Dziewczyny moje kochane
Dziękuję, że pamiętacie o nas i tak pięknie życzycie.
Myślę o Was, pamiętam, choć rzadko tu zaglądam.
Dziś odeszła od nas Iguszka [*]
Umarła prawdopodobnie na FIP.
To była bardzo łagodna koteczka, jedyna, która od pierwszego dnia nie pozwalała brać się na ręce.
Ponad 5 lat temu, zdeterminowani, pojechaliśmy prawie całą rodziną na Paluch. Po raz pierwszy.
Iguszka była sama w kociarni, co niebywałe w maju.
Kręciła ósemki i przekonywała nas, że przyjechaliśmy właśnie po nią.
Decyzja zapadła dość szybko, a Iga rozkosznie mrucząca w wiklinowym koszu, zmierzała po szynach prosto do domu.
Nie powiedziała nam, że jest jedynaczką, a my nie powiedzieliśmy jej, że nowy dom już jest zamieszkany przez czterołapego.
Iguszka postanowiła, że będzie ze mną spała, i że bierze mnie sobie na własność. I że będzie mi śpiewać do późna w nocy i od bladego świtu - prosto do ucha.
A potem obserwowała, jak dom powoli przejmują nowe koty.
Początkowo nie mogła sobie z tym poradzić. Uciekała, warczała. Ostatnio jednak często wygrzewała się na parapecie, leżąc tuż obok czarnego staruszka, który zamieszkał z nami po utracie własnego domu.
Latem, kiedy przyjechał do nas
na kolonie mały bury Hultaj, jako jedyna podchodziła do niego najbliżej, nie bojąc się go zupełnie.
Uwielbiała spotkania z furminatorem i czesaniu nie było końca. A przecież początkowo sztywniała z przerażenia, kiedy poczuła jego zęby na swoim futerku.
Iguszka, choć zaakceptowała obecność kotów w swoim domu, wewnętrznie pozostała samotnicą.
Poradziła sobie sama z największymi lękami, przewalczyła je.
Ostatnio podupadła na zdrowiu, choć była pogodna i nie skarżyła się. Stan futra był dla nas wskazówką, że coś jest nie tak.
Pewnego dnia zaplątała się o własne łapki i przewróciła. I w jednej chwili puściły jej wszystkie zwieracze.
USG nie pozostawiło większych złudzeń.
Od dwóch dni jadła znacznie gorzej, dostawała jedzenie strzykawką.
Dziś rano spała zwinięta w kulkę w domku na drapaku. Mruczała, aż drżał domek.
Kilka godzin później przyszło ostre pogorszenie. Przewróciła się i zaczęła odchodzić. Cichutko zapadała w coraz głębszy sen.
Dostała silny lek przeciwbólowy, a potem opuściła schorowane futerko.
Tak ciężko bez Ciebie, Koteczku