Bytomskie Łobuzy cz. 10 - wspomnienie Kitusi i Maciusia s.92

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 25, 2016 10:19 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

klaudiafj pisze:No to chyba Mysłowice jednak nie pasują do zestawienia :D

Ale Rybnik jest bardzo Śląskim miastem i zawsze się przewija jak się słyszy o Śląsku, a Mysłowice nie :)

Zapytam m. czy on coś słyszał o Siemiogrodzie, bo to ciekawe :D

Nie słyszałam ale osobiście obstawiłabym następująco: Katowice, Gliwice, Zabrze, Bytom, Chorzów, Siemianowice i Ruda Śląska

Rybnik na pewno nie, bo jesteśmy geograficznie dość kawałek (w sumie nas się chyba nawet nie uwzględnia w tzw. aglomeracji śląskiej, choć śląskości Rybnika nie da się podważyć :wink: ).
Mysłowice moim zdaniem nie bo to już jest miasto graniczne między Śląskiem a Zagłębiem - choć w sumie zależy o jaką śląskość chodzi bo administracyjnie oczywiście Mysłowice są Śląskiem, "światopoglądowo" chyba już nie do końca :D


Kitusia przepiękna księżniczka-modelka :love:
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4668
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt lis 25, 2016 10:41 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Marysia naprawdę przeżywa chorobę Kitusi, widziałam to sama jakimi oczami na nią patrzy. Myśle a nawet jestem przekonana ze wylizywanie sie Marysi jest spowodowane "chwila słabości" Kitusi.

Duzo rozmów ciekawych o Śląsku, sama zrobiłam test z ciekawości iiiiii......
Jak na Śląsk to tylko z przewodnikiem, samemu możesz sobie nie poradzić
:20145 :20145 :20145 :20145 :20145 :20145 :20145
Dobrze ze mam na Śląsku koleżanki, to nie zginę :mrgreen:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 25, 2016 12:20 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

:201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201427 :201429 :201429 :201429 :201429 :201429 :201429 :201429 :201429

SZMATERLOK, SZMATERLOK, SZMATERLOK TO MOTYL! Już terozki byda pamiytać do końca życio :D
A tak mi coś lotało koło ucha, ale żech obstawiła szlafrok :ryk:

9/10 Jesteśmy o ciebie spokojni. Na Śląsku powinieneś poradzić sobie bez większych problemów.

Najbardziej lubię - mosz jakieś maszkyty? :mrgreen:

Moli25 pisze:Marysia naprawdę przeżywa chorobę Kitusi, widziałam to sama jakimi oczami na nią patrzy. Myśle a nawet jestem przekonana ze wylizywanie sie Marysi jest spowodowane "chwila słabości" Kitusi.

Duzo rozmów ciekawych o Śląsku, sama zrobiłam test z ciekawości iiiiii......
Jak na Śląsk to tylko z przewodnikiem, samemu możesz sobie nie poradzić
:20145 :20145 :20145 :20145 :20145 :20145 :20145
Dobrze ze mam na Śląsku koleżanki, to nie zginę :mrgreen:

Jak powiesz, żeś gorol to może być różnie ;)

A widziałyście czarnego kota na czarnym tle w czarną noc, hę?

Zabieram się za oganianie zdjęć z wczoraj i filmiku i dziś napiszę o tych familokach, o których mówiła Sabianka :)

Aha Martuś masz racje, że Marysia przeżywa chorobę Kitusi, ale jednocześnie ja porzuciłam co nocny rytuał bawienia kotów. A zabawa pomaga rozładować stres i wczoraj był trzeci dzień powrotu do naszej rutyny i Maryśka już zapierniczała jak gizd jakiś po dywanie :) I nawet w końcu Kitusia do nas przyszła. A w nocy pobeczałam się w poduszkę :( Pewnych rzeczy się nie da zaakceptować :( Zobaczycie na zdjęciu, bo to widać, gdzie umiejscowiona jest choroba i że nigdy nie było szans, żeby to odciąć.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 25, 2016 12:27 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Ewa L. pisze:
Sihaja pisze:Hej :)
Rozwiązywałam wczoraj quiz... kipesko mi poszło.... :)
http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462, ... 1480056608

To ja pół na pół 5/10 poprawnych. :mrgreen:

Zrobiłam jeszcze raz i tym razem się poprawiłam z 5/10 na 9/10 Żdżadło mnie załatwiło :?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 25, 2016 12:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

klaudiafj pisze:
Tak wygląda czarny kot, na czarnym tle, czarną nocą :mrgreen:

Obrazek


Oczywiście, że widziałam :)
No i ja mieszkam z czarnym kotem, więc wiem, jak wygląda. Tym bardziej, że Gaja uwielbia ciemnie rzeczy - kładzie się na czarnych albo granatowych.... chyba nie lubi kontrastów :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20588
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Pt lis 25, 2016 12:33 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Ewa L. pisze:
Ewa L. pisze:
Sihaja pisze:Hej :)
Rozwiązywałam wczoraj quiz... kipesko mi poszło.... :)
http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462, ... 1480056608

To ja pół na pół 5/10 poprawnych. :mrgreen:

Zrobiłam jeszcze raz i tym razem się poprawiłam z 5/10 na 9/10 Żdżadło mnie załatwiło :?


