MAU pisze:Kochana Furciu
Wszystkiego najkociego w wigilię 1-szych urodzin w Twoim Nowym Domu.Żyj długo,zdrowo i szczęśliwie,a w kuwecie niech codziennie będzie Twój bezproblemowy urobek
Juro minie równo rok odkąd przyjechałaś ze schronu do DT ,który,na szczęście,stał się domem stałym,wymarzonym,takim jedynym na całe długie i szczęśliwe życie.Nic lepszego nie mogło Cię spotkać Fureczko
Aniu za miłość,troskę i wspaniałą opiekę,jaką otaczasz tę tak bardzo skrzywdzoną przez los i za wszystkie 4 łapki wyciągniętą zza Tęczowego Mostu Koteńkę wielkie dzięki
Żyjcie sobie wspaniała Kocia Drużyno na czele z jutrzejszą Jubilatką wraz z Waszymi Dużymi długo,zdrowo i szczęśliwie,a Wasi Aniołowie Stróżowie niech zawsze nad Wami czuwają
Furcia i jej Duzi dziękują kochanej Cioci Basi za piękne i wzruszające życzenia. :***
Rok temu zakichany po pachy, mocno kulawy Furas opuścił gościnne schronisko i zamieszkał z nami. Chyba wbrew swojej woli.
Przez pierwsze tygodnie był postrachem domu i krwawo tłumił wszelkie próby oswajania.
Miał plan eksterminacji wszystkich rezydenckich kotów, powzięty po wykonaniu spisu powszechnego z natury.
W Furczanej duszy kotłowało się bardzo długo; walczył w niej zaciekle bulterier z aniołem. Noc ducha zaowocowała decyzją utworzenia nowego stada.
Furczas włączył do niego Dużych oraz - z braku innych możliwości - jednego kota, Tereskę.
Nie miał pomysłu, co zrobić z tym burym zakapiorem, który jak opętane perpetuum mobile pchał się do jego twierdzy.
Teresiak także świętuje - drugą rocznicę przeprowadzki z Palucha.
Zapis w kronice z pamiętnego 2 lipca 2015 roku brzmiał:
Tereska 241/15 też już na swoim.
Najpierw pro forma zaszyła się w najdalszym kącie pokoju. Za kwadrans, głaskana i mrucząca, kiwała się w nakołdernym tańcu udeptywańcu.
Poszłam za dobrą radą Cioci M. [Magdar77] i nie wahając się, zaserwowałam młodej tę inną "dietę gastro". Wciągnęła od razu 5 kawałków i chciała jeszcze.
Tymczasem resztę dobrodziejstwa zwęszyła Miki i za chwilę rozpętała się wielka uczta, dzielona pospołu z Diabłem.
Tereska to miziak, traktorek i kot naręczny
Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będą z nami mieszkać 4 kocie kobitki, zemdlałabym z wrażenia
Chyba tak jest, że każdy przybysz poszerza przestrzeń domu i nie czuć, że jej ubyło.
Zapis z 4 lipca donosił:
Wersja demo (mizianie, pokazywanie brzuszka) zakończyła się u Tereski 2 h po przyjściu do domu. W pewnym momencie rzuciła się na ręce jak tygrys, z uszami do tyłu i syczeniem
Dla nas to oczywiste, że dla małej znów świat odwrócił się o 180 stopni i musi się na nowo przyzwyczaić do zmiany.
Jednogłośnie z Młodszą przyjęłyśmy strategię „kot niewidoczny”. „Przestały” ją śledzić ciekawskie oczy i nikt jej nie dotykał.
Znalazła azyl w szufladzie i tam spędziła kilka godzin, po czym wyszła i wsunęła kilka kawałków gotowanego kurczaka.
Tereska przez te parę dni może ze trzy razy siarczyście kichnęła, ale nic nie wskazuje na nawrót kataru; no może jedno oczko wczoraj wyglądało, jakby wypłynęła łza.
Kocia jest bardzo ciekawska; już pierwszego dnia, późnym wieczorem, poszła obejrzeć rezydentów w dalszych partiach mieszkania.
Iga, Diabeł i Miki z napuszonymi ogonami zwiewały przed nią.
Dziś Tereska goniła Diabła, z wyraźnie towarzyskim zamiarem. Nie syczy pierwsza, tylko ciekawie przygląda się reszcie.
Jest śliczna, (brawa dla fotografa, nie znałam Tereski bezpośrednio, zaiskrzyło gdy zobaczyłam ją na forum).
Biegunki brak . Mała nie chce jeść mokrej karmy, tylko chrupki i kurczaka. Ze dwa razy zwróciła to, co łapczywie pochłonęła. Sporo pije.
Serdecznie macha do Was
W rezydentów jakby piorun strzelił. Towarzystwo osowiałe, Miki syczy na Igę i Diabła, warczy na Teresię.
Cóż, adaptacja. Dopieszczamy towarzystwo jak tylko się da.
Iga dostała nowe legowisko, bo zazdrościła wariatkom pudełek
Obecnie...
W małym burym łebku ostatnio głośno szumiały kręcące się trybiki, bo kot myślał nad zmianą.
Tereś lubi czasem stanąć sobie na najwyższym szczeblu drabiny. Drewnianej, bo wiadomo, społeczną już osiągnął.
I tak sobie stojąc, rozgląda się po niedostępnych z podłogi przestrzeniach.
I już WIE!. Będzie kolonizował płaskowyże.
Sufit jest dopiero na wysokości 3,25 m i... nikt tam nie mieszka.
Cóż to za rozkoszny widok dla paparazzi!
Ekscytująca podróż po grzbietach książek i dużo miejsca dla małej dziennikarki.
Tereś schodzi już tylko na posiłki, na wedkę i do kuwety.
klaudiafj pisze:Baltimoore pisze:Piszesz juz ta książkę o swoich kotach???
Pisz koniecznie, to będzie bestseller
Obiecuję, że bardzo poważnie pomyślę o tym, kochane Czytelniczki.
Byleby koty regularnie dostarczały materiału...