U dziewczyn OK. Tak mniej więcej. U Tyldzi więcej a u Melki mniej
Malutek jest po pierwszej serii odrobaczania, zgodnie z zaleceniami nowego pana doktora. I jest chyba lepiej z pupalem.
Szaleje. Jak włączy piąty bieg, śmiga jak rakieta. Samonaprowadzająca. Nie ma dla niej miejsc niedostępnych. Ostatnio udało jej się odkryć jak wskakiwać na regał (tak ze 2,5 m. wysokości razem z książkami
). Za trampolinę służy telewizor. Chyba szkoli się na komandosa. Zamknięta przez pana hydraulika w kabinie prysznicowej wylazła natychmiast górą, czym wprowadziła fachowca, który niejedno w życiu widział i sam 2 koty ma w domu, w osłupienie. Woda też jej niestraszna. Chlapie się zawzięcie w umywalce. Yucca, cel strategiczny nr 1 - prawie unicestwiona. Nie pomogło ułożenie w donicy wokół pnia kamieni. A raczej kamulców. W wątłą kocinę na widok przeszkody wstępują nadludzkie siły. Nie wiem jak, ale udaje się się co jakiś czas wyszarpać kilka kamieni z podłoża i porozrzucać malowniczo wraz z ziemią dookoła doniczki. Czegoś najwyraźniej w środku szuka. Zakopanego skarbu? Sprawdza, czy podlewamy? Bo co jakiś czas grudki ziemi sprawdza organoleptycznie. Dziś udało jej się utapirować nieszczęsną roślinkę. Widać zbyt przylizana jej się wydała. Na nieszczęscie mama postawiła obok doniczki pieniek do drapania. Kocinka wchodzi na drapak i wskakuje na jukę od góry. Kot balansujący na szczycie palmy to widok dość zabawny. Nie wiem tylko, czy juka docenia komizm sytuacji.
Pyskata jest. Nie wiem po kim? Nakryta dziś wśród szczątków kolejnego wazonu, hardo dziób piłowała, że nic się w końcu takiego nie stało i że się czepiam. To niechcący. A w ogóle to nie ona i już! A poza tym Melka ją namówiła!
Jest przesłodka. Wystarczy się do niej zbliżyć, żeby włączyła motorek. I bardzo lubi sobie pogadać i pomrauczeć.
Melka walczy z lambliami. Paskudztwo się nie chce odczepić. Pisałam o tym w temacie Emanki. U weta przeżyłam horror ostatnio. Bowiem w moją słodką Melkę złe wstąpiło. Na szczęście wyszło po powrocie do domu. Biedna jest. Przez kilka dni była dość osowiała, nie chciała się z małą bawić, odganiała ją, ale jest już lepiej. Przychodzi na mizianki i szaleje z Tyldzią.
Długie wyszło.
Ale sama chciałaś!