zmiana zachowania drugiego kota POMOCY

Mam w domu dwa koty:
1. dachowiec, 8 lat, ona, po zastrzykach antykoncepcyjnych
2. mieszaniec/prawie rasowiec, 6 lat, on, po kastracji.
Kot nr 1 ma złośliwe guzy. Wczoraj przeszedł drugi zabieg ich usuwania. Sam zabieg zniósł dobrze, problem leży w drugim kocie. Kot nr 2, młodszy, źle reaguje na (prawdopodobnie) nowy zapach (kot nr 1 ma popsikane aluminium przy szwach). Po pierwszym zabiegu był trochę spłoszony, ale się przyzwyczaił i było ok. Teraz, gdy widzi kota nr 1, syczy, buczy, ciągle go obserwuje. W pierwszym dniu były to raczej ostrzeżenia, ale w nocy i w drugim dniu zaczął reagować bardziej agresywnie: nie daje pierwszemu przejść, syczy na niego, okropnie miauczy/wyje (sama nie wiem, co to za dźwięk) i zaczyna kłaść uszy po sobie. Pierwszy kot w pierwszy dzień po prostu chował się po kątach i nie chciał konfrontacji, w drugi nawet nie reagował na zaczepki, jakby nie wiedziała, że to ona jest powodem frustracji tego drugiego. Obserwuję je, ale nie interweniuję, póki nie zaczną ataku (co jeszcze nie miało miejsca). Przymusowa kilkugodzinna izolacja kota nr 2 chyba pogorszyła sprawę... A nie mogę nie spać w nocy i tylko pilnować kotów... Teraz po prostu zamykam drzwi, żeby nie wchodziły sobie w drogę, ale nie jest to przymusowe trzymanie w zamknięciu.
Przedtem, przez całe 6 lat, nawet się lubiły. Może nie było miłości, ale się tolerowały, spały razem, goniły, nigdy nie było walk ani agresji (ani aktywnej, ani pasywnej). Kot nr 2 próbował dominować, ale kot nr 1 potrafił obronić swoją pozycję. Nawet, gdy kot nr 1 chodził z otwartą, ropiejącą raną (tylko tymczasowo, zalecenie weta), to ten nr 2 nie miał z tym problemu.
Co ja mam z nimi zrobić? Czy kot nr 2 widzi w kocie nr 1 wroga na zawsze, czy ta sytuacja może się jeszcze zmienić? Ile to może trwać? Jak im pomóc? Szkoda mi kota nr 1, bo wiem, że jego stan jest tak zaawansowany, że nie pożyje dłużej niż kilku miesięcy, a nie chcę go tylko stresować na sam koniec... Czy dalej je separować? Czy może tutaj pomóc dyfuzor feromonów?
1. dachowiec, 8 lat, ona, po zastrzykach antykoncepcyjnych
2. mieszaniec/prawie rasowiec, 6 lat, on, po kastracji.
Kot nr 1 ma złośliwe guzy. Wczoraj przeszedł drugi zabieg ich usuwania. Sam zabieg zniósł dobrze, problem leży w drugim kocie. Kot nr 2, młodszy, źle reaguje na (prawdopodobnie) nowy zapach (kot nr 1 ma popsikane aluminium przy szwach). Po pierwszym zabiegu był trochę spłoszony, ale się przyzwyczaił i było ok. Teraz, gdy widzi kota nr 1, syczy, buczy, ciągle go obserwuje. W pierwszym dniu były to raczej ostrzeżenia, ale w nocy i w drugim dniu zaczął reagować bardziej agresywnie: nie daje pierwszemu przejść, syczy na niego, okropnie miauczy/wyje (sama nie wiem, co to za dźwięk) i zaczyna kłaść uszy po sobie. Pierwszy kot w pierwszy dzień po prostu chował się po kątach i nie chciał konfrontacji, w drugi nawet nie reagował na zaczepki, jakby nie wiedziała, że to ona jest powodem frustracji tego drugiego. Obserwuję je, ale nie interweniuję, póki nie zaczną ataku (co jeszcze nie miało miejsca). Przymusowa kilkugodzinna izolacja kota nr 2 chyba pogorszyła sprawę... A nie mogę nie spać w nocy i tylko pilnować kotów... Teraz po prostu zamykam drzwi, żeby nie wchodziły sobie w drogę, ale nie jest to przymusowe trzymanie w zamknięciu.
Przedtem, przez całe 6 lat, nawet się lubiły. Może nie było miłości, ale się tolerowały, spały razem, goniły, nigdy nie było walk ani agresji (ani aktywnej, ani pasywnej). Kot nr 2 próbował dominować, ale kot nr 1 potrafił obronić swoją pozycję. Nawet, gdy kot nr 1 chodził z otwartą, ropiejącą raną (tylko tymczasowo, zalecenie weta), to ten nr 2 nie miał z tym problemu.
Co ja mam z nimi zrobić? Czy kot nr 2 widzi w kocie nr 1 wroga na zawsze, czy ta sytuacja może się jeszcze zmienić? Ile to może trwać? Jak im pomóc? Szkoda mi kota nr 1, bo wiem, że jego stan jest tak zaawansowany, że nie pożyje dłużej niż kilku miesięcy, a nie chcę go tylko stresować na sam koniec... Czy dalej je separować? Czy może tutaj pomóc dyfuzor feromonów?