MonikaMroz pisze:klaudiafj pisze:MonikaMroz pisze:A ja bym poszła na kociego behawioryste
Mozesz od razu zaczac praktyki - moj kot sie drze
czarny jest.
Moja Mili czarna z białym i tez sie drze
może nie ciągiem dwie godziny ale gada jak najęta.
https://drive.google.com/file/d/0B0-pmN ... sp=sharing -> to chyba nie jest gadanie, to już jest wycie. W tym czasie ja jestem 10 metrów dalej na widoku w pokoju jednym przy kompie, a m jest w drugim przy kompie a Tosia w środku mieszkania między nami i każdego prawie że widzi.
Ale wczoraj odkryłam coś - uwaga, zagadka! Co jest gorsze od wyjca czarnego?
Tadam - stado wyjców czarnych
http://dinoanimals.pl/zwierzeta/wyjce-a ... t/wyjce-4/Naprawdę, wyjec czarny to gatunek małpy, odkryłam go wśród kart do zbierania w biedronce (mam swój album i ciągle chodzę kupować owoce i warzywa, żeby mieć karty. Ale jeszcze tylko dwa dni i koniec tej super zabawy
Album kupiłam dla dzieci, ale potem powiedziałam, że nie dam żadnemu dziecku nic - moja jest ta zabawa
No i mąż znosi mi karty i wciąż pyta ile mi brakuje. Ale nie jest lekko - przez głupote późno zaczęłam zbierać i brakuje mi 32, czyli 1/4 całości.
MonikaMroz pisze:A Toska ma tak cudna sierść ze ja bym najchętniej leżała cały czas koło niej wtulona
Dziękuję
Rzeczywiście ma piękną sierść - bardzo długą, miękką, aksamitną i błyszczącą. Ale w tym wieku to raczej norma, ciekawe jaka sierściucha będzie w późniejszych latach
Ajaaa pisze:klaudiafj pisze:Hej
Wczoraj było bardzo fajnie na zebraniu walnym i już wiem, że na spotkania Cechu muszę liczyć około 4h
Wczoraj jako poczęstunek zaserwowano każdemu danie obiadowe z żeberkami. To była niespodzianka od zarządu.
Są już pierwsze zalety dodatkowe bycia w Cechu
Mogę liczyć na dofinansowanie do kursu czy szkoły nawet 80% z Izby rzemieślniczej. SUPERRRR! Mam zamiar wykorzystać to maksymalnie
Lepiej nam powiedz, co robiliście
I co dobrego piliście
I jak samo spotkanie wyglądało? Były prezentacje prac czy dyskusja? Jak podeszli do Ciebie za drugim razem? Powiedz ile możesz
A co do Twojego weganizmu/wegetarianizmu - co to kogo obchodzi? To Twój wybór, nie jesz, mówisz -> myślę, że najwyżej punkty zdobędziesz
Daj znać, pozdrawiamy mocno.
PS. Mój mąż rozważa wegetarianizm, ja mu jęczę od dawna. Tylko nasza Młoda musi jeść mięso. Szukałam fajnych przepisów dla potwora młodego z soczewicą, i choć póki co stoję w miejscu to widzę dla nas nadzieję. Ale w żadnym razie nie piszę tego, by Ci się przypodobać, mam nadzieję, że to, że kocham Bytom i tam mieszkałam wystarczy
Żarcik, Bytom jest MÓJ
Moje dziecko powiedziało mi, że jak dorośnie i nie będzie musiała jeść białka pochodzącego z mięsą, nigdy nie zje kury, ani świnki, ani krowy. Ma 7,5 lat. Jej wychowawczyni jest wegetarianką
Przez to też Ola przestała chodzić na obiady w szkole. Myślę, że u nas to parę miesięcy na wdrożenie żywienia. A piszę to tylko po to, byś wiedziała, że będziemy jęczeć o przepisy
Pozdrawiam serdecznie
Nawet nie wiesz Ajaaa jak szybko wyparowałam z łóżka po przeczytaniu tego zdania i aż się we mnie... zagotowało
