Moja Ciocia-babcia bardzo rozsądnie podchodzi do tematu. W tamtym roku był tylko 1 półmisek z wędlinami, jajka, lekka sałatka z mozzarellą, pomidory, pieczywo (na 6 osób). Nie było ani mięs, ani nóżek, zero alkoholu, skromnie, wszystko prawie poszło
Potem my poszliśmy na spacer do lasu, by zrobić sobie miejsce na serniczek i miodownik. Wsio. Całe święta. Nikt się nie narobił, wszyscy się najedli, podładowali humory, bo na luzie spędziliśmy czas
U drugiej ciotki z kolei typowa nerwówka, stanie przy garach i obżarstwo, a potem wciskanie komu się da, czego się da, by nie trzeba było wyrzucać resztek.
Polubiłam ten pierwszy sposób
Szczególnie wyprawę na łono natury