
Ponieważ rodzina nam się ostatnio powiększyła, pojawiły się kłopoty, dlatego też chciałabym zapytać Was, bardziej doświadczonych co mogę zrobić z moim zwierzyńcem, ale może zacznę od początku…
W ubiegłym roku sytuacja zmusiła nas do przeprowadzki do wymarzonego domku na wsi, ale wraz z babcią i jej kotem. Ja posiadałam dwa psy berneńczyka i sznaucerka miniaturę.
Kot babciny-Kacper przyjął to naprawdę świetnie i pomimo braku wielkiej miłości do psów akceptował sytuację, aż do czasu kiedy córka znalazła ok. 2 miesięcznego kociaka(w lipcu tego roku), który został z nami. Wtedy Kacper chyba wpadł w depresję. Jest już znacznie lepiej, ale ich współżycie opiera się na ignorowaniu młodego i łomocie co jakiś czas(oczywiście młody dostaje od Kacpra). Koty są wykastrowane, aczkolwiek nasz młody Rudy zabieg przeszedł dopiero tydzień temu. Jest przecudownym kociakiem, bardzo odważnym, pewnym siebie, strasznie miziastym i przywiązanym do nas, ale…jakieś trzy tygodnie temu zauważyliśmy kota, a właściwie 4-5 miesięcznego kociaka(pisałam o nim w oddzielnym poście), który przychodził poprzytulać się i pobawić z naszym berneńczykiem. Po kilku dniach kot zadomowił się na naszym tarasie. Żal mi się go strasznie zrobiło, wzięłam kota, odkarmiłam, odrobaczyłam, wyleczyłam zapalenie spojówek i po jakimś tygodniu pobytu rozpoczęłam wypuszczanie na krótko do reszty zwierzyńca. Koty oczywiście były wcześniej zapoznawane ze swoimi zapachami, korzystały z tego samego transportera z niezmienianym kocykiem, wąchały się przez drzwi, wydawało mi się, że tak młode koty dogadają się, a i Rudy zyska towarzysza zabaw. Niestety najmłodszy kot jest wycofany, wylękniony, nas też jeszcze czasem się boi, chociaż bardzo otwiera się w pokoju, w którym przebywał od pierwszego dnia pobytu u nas, teraz czuje się już nawet całkiem pewnie w pokoju babci, nawet zaczyna się bawić

Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek rady, bo zaczynam się zastanawiać czy jest sens męczyć biedactwo, czy też rzeczywiście poszukać mu domu – chociaż bardzo chciałabym żeby z nami został, przywiązałam się już bardzo mocno, maluch jest przekochany i tak fajnie patrzeć jak staje się coraz bardziej ufny w stosunku do ludzi.
Ale się rozpisałam, przepraszam, że ciut nieskładnie, ale starałam się jak najbardziej zobrazować to co dzieje się w naszym "zoo"

Z góry dziękuję za pomoc