Hej
Wiecie co... mi się chyba jednak coś ruszyło w tym jak wyglądam. Od dwóch dni ciągle siedzę w lustrze i się na siebie patrzę. Moja twarz wygląda szczuplej. I żeby to było na oko i od światła, czyli że mi się wydaje, ale biorę tel i chcę sobie zrobić zdjęcie i na tym tel też moje policzki są pod skosem a nie wybulone. Ciągle ostatnio brałam tel i patrzałam na siebie przez przednią kamerkę. I jakkolwiek bym tego telefonu nie ustawiła wyglądałam jak Bulinka. Naprawdę, z nabrzmiałej, natłuszczonej twarzy sterczał tylko nos. A teraz tym samym tel patrzę na siebie i normalne inna gęba
I to na zdjęciach widać.
W sumie w sobotę w KRakowie jak mi Wiki zrobiła zdjęcie grupowe to wyglądałam jakbym zjadła całą rodzinę a teraz zupełnie inaczej...
Ramiona mam bardzo okrągłe. I nawet siostra mi zwróciła uwagę, że na twarzy to może się nie zmieniłam (po tym jak mi się zdawało, że napuchłam od letroxu), ale że ramiona mi się zrobiły okrąglejsze. I fakt, wyglądają jak bańki, ALE tak patrzę i patrzę i mam wrażenie, że zeszło mi też z górnego tułowia. Jakby bardziej rysują się obojczyki i tam gdzie zaczyna się ręka (nie wiem jak to się nazywa
) jest szczupłe, a dalej przedramie jest już tą bańką. Ale ja wcześniej w całości to miałam okrągłe. A teraz wyglądam tak jakbym wychodziła ze starego ciała.
Doprawdy nie wiem czy to złudzenie optyczne, że mi się to wydaje, ale dowodem jest dla mnie to, że teraz mogę sobie zrobić zdjęcie przednią kamerką i podoba mi się jak wyglądam a już bardzo długo było tak, że co brałam tel z zamiarem zrobienia sobie zdjęcia, to rezygnowałam z tego, bo wyglądałam okropnie.
Nie, że chce robić sobie zdj, ale to jest taka moja kontrola wyglądu. I jest źle kiedy nie wiadomo jak ułożyć camerkę bo już nie ma opcji zeby się wyszczuplić, bo z każdej strony i pod każdym kątem twarz niknęła w opuchliźnie czy też tłuszczu.
Poza tym ja się czuję tak cudownie jak nigdy w życiu. Z ponuraka, flegmatyka i depresanta zmieniłam się w tryskającą energią i
optymistyczną osobę! Nie mogę uwierzyć, z perspektywy czasu, jak ja wcześniej wegetowałam. Codziennie powtarzam, że jestem teraz zupełnie innym człowiekiem!
I ciągle się uśmiecham
I tego poczucia też sobie nie wmawiam. Bo na dowód tego jest to, że mimo że kładę się późno spać to wstaje rano np o 9 (kiedyś to była dla mnie noc) i uciekam jak najdalej od łóżka i wcale o nim nie myślę. Ciągle coś robię - praca, dom, zakupy (mogę się zebrać i gdzieś iść, a wcześniej nie wychodziłam z domu ot tak sobie na zakupy tylko jak musiałam wyjść) - i właśnie nie mam już czegoś takiego jakby mi ktoś zasilanie odciął i wlokłam się na ślepo już do łożka i padałam i spałam 2 godziny w ciągu dnia, a potem doszło do dwóch takich "drzemek".
Mam czasem spadek energii, ale łagodny - trudno, żeby cały dzień być nakręconym - ale czuję, że to normalne a nie patologiczne.
Walczę z tą wodą. Niestety, ciężko jest, nie wyrabiam normy 1700 ml dla mnie, nawet połowę ciężko mi uzbierać, ale nie wszystko na raz.Powoli do przodu. Grunt, że widać choć śladowe zmiany na lepsze. Bo wcześniej to mogłam na głowie stanąć i nic się nie zmieniało.
Moja siostrznica przeszła na "wegetarianizm" a ma 11 lat. I moja mama mówi, że dobrze, bo może przytyje, bo na warzywach się tyje. Hmm nie fajnie coś takiego słyszeć. Ale tak jest - ja najgrubsza z rodziny a jestem na diecie roślinnej
No, ale może powoli się to zmieni.
Jestem teraz jak samochód. Nawet jak siedzę to czuję, że w środku silnik pracuje. Wcześniej było tak, że chciałam "odpalić auto, ale silnik nie chciał zapalić". Stałam w miejscu ja i moje zepsute wnętrze. A teraz jakbym była prosto z salonu
Te tabletki uratowały mi życie
Chciałam to napisać, bo sporo marudziłam często w wątkach objawach niedoczynności. Teraz już jest wszystko super
Na koniec Maryś, bo dawno jej nie było: