nadaje na taki wyjazd, chyba że z biurem podróży wykupię wycieczkę z emerytami z Ciechocinka :) To jakoś może by poszło. Tak to jest jak się nigdzie nie było...

A myślałam dziś też jeszcze o czymś - (co jakiś czas mam takie zrywy) - że może by zacząć dążyć jak Beata Pawlikowska do podróży życia. Wyobraziłam sobie co by to miało być i wiem, że marzę o rejsie statkiem wycieczkowym. Nie samolot, ale statek.Gdzie by tu popłynąć? Sprawdziłam wszystkie połączenia z Polski do innych krajów, czas płynięcia, warunki, ceny itd. Szwecja, Dania... a na co mi to - pomyslałam - Ameryka! to jest to!
Zaczełam szukać dalej - rejsy do Ameryki. Znalazłam to czego szukałam - statek wycieczkowy Queen Mary 2 - z Anglii do Bostonu lub Nowego Jorku lub gdzieś jeszcze. Czas podróży 7 dni. Tak mi to nie dawało spokoju, że musiałam się wszystkiego dowiedzieć. I dowiedziałam się... że nie stać mnie nawet na miejsce w luce bagażowej na tym statku :/ Cena za same bilety dla dwóch osób w dwie strony nie w luce bagażowej to min.20 tyś. Nie licząc cen za noclegi np za kajutę czy jak to się nazywa, bo kuszetka w pokoju wieloosobowym, czy kajuta bez okna nie wchodzi w grę, ale i za to trzeba zapłacić kolejne 10 tys. Wprawdzie posiłki w cenie, żeby nie było że człowiek zemrze z głodu na tym luksusowym statku. Ale już wody mineralnej w cenie nie ma. Do tego trzeba doliczyć ok. 1200& czyli ok 5 tyś zł polskich za jakieś opłaty podatkowe. A kiedy to uiścimy wszystko to jeszcze czeka nas opłata na każdym kroku na statku za dodatkowe rzeczy np. woda mineralna, drinki, dyskoteki nie wiem czy baseny, ale masaże, internet itd dodatkowo z karty kredytowej, aa casino, co się może wiązać z kolejnym kosztem 10 tyś (oszczędnie licząc) za te urozmaicające czas, rzeczy. A chciałoby się popłynąć statkiem luksusowym i przy tym pić drinki kąpiąc się w basenie odkrytym w środku nocy pod gwieździstym niebem na środku Oceanu Atlantyckiego, prawda? Żeby choć raz poczuć się niczym Alexis z Dynastii. Choć ja na tym basenie i z tym drinkiem bardziej bym przypominała morświna bałtyckiego niż Alexis, no ale cóż :roll:

Dalesze moje marzena dotyczyły już ameryki, do której potrzeba wizy - wynajęcie samochodu i podróż przez Stany...
Ech... Na sam rejs na pokładzie Queen Mary 2 potrzeba pewnie 70 tyś za 14 dni i dwie osoby...
Raczej nigdy mnie to nie spotka...
Dobrze zrobić sobie taki reserch, bo się wtedy szybko można wyleczyć z bezsensownych mrzonek.
Np marzyłam też o aparacie średnioformatowym - Pentax za samo body 40 tyś plus obiektyw kolejne minimum 10 tyś. Całe szczęście, że poczytałam co trzeba, to mi uświadomiło, że ten jeden wydatek pociąga za sobą kolejne, które są jeszcze bardziej drogie i taka reakcja łańcuchowa jak w domino. Dzięki temu w końcu przestałam odlatywać w stronę marzeń i w tej dziedzinie i zajęłam się sprawami przyziemnymi ;)

Także co do mojego luksusowego rejsu po Oceanie Atlantyckim - zeszłam na ziemię i znalazłam na mapie Gdańsk ze swoim tramwajem wodnym na Hel - rejs trwa 1,50h i kosztuje 40 zł za osobę w jedną stronę, co też uważam, że jest dużo, bo to po prostu tramwaj wodny - coś jak koleje miejskie. No, ale niech jest :)

(o ile się uda i m. dostanie wolne)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw kwi 20, 2017 5:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

klaudiafj pisze:Brat z dziewczyną będą grali w planszówki


Wszystko przeczytałam i o wyjeździe/popłynięciu do Stanów też, ale to mnie rozwaliło na maks.
Aż...
:201492

cudowne
:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Czw kwi 20, 2017 7:28 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Ja też lubię czytać Klaudię. :)
Nada naszym morzem też jest fajnie. Tylko żeby sztormu nie było i będzie super :)
Pozdrowienia :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20588
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 20, 2017 11:21 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