Błagam Cię! Nie pisz takich rzeczy w XXI wieku, bo to jest totalna nieprawda. To że dziecko czy człowiek musi jeść białko zwierzęce jest jednym wielkim MITEM wymyślonym przez koncerny zarabiające na sprzedaży mięsa. Nas w Europie karmią kłamstwami tak samo jak w Ameryce. Jesteśmy niby cywilizowani a jemy gorzej i o jedzeniu wiemy mniej niż plemiona w wioskach na końcu świata. Białko mamy w roślinach. Tak wiem, ktoś powie, że się gorzej przyswaja. Też oglądałam program Bosackiej i miałam ochotę rozwalić telewizor, bo ta baba tak łże w swoich programach, że słuchać się tego nie da. A fajnie ją podsumował Czajnikowy.pl na you tubie. To, że białko z roślin źle się przyswaja to kolejna bzdura, bo coś trzeba było wymyśleć, kiedy ludzie odkryli, że jednak w roślinach białko jest. A przecież są całe społeczności, które od pokoleń są wegetariańskie - jak one przeżyły? Jakim cudem sarna w lesie jest taka tłuściutka skoro ona żyje o samym liściu? Zapewniam Cię - że dzieci w rodzinach wegetariańskich są zdrowe, są zdrowsze nawet od ich rówieśników w rodzinach mięsożernych. Pamiętajmy, że za jedzeniem mięsa i wtaczeniem w nasze mózgi zaprogramowanych teorii, stoją wielkie firmy, firmy światowe, które kierują popytem i podażą. Dziś Ci, co mieli odwagę się wyłamać ze stereotypowego myślenia, w tym lekarze, mówią już zupełnie inaczej - ale takich lekarzy trzeba poszukać, trzeba sobie poczytać w necie o białku w diecie wegetarianina, wegetariańskiego dziecka. Dziś już wiemy, że roślinne jest tak samo cenne, a nie raz nawet i zdrowsze. Dlatego tak wiele powstaje nawet programów kulinarnych, gdzie gotują po wegetariańsku, czy po wegańsku, czy nawet i bezglutenowo. Weganizm jest najzdrowszą dietą na świecie - nie ma zdrowszej diety dla osoby w każdym wieku. Zapobiega wielu chorobom. Zobaczcie ile jest chorych ludzi w szpitalach - cukrzyca, zakrzepica, miażdżyca, udary, zawały już zapomniałam nawet co jeszcze. Ci wszyscy ludzie są na zwykłych dietach w 99%. Kolejny mit odnośnie białka - ilość białka w diecie. Dziś wiemy, że to co podawano niezbędną ilość białka w diecie dla człowieka, było totalnie zawyżone, wyśrubowane w górę. Ale o tym ile i co to podam linki do materiałów, które mi przychodzą na szybko do głowy.
Kolejna sprawa to nabiał. Kto odpowiada za kampanię - pij mleko, będziesz wielki? wiecie? wielkie korporacje mające udział w rynku mleczarskim - to kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Zaczęły spadać zyski z produkcji mleka i przetworów mlecznych, więc wymyślono taką reklamę. Jednak prawdą jest "Pij mleko, będziesz kaleką" - spożywanie produktów mlecznych w tym picie mleka powoduje osteoporozę. Dziś już wiadomo, że żeby pić mleko potrzebne są dwie tabletki - jedna dzięki której to mleko zostanie przyswojone, czyli likwidujące zatrucie, a druga, żeby przyswoić witaminy czy co tam z tego mleka. To jest totalna kpina. Wręcz urasta to do komedii. Z nabiału można zrezygnować, a nawet wiadomo, że mleka roślinne są zdrowsze od mleka krowiego, ale oczywiście te które nie mają chemii w sobie.