No ja tyż poprawiłam i mom teroz 9/10. Tyn gęsi pepek to zapamiętałam z rozmów tu kiedyś było o tym... :)
Muszę zapamiętać klapsznita, podoba mi się :)
Teraz nie trafiłam z ryczką :)
Jo zaroz(ki) dostana na dekel :lol:

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20588
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Pt lis 25, 2016 12:35 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Sihaja pisze:
Ewa L. pisze:
Ewa L. pisze:
Sihaja pisze:Hej :)
Rozwiązywałam wczoraj quiz... kipesko mi poszło.... :)
http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462, ... 1480056608

To ja pół na pół 5/10 poprawnych. :mrgreen:

Zrobiłam jeszcze raz i tym razem się poprawiłam z 5/10 na 9/10 Żdżadło mnie załatwiło :?


No ja tyż poprawiłam i mom teroz 9/10. Tyn gęsi pepek to zapamiętałam z rozmów tu kiedyś było o tym... :)
Muszę zapamiętać klapsznita, podoba mi się :)
Teraz nie trafiłam z ryczką :)
Jo zaroz(ki) dostana na dekel :lol:

A ja ryczkę za każdym razem trafiłam bo u nas w domu był taki mały stołeczek i tata zawsze wołał - weź se ryczkę i usiądź a nie na podłodze.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 25, 2016 12:36 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Ewa L. pisze:
Ewa L. pisze:
Sihaja pisze:Hej :)
Rozwiązywałam wczoraj quiz... kipesko mi poszło.... :)
http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462, ... 1480056608

To ja pół na pół 5/10 poprawnych. :mrgreen:

Zrobiłam jeszcze raz i tym razem się poprawiłam z 5/10 na 9/10 Żdżadło mnie załatwiło :?


Ja też zrobiłam jeszcze raz :D Chciałam zobaczyć jak będzie wyglądał test zrobiony idealnie i pisało, że świetnie sobie poradzę na Śląsku. U nas się mówiło na lustro ŻADŁO, być może dlatego, że łatwiej to powiedzieć.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 25, 2016 14:07 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Tak Maryśka wczoraj szalała po dywanie:
Obrazek
:mrgreen:

Tunel ma dwa rękawy i dwa ogony: Hmm tylko, że jeden ogon nie pasuje do żadnego z moich kotów 8O Powinien być czarny ogon, a ani jeden nie jest czarny 8O
Obrazek

Kitusia do nas przyszła popatrzeć i pobyć z nami :)
Obrazek

Wszystkie razem:
Obrazek
Tutaj widać tą chorą łapeczkę a dokładnie bark i widać ile by trzeba było usunąć aż pod szyją na klatce piersiowej, bo to nie jest chora łapka, to jest chory staw barkowy z boku i z przodu, o ile dobrze to nazywam. Także wszystko dobrze, że wyszło jak wyszło, bo żadna głupota nie była poczyniona od początku utykania Kitusi. Bo nawet gdyby jakiś nadgorliwy chirurg chciał odjąć łapkę z łopatką to tak naprawdę nie usunąłby źródła tej choroby. I dziś Kitusi by już z nami nie było :(
Dzisiaj jest 2,5 miesiąca od wizyty u onkolog. Za 2 tygodnie Kitusla ma swoje święto - zdobędzie złoty medal, za przeżycie 3 miesięcy i to w bardzo dobrej kondycji :1luvu:
Mimo to nie tak powinno być :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz:
Dziś był wujek gazownik do wody, bo nam rura pękła. Wujek kocha koty i bardzo rozpaczał nad Kitusią, a sam też ostatnio stracił swoją 16latkę.
Pytał też czy byliście odwiedzić moje koty :twisted: Nie zrozumiałam co o pyta i powiedziałam, że nie. A on - to dlaczego nie były :( pytam - ale kto miał być? No te dziewczyny do kotów, co mówiłaś. A ja - aha no to były i były z mężami. Był bardzo uradowany tą wiadomością :mrgreen:

Film w produkcji na yt, mieli się i mieli.