MalgWroclaw pisze:
klaudiafj pisze:Brat z dziewczyną będą grali w planszówki


Wszystko przeczytałam i o wyjeździe/popłynięciu do Stanów też, ale to mnie rozwaliło na maks.
Aż...
:201492

cudowne
:ryk: :ryk: :ryk:


Czy w tym zdaniu o planszówkach jest jakieś drugie dno? 8) Bo ja podeszłam do tego tematu zupełnie dosłownie, ale może nie powinnam :lol: Specjalnie nie pożyczam im Summoner Wars, żeby mieli jakąś grę, której nie znają na zachętę u mnie... ale żeby z tego nie było 500+ :ryk: Kurde, nie to na pewno nie ten etap!
Chyba 8)


Sihaja pisze:Ja też lubię czytać Klaudię. :)
Nada naszym morzem też jest fajnie. Tylko żeby sztormu nie było i będzie super :)
Pozdrowienia :)

Ależ ja właśnie o Bałtyku tak marzę i śnie!
Mam tak daleko :( Choć w teorii 5,5 godziny do Trójmiasta. Kazdy zawsze mówił - jasne, 9 trzeba liczyć! Ale nie sądzę by była to prawda. Mapy google do tej pory jak jeździłam do Krakowa czy Warszawy dokładnie pokazywały czas, więc mam nadzieję, że tak będzie. Ale też pierwszy raz będę jechać tą autostradą, więc się okaże.
Raz zaszliśmy w Gdańsku do portu (ale widziałam tylko kawałek portu) i przyjechał wielki prom, ogromny, o ten -> http://polferries.pl/na-promach/mv-baltivia.html
Stałam i patrzyłam jak zaczarowana, marzyłam że kiedyś i ja popłynę... daleko... Chociaż czy by mi się to podobało? 7 dni na bujającym jachcie? Tego się nie wie dopóki się nie popłynie :)

Z 6 lat temu popłynęłam na Bornholm - 4,5h w jedną stronę. Ja chciałam na bogato - ze śniadaniem. Oczywiście dla nas nie było śniadania - tylko odjęliśmy sobie parówki z talerzy (zrobił to kelner nim nałożył nam jedzenie na talerz, więc nie miałam talerza upapranego parówkami) i daliśmy chłopcom (min. mojemu bratu). Obsługa była bardzo miła i urzekł mnie kapitan statku - jak tylko coś pojawiło się na horyzoncie to mówił przez mikrofon - a teraz proszę spojrzeć na lewo, na horyzoncie widoczny kuter rybacki, który to i tamto.... i tak dalej. Jak wracaliśmy już w nocy do portu w Kołobrzegu i nic nie było widać, to też mówił gdzie spojrzeć i że zaraz zobaczymy światła latarni morskiej. Jak dopływaliśmy do brzegu to na lądzie stali ludzie - wszyscy klaskali w ręce, każdy się tak cieszył jakby nie wiadomo kto przypłynął. To było przemiłeee. Ale do czego dążę - o przyjemności z podróży: po tym śniadaniu na statku jak już pozbierano talerze to kelnerzy zaczęli rozdawać.... woreczki śniadaniowe! Kładli je na każdym stoliku po kilka. Na co te woreczki? wkrótce miało się okazać. Ludzie siedzieli przy tych stołach i beltali w te worki 8O uciekliśmy czym prędzej na pokład i tam spędziliśmy podróż. O skorzystaniu z toalety szybko okazało się, że możemy zapomnieć. Męski kibel zamknięto - zarzygany. Rzygowiny wylewały się z toalety, pisuarów i ciągnęły po podłodze. W damskim nawet nie wiem jak było. Męski dostał plombę na drzwi - zamknięty na amen. Współczuję takiej pracy załodze. Więc różnie może być z tą przyjemnością z rejsu, jeżeli nigdy się nie płynęło dłużej :)

W każdym razie ciągnie mnie do wody i statków. Zazdroszczę wszystkim, którzy mają blisko do morza. Czasem na Śląsku zawieje wiatr, identyczny jak morska bryza, po prostu ten sam wiatr cudowny, który jest nad morzem, który pachnie świeżością, nie wiem nawet jak to opisać. Od dziecka zwracam na niego uwagę odkąd znam zapach wiatru nad morzem. Zawsze zamykałam oczy i wdychałam glęboko i wyobrażałam sobie, że tu za tym budynkiem jest morze. Kiedyś też straciłam mnóstwo czasu na wyobrażaniu sobie jakby to było, gdyby tuż za naszym osiedlem zamiast stawu było morze... wyobrażałam sobie i do dziś mam ten obraz zapisany w głowie, że tuż za blokiem widoczne są maszty ogromnych żagli.... Niestety, ale połowa mojego życia toczy się w marzeniach, bo wciąż gdzieś odlatuje myślami i nie da się tego zwalczyć :/

Szukałam teraz od kilku dni noclegów - do szału doprowadzał mnie brak informacji o odległości do morza... Filtry, jakie są uwzględnione na stronach, to odległość noclegu od... centrum. Centrum? Serio? Ktoś jedzie nad morze i patrzy, żeby mieć blisko do centrum? :roll: Ja byłam gotowa zapłacić 1500 zł za trzy noce byleby mieć widok na morze. I był taki nocleg, ale zrezygnowałam. A teraz w sumie żałuję :( Budziłabym się i patrzałabym w morze... No ale pomyślałam, że mąż mnie zabije. I że i tak w pokoju nie będę siedzieć, a wieczorem i tak morza nie zobaczę, ale byłby chociaż słyszalny ten szum. I przez całą noc... Kurde, zawaliłam ;( raz w życiu mogłabym sobie pozwolić na jakiś luksus ;( No trudno, ten nocleg nie ucieknie, a może na jesieni wybiorę się znowu, bo jeżeli to faktycznie jest 5,5 godziny autem to cóż za problem wyskoczyć na weekend :)
W każdym razie nocleg już mam - i szczerze nie było łatwo, sporo już zajęte. Ciągle wynajdywały mi się jakieś mieszkania... Pokojów zwykłych na bookingu chyba nie ma wcale tylko te droższe, lepsze. W końcu ogarnęłam dzielnice Gdańska i wybrałam Brzeźno, jako że najbliżej portu i 400 metrów do morza jak pisało w ofercie. 110 zł za osobę - to nie mało. I o 3 w nocy jak znalazłam ten pokój na bookingu, to booking wciąż twierdził, że ktoś już rezerwuje (a to byłam chyba ja ;) ), że ktoś zarezerwował, że ostatni pokój, szybko, szybko, bo sprzątną Ci ostatni fajny pokój sprzed nosa... to ja się gorączkowałam strasznie na tym telefonie i ponaciskałam co trzeba i zarezerwowałam i zapłaciłam 8O Pisało, że "na tym etapie nie zostanie policzona żadna opłata"... no, ale na drugim etapie już została policzona - kaskę pobrali i jest już zaklepane.
Trochę się wystraszyłam czy aby na pewno to dobry wybór. Nie można już nic anulować. Może mogłam w innym miejscu po drugiej stronie portu. Ale jednak miałam cela - sprawdziłam sobie skąd odpływa prom na Hel i dokładnie z tego miejsca - w sensie trzeba dojść czy dojechać, ale jedno jest obok drugiego, także przypadkowo trafiłam idealnie.
I w planach mam też wieczorami pić drinki w knajpkach z marynarzami. Raz w Gdyni, gdzie byłam w podróży poślubnej, tuż przed odjazdem poszliśmy do pubu takiego dla młodych i dosiadł się do nas jakiś marynarz i opowiadał historie z morza - a my już musieliśmy jechać :/
A wcześniej bardzo chcieliśmy się też napić piwa na statku "pirackim" zacumowanym w porcie w Gdyni. Bar był pod pokładem. Zamówiliśmy, usiedliśmy i pijemy, a jacht buja i buja, napoje nam się wylewały a w żołądkach tak samo bujało - uciekliśmy stamtąd, bo jednak to nie na nasze brzuchy :ryk: U nas tylko kopalnie bujają, a i to już przechodzi do historii. Bytom nie buja się od 1,5 roku co najmniej. Ale wcześniej to potrafiło tak zabujać, że ja w łóżku się czułam jak na statku na morzu.