Ajaaa przepraszam, że to napiszę, ale robisz krzywdę swojej córce utrzymując ją w przekonaniu, że musi jeść mięso, a najwidoczniej ona tego nie chce, bo sobie zdaje sprawę z tego, że za tym idzie cierpienie zwierząt, do którego wcale nie musi docodzić. Ja byłam taka sama jak Twoja córka. Odkąd się urodziłam i zaczęłam myśleć nie chciałam jeść mięsa. A u nas był kult mięsa jak to w latach 90tych. Jeszcze miałam ciotkę dewotkę, dla której mięsny i kościół to były dwie świętości. U niej stół uginał się pod mięsem tak, że mi się robiło źle. Do tego przechwałki - ta szyneczka była bardzo droga, jest z konia, ale kupiłam chociaż kilka plasterków, żeby skosztować. I na każde mięso tak samo. Ja przebąkiwałam, że nie chcę jeść mięsa odkąd pamiętam, ale nikt tego nie słuchał, a ja jako dziecko zawsze w końcu się złamałam. Raz - nigdy w życiu tego nie zapomnę - powiedziałam tej ciotce u nas na u urodzinach, a też miałam wtedy 7 lat - ciociu wiesz, ja nie chcę jeść mięsa w ogóle! Ta ciotka tak się zagotowała, że powiedziała mi, że w Biblii jest napisane, że zwierzęta są po to żeby je jeść. Nie dawało mi to spokoju, bo ja byłam wielce wierząca - tak, grzeczne dziecko, chodziłam do kościoła i dalam sobie to wmówić, ale wciąż coś mi nie pasowało. Dalej jadłam mięso. Mam dość okłamywania mnie i wmawiania, że coś trzeba kiedy tego nie trzeba! Parę razy byłam na wsi - za każdym razem kiedy widzialam jak moja durna rodzinka goni kurę by zaraz odciąć jej glowę, ja po prostu krzyczałam i płakałam na pół wsi, mój kuzyn mnie trzymał a ja mu w twarz wykrzykiwałam, że to jest chore!!! Potem mówiłam -kuzwa nie zjem, nie zjem! Oni mówili - ale tak trzeba... albo spuszczali łby wkurzeni na mnie, że nie umiem się dostosować. Wiedziałam, że czują się głupio, ale brną w to kłamstwo. Byłam na tej wsi ze trzy razy - za trzecim razem miarka się przebrała. Powiedziałam, że nigdy więcej tam nie pojadę. Mimo, że miałam tam swoją pierwszą miłość, a mój ukochany kuzyn żenił się i błagał na kolanach żebym przyjechała na ślub - nie pojechałam. Moja babcia z tamtej strony szanowała zwierzęta tylko w garnku. W końcu dojrzałam do chyba 15roku życia, wtedy to oprócz mówienia, że nie chcę jeść mięsa doszło coś jeszcze - siła do buntu i robienia tak jak ja chcę, dojrzałam do własnej woli. Przełom przyszedł po programie w tv, gdzie rurką karmili gęś. Nigdy, przenigdy tego nie zapomnę. Od tamtej pory nie miałam mięsa w ustach. Jedzenie mięsa jest wręcz dla mnie nienormalne - patrzę na ludzi, którzy to robią inie rozumie, no po prostu nie rozumiem. Jak wtedy, kiedy siedziałam między tymi żeberkami. Pachniało i sobie myślałam - nikt się nie zastanawia nad tym co je, nad tymi biednymi zmarłymi zwierzętami - jaką one drogę musiały przejść do tego momentu - to jest piekło na ziemi. I pomyślałam drugą rzecz - moje obiady, czysto wegańskie wyglądają i smakują tak samo. Mięsożercy się burzą (ale nie każdy tylko takie psychole), że weganie nazywają "mięsem" czy "kiełbaskami", "szynkami" - produkty całkowicie roślinne. "To nie jest mięso, musicie nadawać smak swojemu zielsku mięsa, żeby stało się zjadliwe" - ostatnio to przeczytałam, dwa dni temu. Nie dało mi to spokoju, aż wymyśliłam - durniu, jest dokładnie na odwrót. Mięso można uzyskać z roślin. Naprawdę i jest pyszne. Mięso nie musi być ze zwierząt, dlatego właśnie kompletnie nic nie stoi za tym, aby dalej utrzymywać codzienny holokaust zwierząt. Tak, to jest holokaust.
Wracając, Ajaaa błagam, nie obraź się na mnie. Jeżeli mój ton jest jakiś nie wiem szybki czy że się unoszę, to tylko dlatego, że wiele razy był ten temat poruszany, a ja zazwyczaj nie bardzo odpowiadałam, ale teraz choć raz chciałam przedstawić moje stanowisko, nawet jeżeli dla kogoś okaże się ono trochę nie miłe. Nie wiem, myślę że można to tak odebrać. Dla mnie w tej kwestii nie ma jednak kompromisów - bo tu nie chodzi o to czy ktoś woli czerwony, czy niebieski tylko o niewyobrażalne cierpienie wielu tysięcy istot. Czy wiecie, że właśni przez to, że ludzie jedzą mięso, panuje głód na świecie? Czy wiecie, że gdyby nie trzeba było karmić tych zwierząt to każda istota na ziemi miałaby pełną miskę jedzenia aż do pęknięcia brzucha i do końca życia? Planeta swoimi plonami wyżywi nas co do jednego.
Ajaaa ja byłam jak Twoja córka, dziś wiem, że rodzina robiła mi krzywdę. Żałuję każdego dnia, kiedy jadłam mięso. Moje dziecko będzie od początku wegetarianinem. Jestem weganką na 95%. Dopuszczam zjedzenie czegoś co ma mleko czy jajka, ale to od święta i naprawdę coraz bardziej, częściej rezygnuję z jedzenia tych produktów. Oczywiście nie mówię, że nagle trzeba rzucić mięso, można je zacząć ograniczać, jak moja sąsiadka. Raz mi powiedziała, że mięso jedzą raz w tygodniu w niedziele, a poza tym jedzą wegetariańsko. W tym czasie urodziła dziecko i tak sobie żyją. Chłopiec ma 2 albo 3 lata i nie choruje. Ale za tym idzie też całe wychowanie - ona nie przegrzewa mieszkania nawet w zimie ma max 20 stopni (ja to bym pluła lodem), wierzcie mi, że czy buro, zacina deszczem, zimno - ona dzień w dzień chodzi z tym dzieckiem na dwór. Ona jest dla mnie takim wzorem szczerze powiem - znam to dziecko i naprawdę jestem pod wrażeniem.
Aaa i jeszcze jedna kwestia - witamina b12 - kolejny mit, który nam wmawiają, bo w końcu jak ludzie masowo rezygnują z mięsa to coś trzeba było wymyśleć, żeby do tego mięsa znowu przyciągnąć. Wiecie skąd jest wit b12 w mięsie? i inne witaminy? Są one podawane zwierzętom sztucznie. Krowa nie ma skąd wziąć tej witaminy. Gdzie ta witamina jest - otóż to tak zwana witamina z brudu, a dokładnie z ziemi. W ziemi żyją bakterie, które robią swoja. Zrywamy np truskawkę z ziemi i zjadając ją zjadamy trochę tej ziemi i w ten sposób mamy witaminę. Dziś mamy uprawy, które muszą być sterylne. Owoce muszą być jak z taśmy produkcyjnej. Pryskamy je chemią, która zabiła witaminę b12. Beata Pawlikowska wręcz mówi, że w Europie już nie ma tej witaminy, po prostu zniszczyliśmy ziemię do tego stopnia, że jej nie ma i trzeba suplementować. Ja jednak chcę wierzyć, że mając swój ogródek coś jednak z tej witaminy zostało. Także krowa jedząca trawę na polu, zjada ją z ziemią i w połączeniu z czymś tam w brzuchu wytwarza tą witaminę. My mamy dokładnie tak samo. Musimy ją dostarczyć sobie. Ale krowa też nie ma tej witaminy, ona otrzymuje takie dawki różnych leków, że w końcu jest nafaszerowana jak produkt i w ten sposób mówi się, że ta witamina występuje tylko w mięsie. To jest po prostu tragedia.
