Ależ miałm dzisiaj leniwy sobotni dzionek
Zakupy, sprzątanie, gotowanie bigosu (pikantny wyszedł, trafiłam na ostrzejszy kawałek zamrożonej papryczki), prawie 3 kilo barfa (pokroić, odważyć, wymieszać, popakować - trochę to trwa). W dodatku próbowałam zmielić skorupki z jaj w maszynce do mielenia, wyszło niezupełnie to co miałam na myśli, mączki ze skorupek to raczej nie przypomina, mam nadzieję że pannice nie odmówią konsumpcji. Nadal kombinuję, skąd by tu wziąć cytrynian.
Padłam na pyś, nie chce mi się nawet kopytkiem ruszyć.