Hej
Wczoraj w Krakowie było super. Ale i tak nie umieliśmy się rozdzielić, wszelkie próby rozdzielenia kończyły się ponownym połączeniem i w końcu daliśmy sobie spokój i spędziliśmy czas razem, rodzinnie
Byłam ja, m., brat i jego dziewczyna i Wikusia, moja siostrzenica. Wyjechaliśmy z Krakowa po zachodzie słońca. Wawel był cały zabramkowany, bo były imprezy z okazji Nocy Świętojańskiej. Wszystkie kobiety i dziewczyny nosiły przepiękne wianki na głowie - a my nie miałyśmy
Czekając na zachód słońca rozmawiałyśmy o tym, że fajnie byłoby mieć taki wianek. I dosyć długo rozmawiałyśmy - nagle mój brat się podniósł i założył Zuzi na głowie wianuszek, który własnoręcznie dla niej "rzeźbił" z resztek kwiatków, które znalazł. To było tak urocze, że nie mogłam przestać się zachwycać. Jako on kochany
A najlepsze, że nigdy nie plótł wianka i nie wiedział jak to zrobić, więc zrobił jak umiał i wyszło cudownie. Zobaczcie:
Kwiatuszki ze sobą związał
A w tle po lewej Wikusia
Chodzi z aparatem jak ja i została wegetarianką - jak ja
Wysadziliśmy ich w Siemianowicach o 23. Ledwo na oczy patrzeli. Zabrali rzeczy i odjechaliśmy. Nagle Rafał gwiżdże. Zatrzymujemy się na ulicy a on podbiega i wyciąga jeszcze wianuszek z auta. Zuzia spanikowała, że zapomniała tego wspaniałego wianuszka.
Wychodząc z auta zapowiedzieli, że za tydzień jedziemy do Ojcowa
A tak poważnie to zapowiadają się wycieczki w różne miejsca razem. Jak mój brat był z poprzednią dziewczyną to tak nie było, a z Zuzią ciągle chce do nas przyjeżdżać, z nami gdzieś jechać, a nawet my się z Zuzią umawiamy za jego plecami. Bardzo z tego powodu się cieszę, bardzo
Zwiedziliśmy Wawel, smoczą grotę, ul. Grodzką, rynek, sukiennice, Kazimierz i płynęliśmy barką.
I już mi pisali wszyscy, że było super.
A Rafał zaraził się ode mnie zbieraniem magnezów na lodówkę z polskich miast i od razu kupił sobie z Krakowa i teraz mówi, że gdziekolwiek będzie to kupi magnez i cieszy się, że na lodowce wisi już cały jeden
Mi ostatnio brakuje czasu na wszystko. Życie przyśpieszyło na tabletkach na tarczycę. W końcu chce mi się, jak mi się nie chciało. Ale nie schudłam ;( Wczoraj Wikusia wysłała mi zdjęcie grupowe i wyglądam jak kluska. Przez to chciało mi się płakać w drodze powrotnej. Jem mniej, albo normalnie jak inne szczupłe osoby - one są chudziutkie a ja wyglądam jakbym je zjadła ;(
Minęły dopiero 3 tyg na tabletkach - woda mi nie zeszła, tłuszcz też nie.
Ale wyraźnie mam bardziej optymistyczny humor (o ile nie myślę o mych okrągłościach) i moje usta są jak nowe. Nawet nie wiedziałam, że problemy z ustami wynikały z tarczycy. Miałam je już tak spierzchnięte, że aż miałam suche płaty na nich, pękały mi i szczypały. Nie pomagały żadne kremy, balsamy, nic. Dwa dni temu zauważyłam, że przestałam smarować się balsamem i zaczęłam przyglądać się ustom a one są po prostu piękne - jak pączki róż (nie, że nie skromnie, ale mam pełne usta), są różowe, nie blade i takie nawilżone same od siebie, że mogę z miejsca reklamować szminki. Posmarowałam się matową pomadką, której nie mogłam używać i patrząc tylko na same usta wyglądałam pięknie bo patrząc na całość to usta to jeden promil mnie ;(
A jem mniej teraz, bo Letrox jakoś tak fajnie zadziałał i ruchu mam mnóstwo ostatnio.
Poczekam jeszcze trochę. Potem odetnę kolejne pokarmy, aż stracę radość z życia w ogóle :/ Ech... Ale już samo to jak na mnie podziałały leki, że tyle zalet z tego wynikło, widzę że miałam naprawdę spore problemy, które zawsze zwalałam na co innego.
Dziś może pójdziemy na rowery na Świerklaniec. Ale jest szansa, że "dzieci" przyjadą na planszówki
Tak się cieszę z tego że do mnie tutaj tak często przyjeżdżają
Znowu elaborat.