Strona 1 z 1

Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Sob lut 04, 2017 21:23
przez megi.kitinio
Witajcie,
na początku stycznia przygarnęłam uliczną kotkę, która ma 8 miesięcy, była zadomowiona i bardzo chciała do człowieka. Pokochałam ją całym sercem. W domu już jest rezydent kocur - wykastrowany. Koty świetnie dogadały się.
U weterynarza byłyśmy kilka dni później z powodu rujki i kotki biegunki.
Był to poniedziałek - antybiotyk w zastrzyku, nospa + dieta (kurczak z ryżem)
We wtorek - priobiotyk + dieta. A także pozwolenie od weterynarza na podanie provery 5mg - jedna połówka
Środa - dałyśmy kał do analizy + antybiotyk w zastrzyku + połówka provery + dieta
Czwartek - połówka provery.
Piątek - ostatni zastrzyk antybiotyku, w kale były jaja pasożytów. Lekarz zalecił odrobaczenie - dostałam tabletkę na robaki, mała miała dostać jedną - dostała. W tym dniu rujka już nie była zauważalna, ale lekarz zalecił profilaktycznie dać ostatnią połókę
Tydzień później w piątek provera już cała tabletka. Następny tydzień w piątek czyli wczoraj byłam cały dzień w pracy ponad 12h.. mała nie dostała rano provery tylko dzisiaj ( w sobotę ) dopiero o 6 rano (czyli mniej więcej przesunięcie tabletki o jeden dzień)
Ja wiem, że to moja wielka nieuwaga, nieodpowiedzialność. Ale kotka dostała rujki ze zdwojoną siła. Dzwoniłam do dwóch weterynarzy na pogotowiu i po opisaniu sytuacji oby dwoje mowili ze tylko i wyłącznie najszybciej zastrzyk za 100 zł :( są to weterynarze którzy nie słyną z dobrych opinii wśród znajomych i internetu nikt o nich dobrze nie pisze. A jak jest pozytywny komentarz nie wygląda mi na pisany od ludzi którzy korzystali faktycznie z ich usług tylko wygenerowany przez lekarzy czy inne zaprzyjazione osoby badz cokolwiek podejrzanego.
I tu nie wiem co robić - czy jutro podać provere całą czy pół? czy dopiero za tydzień mając nadzieję, że w miedzy czasie rujka uspokoi się. Jutro jest niedziela nie znajdę nigdzie weterynarza dobrego dopiero w poniedziałęk. Hormony jakoś źle mi kojarzą się u kotek nie chciałabym jej krzywdy żadnej zrobić ani podawać niepotrzebnie hormonów.. Zaznaczam, że lekarz mówił, że na sterylizację koteczka musi być wyciszona i zaplanowaną mamy na 22 lutego.

Proszę o odpowiedzi, wiem, że zapominalstwo moje przynosi teraz kotce negatywne skutki i sumienie bardzo mnie gryzie :(

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Sob lut 04, 2017 22:31
przez mziel52
Podaj całą proverę i nie zgadzaj się na żadne zastrzyki, bo ich się nie podaje w czasie rujki.
Nie musisz dzwonić do weta w swoim mieście, żeby się dowiedzieć, jak wyciszyć ruję.
Można gdzie indziej. Ja do tych mam zaufanie:
https://www.vetopedia.pl/Przychodnia_we ... a_10A.html

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Sob lut 04, 2017 22:51
przez megi.kitinio
mziel52. Podałam dzisiaj całą prowerę którą miała dostać wczoraj w piątek. czy jutro w niedzielę podać kolejną czy dopiero za tydzień jak było planowane piątek czy przesunąć teraz na sobotę?
Proszę mi uwierzyć, że od 18 do 22 próbowałam kontaktów z różnymi weterynarzmi. Jedyny do jakiego dodzowniłam się nie miał dobrych opinii i zasugerował zastrzyk, co mnie dodatkowo zaniepokoiło. Stąd mój post.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Sob lut 04, 2017 23:58
przez mziel52
Skoro ma ruję, to podaj jutro kolejną.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Nie lut 05, 2017 0:57
przez Ewa.KM
W sobotę zawiozłam 4 miesięcznego kociaka do DS, w niedzielę jego mama zaczeła przesiadywać na parapecie i pomiałkiwać. Myślałam, że to z tęsknoty za dzieckiem. W poniedziałek już wiedziałam, że to rujka. We wtorek poszłam do wetki i ustaliłyśmy, że najlepszym rozwiazaniem będzie provera (cała tabletka przez 4 dni) i sterylka 4 dnia czyli w piątek. Po 3 dniach kotka już nie spiewała w nocy. W piatek zaniosłam ją na 17 na zabieg. Odebrałam o 18,30 i kotka byla w tak dobrej kondycji jak by wróciła ze spaceru. Od razu chciała jeść, nie zataczała się, nie wymiotowała. Normalnie zdrowy kot bez zadnych oznak narkozy. NIe wiem czy ta wetka ma takie doświadczenie (robi doktorat z chirurgii) czy to cecha osobnicza tej kotki, ale jeszcze nigdy żadna kotka ze sterylki (a ciachnęłam już kilkadziesiat) nie wróciła w tak dobrej formie.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Nie lut 05, 2017 7:14
przez ewar
Mój wet sterylizuje też kotki w rujce.Podejrzewałam kocią mamę, karmiącą kociaki o rujkę.Wet powiedział, że nie ma przeciwwskazań do zabiegu.Kotka była u mnie w domu, mogłam wyciszać rujkę farmakologicznie, ale po co? W przypadku bezdomnych kotek, a takie też ciacham nie mam możliwości obserwacji, czy mają rujkę, o podawaniu regularnym tabletek nie ma mowy.Złapie się to idzie na stół.Nigdy nie było problemów.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Nie lut 05, 2017 8:41
przez ASK@
Podaje się całą proverę przez 4-5 dni po kolei. Podaje się tabetkę aż przestanie miaukolić i mieć objawy rujki- to podstawowa zasada. Potem raz w tygodniu całą tabletkę - licząc od pierwszego dnia podania. Czyli jak zapodane zostało 1-szego (potem 4-lub więcj dni kolejnych zapodań) to za tydzień od 1-szego daje się przypiminającą. I tak dalej.Aż do kastracji.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Nie lut 05, 2017 8:58
przez Ewa.KM
Moja wetka stwierdziła, ze gdyby robić tak jak mówisz to jest ryzyko ropomacicza i że ona woli ciachać już w 4 dobie. Czytałam na forum opinie innej wetki, ze woli ciachać w rujce niż po proverze, ale moja akurat woli odwrotnie.

Re: Proszę o poradę, bo nie wytrzymam do jutra :(

PostNapisane: Nie lut 05, 2017 9:52
przez ASK@
Ewa.KM pisze:Moja wetka stwierdziła, ze gdyby robić tak jak mówisz to jest ryzyko ropomacicza i że ona woli ciachać już w 4 dobie. Czytałam na forum opinie innej wetki, ze woli ciachać w rujce niż po proverze, ale moja akurat woli odwrotnie.

Zgadza się. Ale czasem z różnych przyczyn nie ciachają weci. Zdrowotnych przede wszystkim - bo czasem koty są bardzo chore jak rujka się przypitala. Lub "przekonaniowych" bo nie bardzo wiedza jak sobie poradzić.Choć takich omijam wielkim łukiem. A wiedząc co i jak z kotą można przypilnować w miarę swoich możliwości czy nic się nie dzieje. Robię badania przed jeśli jest taka potrzeba.
Osobiście staram się nie kroić kotek chorych i bez szczepienia. Za bardzo się boję pp i innych franc.