No, także brat ma już powiedziane, że wakacje opłacone i nie ma odwrotu. Tylko nie wiem czy m. dostanie urlop. Ale on nigdy nie bierze, to może mu nie będą robić problemu, że raz chce wziąć na długi weekend.
Dobra, kończę ten rozdział - jestem podekscytowana, więc musiałam się wypisać ;)

A sztorm - bardzo chcę zobaczyć :)

edit. a to jeszcze opowiem historię jedną. Raz w Gdyni w porcie usiedliśmy w knajpce przy wodzie, gdzie stały statki (brakuje mi fachowych określeń) i usiedliśmy tak, żeby patrzeć na tą wodę i statki, a przychodzi pani z baru i proponuje nam miejsce po drugiej stronie, bo tam świeci słoneczko, a my siedzimy na wietrze - 8O ależ Droga Pani, słońce to i na Śląsku świeci, ale morza to my nie mamy. Chcemy patrzeć na nie cały czas!

A ze zwykłych spraw - kupiłam chrześniakowi m. pierwszy rowerek biegowy. Antoś ma chyba 1,5 roku i nie ma żadnego pojazdu, a zbliża się wiosna, więc chciałam mu jakiś sprawić i wybrałam taki:
Obrazek
Co sądzicie? Ten nasz ma niebieski kolor i naklejki z bajki Cars. Jest stalowy, koła ma gumowe i cztery, więc nie będzie się chłopaczek przewracał. Chyba można dostosować kierownicę i siodełko wg potrzeb. Ale szczerze to miałam z tym problem jaki kupić, ale wydaje mi się, że ten jest w sam raz - od 1 roku do 3 lat. Dziś jadę go podarować, tylko muszę wykombinować czerwoną wstążkę prezentową, żeby zrobić kokardę :)

A dla moich siostrzenic mam jeszcze hula-hopy ;) duze i calkiem male dla czteroletniej Kornelii i gume do skakania ;)
Mialam dla nich tez album z biedronki i karty ale wczoraj kupilam album i wlozylam karty i sciagnelam aplikacje i... nie oddam albumu ;) zakochalam sie w nim :) sama bede zbierac, a co!
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw kwi 20, 2017 16:00 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

kalair pisze:Witajcie Kochane, pozdrawiamy serdecznie bardzo bardzo! :1luvu:

Witamy Kretki :) Widziałam, że już wycieczki rozpoczęłaś ;) Obawiam się, że z Twoim tempem za chwile braknie górek z Polsce, Czechach i na Słowacji :ryk:

Też się tego obawiam.. :20147 :ryk:

No, ale na razie mamy regularną zimę, i nie zanosi się na poptawę pogody.. :? Porażka normalnię! Witamy Słonka czwartkowo! :D :D
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw kwi 20, 2017 20:36 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

kalair pisze:
kalair pisze:Witajcie Kochane, pozdrawiamy serdecznie bardzo bardzo! :1luvu:

Witamy Kretki :) Widziałam, że już wycieczki rozpoczęłaś ;) Obawiam się, że z Twoim tempem za chwile braknie górek z Polsce, Czechach i na Słowacji :ryk:

Też się tego obawiam.. :20147 :ryk:

No, ale na razie mamy regularną zimę, i nie zanosi się na poptawę pogody.. :? Porażka normalnię! Witamy Słonka czwartkowo! :D :D

Tak, ta zima robi się już nudna. Ja już chyba 3 tyg temu schowałam kurtkę zimową i znowu musiałam ją wyciągać :)


Byłam dziś z Marysią i Tosią u wetki. Pojechały w jednym transporterze :mrgreen: A w nim i tak był jeszcze luz ;)
Tosia schowana w tyle całkiem, tylko w czerni oczki mrugały. Marysia z przodu. Jeszcze by i trzecia Tosia się zmieścila. Muszę powiedzieć, że się dziewczynom podobała wycieczka, więc za niedługo, jak będzie lepsza pogoda to pojadą do... babci :) Wsadzę je w kontener i pojadą, a co! Siedzą całymi dniami w domu i się nudzą.
Oto one - to białe to szary kontener, musiałam użyć lampy, bo Tosi wcale nie było widać :/
Obrazek
Muszę powiedzieć, że wycieczka podobała się dziewczynom :) Po powrocie do domu Marysia oczywiście darła się pod drzwiami, bo znowu chciała iść, a kolejna porcja krzyków przy drzwiach pewnie jeszcze przed nami :)

Efekty wizyty - Tosia ma już oczko naprawione i nie potrzeba więcej kropli.
Marysia ma chore gardełko i furczy jej w nosku. Tosia też ma chore gardełko. Ale nie na tyle, żeby miały dostać leki. Mają tylko dostawać Enistyl-F vetoquinol na odporność. I to mają dostawać przez miesiąc dwa razy dziennie, ale przyznam, że olałam tą sprawę z braku strzykawek, a same tego nie chcą jeść. Jutro muszę iść do apteki i nie ma już zmiłuj, mama mi to nie smakuje ;)

A w czerwcu jesteśmy umówione na szczepienia jednej i drugiej.

Waga. Wreszcie udało się zważyć Tosię - 3 kg, a Marysia 5,5 kg. Choć to mi się wydaje, że mało wyszło. No, ale wetka powiedziała, że nie jest to jeszcze górna granica dla Marysi, także waga idealna, a przy tej wadze Marysia wygląda najpiękniej :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw kwi 20, 2017 21:00 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

No to super że oczko ok! :P :ok: Fotka wyszła śmiesznie, w pierwszej chwili nie mogłam zzjarzyć, co to owo białe, dopiero jak przeczytałam. :lol:
Ja też wyciągałam i kurtkę i rękawiczki są w ruchu, a jakże. Buty cieplejsze na rano do pracy też musiałam wyciągnąć. Ale dzisiaj w nocy ma być w minusie.. :?
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Nie kwi 23, 2017 12:42 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Ja nie planuję wakacji bo ostatnio mam pecha :oops: jak zaplanuję to zaraz coś wyskoczy :placz: ale marzenia swoje mam :P :201486

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25551
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 23, 2017 14:46 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

klaudiafj pisze:
kalair pisze:
kalair pisze:Witajcie Kochane, pozdrawiamy serdecznie bardzo bardzo! :1luvu:

Witamy Kretki :) Widziałam, że już wycieczki rozpoczęłaś ;) Obawiam się, że z Twoim tempem za chwile braknie górek z Polsce, Czechach i na Słowacji :ryk:

Też się tego obawiam.. :20147 :ryk:

No, ale na razie mamy regularną zimę, i nie zanosi się na poptawę pogody.. :? Porażka normalnię! Witamy Słonka czwartkowo! :D :D

Tak, ta zima robi się już nudna. Ja już chyba 3 tyg temu schowałam kurtkę zimową i znowu musiałam ją wyciągać :)


Byłam dziś z Marysią i Tosią u wetki. Pojechały w jednym transporterze :mrgreen: A w nim i tak był jeszcze luz ;)
Tosia schowana w tyle całkiem, tylko w czerni oczki mrugały. Marysia z przodu. Jeszcze by i trzecia Tosia się zmieścila. Muszę powiedzieć, że się dziewczynom podobała wycieczka, więc za niedługo, jak będzie lepsza pogoda to pojadą do... babci :) Wsadzę je w kontener i pojadą, a co! Siedzą całymi dniami w domu i się nudzą.
Oto one - to białe to szary kontener, musiałam użyć lampy, bo Tosi wcale nie było widać :/
Obrazek
Muszę powiedzieć, że wycieczka podobała się dziewczynom :) Po powrocie do domu Marysia oczywiście darła się pod drzwiami, bo znowu chciała iść, a kolejna porcja krzyków przy drzwiach pewnie jeszcze przed nami :)

Efekty wizyty - Tosia ma już oczko naprawione i nie potrzeba więcej kropli.
Marysia ma chore gardełko i furczy jej w nosku. Tosia też ma chore gardełko. Ale nie na tyle, żeby miały dostać leki. Mają tylko dostawać Enistyl-F vetoquinol na odporność. I to mają dostawać przez miesiąc dwa razy dziennie, ale przyznam, że olałam tą sprawę z braku strzykawek, a same tego nie chcą jeść. Jutro muszę iść do apteki i nie ma już zmiłuj, mama mi to nie smakuje ;)

A w czerwcu jesteśmy umówione na szczepienia jednej i drugiej.

Waga. Wreszcie udało się zważyć Tosię - 3 kg, a Marysia 5,5 kg. Choć to mi się wydaje, że mało wyszło. No, ale wetka powiedziała, że nie jest to jeszcze górna granica dla Marysi, także waga idealna, a przy tej wadze Marysia wygląda najpiękniej :)


od czego je gardełka bolą? lody jadły? :(
Marysia to waży tyle co Rudzia :wink:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72782
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie kwi 23, 2017 14:56 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 11 - zdj str 11 :)

Na zdjeciu wyszedl tajemniczy kot :wink:
Za zdrowko :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 153 gości