Tak, polnoc slaskiego dostala najmocniej... autko rano musielismy odsniezac ladna chwile.
Smieje sie ze w koncu mieszkam w Gorach
Ze tarnowskich to juz szczegol
Jeszcze cos tam zagladam odnosnie pracy, zrobilam zakupy tesco - przyjada w piatek do roboty - przynajmniej nie bede musiala lazic po sklepach. Zastanawiam sie o czym zapomnialam odnosnie weekendu. Jakos za spokojnie sie zapowiada.
Dzisiaj byl masakryczny dzin w robocie. Jutro taki sam bedzie ...
Wrocilam zrobilam spagetti - wyszlo tyle ze bedzie i na jutro...
Lazilismy jak dwa cioli za szparagami. Ze niby w lidlu i biedrze mialy byc... taaa... taaa... tylko kartki ze byly...
A mam taka okrutna ochote na zapiekanke ze szparagami...
Koty spia, Pixior sie z M. wylozyl na fotelu... cwaniaki se puscily kominek i im cieplym dmucha...
Generalnie to zimno, paskudnie tak ze wyciagnelismy z szafy zimowe kurtki... przez to bedac juz w Gliwicach skapnelismy sie ze M. nie ma ani jednego dokumentu ze soba.... ja tylko sie modlilam w dordze powrotnej zeby nie trafic na zadna rutynowa kontrole...
Bo ja strachol straszny zawsze jestem...