Znam osoby, które od urodzenia są wegetarianami, bo ich mamy były wegetarianami - nie dość że żyją, że są zdrowi, świetnie zbudowani to do tego nawet uprawiają sporty:
https://www.youtube.com/watch?v=ELhizRJFc1sB12
https://www.youtube.com/watch?v=9hkmcP1OjcEfacet z tego filmu urodzony jako wegetarianin - nigdy nie miał mięsa w ustach! i żyje i do tego jest zdrowy! A nawet trenuje! https://www.youtube.com/watch?v=cKa-WAk1dwA (pod filmem szereg kolejnych linków)
Białko w diecie - dziewczyna jest po studiach związanych z dietą i pracuje jako dietetyk a przy tym trenuje kulturystkę - prawdziwa sportsmenka
https://www.youtube.com/watch?v=IkFWUP-v5Tc&t=1023s3 lata na diecie wegańskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=Lc7ENfnLayA&t=304sMonika Mrozowska:
https://www.youtube.com/watch?v=rXOwH7YT2_oTak mówiąc szczerze, tego jest tak ogromnie dużo, że nie sposób, żebym więcej szukała. Nie zachęcam do zmiany diety na już, ale do tego, żeby zacząć poszukiwać na własną rękę. Tylko dzielcie przez 100 wszystko to co mówią osoby zachęcające do jedzenia mięsa i nabiału. Co do jajek - jedna wegetarianka uratowała życie kurze, bo ma swój dom i zrobiła kurce domek i kurka biega po podwórku, ale tak kurka dzień w dzień znosi jajka - więc ona zjada te jajka, bo co ma z nimi zrobić. To jedyna historia, która mnie przekonuje, że jak masz swoją kurę to możesz jeść jajka. Ale chów przemysłowy to inna inkszość. Wiecie, że nawet jajka zerówki nie są pozbawione cierpień. W każdej kategorii mieli się żywcem małe wyklute pisklęta. Wiecie, że jajka ściółkowe to kolejny koszmar? Choć kurom nie wrzynają się pręty klatki w łapki to gnieżdżą się na obs... żwirku jedna obok drugiej i nie wychodzą na słońce. Widziałyście cieżarówkę wiozącą setki kurczaków do rzeźni? Te kurczaki siedzą w ciasnych klatkach, jedno na drugim. Myślicie, że ktoś te klatki wyciąga z szacunkiem i kładzie na ziemi? Nie! Kurczaki są zrzucane na ziemie obiajając się tam, bo to nie są istoty żywe. Nikt ich tak nie postrzega. To produkty. Ktoś je do tch klatek wsadził, ktoś ułożył je ciasno jedno na drugim, ktoś wiezie je po ulicach, a one przerażone nie wiedzą co sie dzieje, ale widzą wielki świat, bo drzwi są otwarte. Potem ktoś je wyciąga - myślicie, że delikatnie? Rzuca te klatki. Kurczaki nie widzą co ich czeka. Ich maleńkie serduszka tłuką się jak oszalałe. Klatki zrzucają i kurczaki wedrują dalej, a tam czeka na nie śmierć w torturach = myślicie, że zwierzęta umierają w rzeźniach humanitarnie?? Ktoś w to jeszcze wierzy?
Nie wymyśliłam tej historii - widziałam te ciężarówki na drogach. Za każdym razem drę się w aucie, bo rozrywa mnie z bezradności na to jaki ten swiat jest podły. Nie chcę żyć w takim świecie... to piekło na ziemi.
Potem widzę jak jedna rodzina kupuje kilkanaście serduszek, skrzydełek, udek - ile kurczaków straciło życie, żeby jedna rodzina mogła napełnić brzuchy?
Majówka - rzeźnie pracują dzień i noc...
Nie zrozumiem jedzenia mięsa nigdy, po prostu nie rozumiem dlaczego ludzie robią to zwierzętom.
Sprawa idzie dalej - wiecie, że 99% firm kosmetycznych testuje swoje produkty na zwierzętach? Wiecie, że kocie oczy są smarowane szamponami, żeby było wiadomo czy szampon uczula czy nie? Kochamy przecież koty, ja też choć one jedzą mięso. Ok, oddam koty komuś innemu i co... dalej będą jadły mięso. Może kiedyś będę miała króliki, zobaczymy, póki co moje życie związane jest z kotami.
JA WAS BARDZO PRZEPRASZAM ZA TEN WYKŁAD! Wyrzuciłam z siebie to wszystko co mnie po prostu szalenie boli. Bo to wszystko nie musi się dziać, albo można to ograniczyć do minimum, polepszając tym samym warunki zwierząt. Czy wiecie, że taka Biedronka wprowadziła sporo zdrowych rzeczy do swojej oferty i... wycofała się ze sprzedaży jajek klatkowych? Czyli trójek? 7 lat temu przeklinałam, że w tej zapyziałej biedronce są tylko trójki, że nie ma jajek z chowu klatkowego, a nawet ta Biedronka otwiera się na nowe.
