» Wto sie 29, 2017 19:07
Re: Księżniczka Ofelia i Mała Czarna Carmen VII - mniamuśnie
- Miąsko! Czuję świeżutkie miąsko! - miauknęła Ofelia, wbiegając do kuchni.
Mała Czarna Carmen truchtała tuż za Ofelią. Obie usiadły na podłodze i wodziły noskami w powietrzu. Rzeczywiście, zapach mięsa był wyraźny - Duża robiła jedzenie dla kotków.
- Och, wyraźmnie czuję kurczoczka - westchnęła Ofelia - to najmniamuśniejsze co jezd do amciania!
- Ofelku, myślałam, że wolisz rypcię albo chrupcie - mruknęła spokojnie Carmen.
- To se źle myśliłaś bo teraz wolę kurczoczka!
Ofelia kręciła się niespokojnie po podłodze, próbując dojrzeć co się dzieje na stole i pomiaukując z niecierpliwości. Carmen tymczasem spokojnie przycupnęła na ziemi.
W końcu Ofelia nie wytrzymała i wskoczyła na stołek. Wysunęła łepetynkę jak mogła najdalej i niuchała różowym noskiem. Zajrzała do garnka - pusto. Zajrzała bardziej - pusto. Wsadziła obie przednie łapki do garnka, wetknęła główkę.
- Co za tajfłapa z tej Dużej, nie może krajać szypciej? Nic tu nie ma! - rozległo się z wnętrza garnka.
- Ofelku - miauknęła Carmen - ale ty jezdeś niecierpliwna.
- Bo jezdę głodmna! - prychnęła Ofelia - Chcę miąsa!
- Ja też chcę miąsa, a nie włażę w garnki.
- Tak, ty se siedzisz na podłogu i myślisz że ci miąsko samo z nieba spadnie - funkęła Ofelia, wyjmując łapki i łepek z garnka.
- A skąd wiesz, może i spadnie - zamruczała filozoficznie Mała Czarna.
- Już, akurat - burknęła kpiąco Ofelia.
W tym momencie ze stołu, pod sam nosek Carmen, spadł kawałek kurczaczka. Mała Czarna chwyciła go w ząbki.
- A widzisz, Ofelku, że spadło?
- Phi! Nie z nieba spadło, ino ze stołu!
- A co za różmnica - mruknęła Carmen półgębkiem, gryząc kąsek kurczaka - Niebo jezd u góry i stół też jezd u góry... A miąsko samo spada... Mniam, ale mniamuśne!