BARDZO NIE CHCIAŁAM NIKOGO URAZIĆ, WYSTĄPIŁAM TUTAJ JAKO GŁOS ZWIERZĄT, NAWET JEŻELI KOGOŚ NIECHCĄCY DOTKNĘŁAM - JAK TAK TO PRZEPRASZAM - ALE CZYM TO JEST W ŚWIETLE TEGO CO DZIEJE SIĘ CODZIENNIE W RZEŹNIACH
Ja mało piszę o weganizmie zazwyczaj czy coś - czasem pokazuję przepisy, żeby Wam pokazać, że to jest łatwe, zdrowe, tanie, że można inaczej, choćby że do naleśnika czy placów ziemniaczanych wcale nie trzeba zużywać jajka. Że do upieczenia ciasta też nie trzeba jajka, a do kremu można użyć mleka roślinnego. Tylko tyle, małe zmiany, ale duża korzyć.
Zwierzęta są dla mnie ważniejsze ode mnie i jakiegokolwiek człowieka.
Przepisy - podam wszystko co wiem, bez przykładania mi lufy do czoła. Wiem, że nie latwo jest się przestawić, bo jak zrobić to, jak zrobić tamto - ja już większość mam za sobą, ale też wciąż odkrywam coś nowego
Cieszę się, że świat jednak otwiera się na weganizm czy wegetarianizm - to widać po ilości przepisów w necie, filmów ja youtube, programów i książek kucharskich, rosnącej liczbie osób i gwiazd rezygnujących z mięsa, czy nawet kulturystów i ludzi sportu.
Jeszcze mi się nie zdarzyło usłyszeć od żadnego lekarza, że moja dieta jest zła. Gdyby tak było uciekłabym od tego lekarza, bo to znaczy że zatrzymał się w rozwoju na ksiązkach z lat 60tych. Owszem raz usłyszałam, że od owoców się tyje i mam jeść więcej warzyw zielonych
Prawda, jestem grubą prawie weganką, ale nic na to nie poradzę, że wokół jest tyle pysznego jedzenia a ja jako byk doceniam dobre jodło
Rozkosze dla ciała i ducha
Moli25 pisze:Jaaaaaa mocno ograniczyłam mięso.
Znajomy nie jadł mięsa bo sie z kimś założył prez 6 miesięcy.
Przytył 6 kg
No bywa
Niestety, ale często tak jest- człowiek zaczyna poszukiwać przepisów, zaczyna cudować na talerzu, nagle się okazauje, że jest tak dużo nowego i pysznego jedzenia, że nie dość że po odstawieniu mięsa nie głoduje, co nagle znajduje milion nowych smaków i waga leci... w górę
MalgWroclaw pisze:Moli25 pisze:Znajomy nie jadł mięsa bo sie z kimś założył prez 6 miesięcy.
Przytył 6 kg
Bo na pewno jadł nieracjonalnie, przecież nie dlatego przytył, że bez mięsa.
Oczywiście, że tak. Można jeść wegańsko bardzo nie zdrowo - przetworzone rzeczy, w składzie chemia, syropy fruktozowo-glukozowe, słodycze, chipsy, cola. Ja wolę się nie przyznawać do tego że prawie cała moja dieta jest wegańska od roku, bo nie chcę zobaczyć tego uniesienia brwi - bo ktoś spodziewa się wręcz wychudzenia, a ja się dobrze trzymam, aż za
Mam troszkę grzeszków - walczę z tym
Ajaaa napisz czy nie poczułaś się urażona, bardzo bym tego nie chciała, bardzo
Nie namawiam do zamiany diety, ale może jak ta sąsiadka moja - można zacząć tak, że mięso tylko któreś dni w tygodniu, że do zupy jarzynowej nie doda się mięsa itd nauczysz się gotowania zdrowszej kuchni i zobaczysz jakie Ci się z czasem wytworzy zdanie na ten temat
(nie rozumiem dodawania do zupy jarzynowej mięsa - wtedy to jest zupa mięsna i na pewno nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, to tak na marginesie
)
I na koniec najlepszy na świecie film dokumentalny o żywieniu
"Przejadanie ziemi" https://www.youtube.com/watch?v=Em3ANw0 ... hvnbxieMwl - powinni go w każdej szkole pokazywać!
Mirko, masz racje, z tym, że teraz nikt o nic nie pytał, a ja sama już nie wychylam się ze swoją dietą, bo nie chcę narażać się na setki bzdurnych pytań i wdawać się w dyskusję o tym jak od nowa stworzyć koło. Wszystko już jest powiedziane, napisane, nagrane. Kiedyś chciało mi się dyskutować teraz już nie, a bałam się, że stracę w ich oczach :/