Filmik - jeszcze się muzyczka ładuje, ale już wrzucam. 5 min filmu robi się już kilka godzin na yt masakra normalnie. https://www.youtube.com/watch?v=rhZFW1rOcvI
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 25, 2016 18:40 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

sabianka pisze:Uwielbiam familoki, mam do nich straszny sentyment, to jest takie coś bardzo naszego - śląskiego.
Znam familoki ze zdjęć na wiki, koło tych w rybnickiej dzielnicy Chwałowice przejeżdżam dość często, w tych na Niedurnego w Rudzie Śląskiej spędziłam pół dzieciństwa - moi dziadkowie tam mieszkali. Mieszkanie w takim familoku jest niezwykle "folklorystyczne", rozkład mieszkania jest taki że wchodzi się z reguły bezpośrednio do kuchni, która była najważniejszym i najczęściej największym pomieszczeniem mieszkania, obowiązkowo z piecem do gotowania i ogrzewania na węgiel. U moich dziadków z kuchni wchodziło się do głównego pokoju a za nim jeszcze była sypialnia - ogromna, z wielkim śląskim łóżkiem, "świętym obrazem" nad łóżkiem i ogromnymi szafami. W środkowym pokoju znowu do ogrzewania piec kaflowy. Podłogi malowane tak jak parapety na intensywny czerwony lub zielony. W kuchni oczywiście typowy śląski byfyj. Ubikacja na każdym półpiętrze. W kuchni był zlewozmywak natomiast nie było typowej łazienki, w sensie takiej z wanną, babcia miała starą żelazną wannę, którą wyciągało się na środek kuchni, na piecu trzeba było nagotować wody i lać do wanny a potem to wszystko wylać. Jak dziadkowie byli już starsi to zwyczajnie chodzili się kąpać do swoich dzieci (a moich ciotek czy wujka) bo wszyscy mieszkali na blokach zwykłych z łazienką (kurde, a my tak nie doceniamy takich prostych i oczywistych dla nas "darów cywilizacji").
Do dzisiaj jak jestem w Rudzie w odwiedzinach u rodziny to jadę sobie na Nowy Bytom i robię spacer po okolicy bo to jest niezwykłe miejsce. W tamtych familokach mieszkali głównie pracownicy rudzkiej huty pokój.

Ne wiem Klaudia, czy byłaś w skansenie w Chorzowie, jest tam trochę aranżacji wystroju typowego śląskiego mieszkania z pierwszej połowy XX wieku czy nawet wcześniej.

Dzisiaj te mieszkania w familokach są fajnie poprzerabiane i poodnawiane i wyglądają naprawdę super.


No to chciałam się odnieść do Twojego posta :) Bo ja tak nie znam życia w familokach, ale jakby trochę znam. Moja babcia mieszkała w czymś podobnym jednak nie był to podobno familok, a budynek kuźni przerobiony na budynek mieszkalny. Było to na placu Alfreda w Katowicach przy granicy z osiedlem Tuwima w Siemianowicach Śląskich.

Z wiki: Kolonia Alfred − osada robotnicza, założona w połowie XIX wieku dla pracowników nieistniejącej już kopalni "Alfred", założonej w 1834 (w 1859 połączonej z kopalnią "Hohenlohe"). W 1951 tereny kolonii weszły w skład miasta Katowice[1]. W sierpniu 1978 kolonia[2], zlokalizowana przy placu Alfreda 1−13, została wpisana do rejestru zabytków[3][4][5]. Obecnie są to tereny Wełnowca-Józefowca − dzielnicy Katowic, zlokalizowane przy Lasku Alfreda, placu Alfreda i al. Wojciecha Korfantego[6].
Zabytkowe obiekty w kolonii Alfred (plac Alfreda 1−13):
budynek nadszybia,
budynek maszyny wyciągowej,
budynek cechowni,
budynek kuźni,
budynek kotłowni,
budynek łaźni,
budynek administracji,
budynek wagi,
budowle towarzyszące,
położone na zachód od tego kompleksu pozostałości hałd przemysłowych.


Tam były mieszkania bez łazienek i znam kąpiele w bali :D Zawsze robiłam w balona babcie podczas kąpieli - zawsze pytałam co najpierw się myje, a babcia, że buzie. No to ja jej, ale jak to - mam umyć buzie brudnymi rączkami? I babcia nie znajdywała odpowiedzi na takie pytania, a ja tak potrafiłam dręczyć ją przez całą kąpiel :ryk: Toalety tam były na dworze w takich małych komórkach, ale ja nie bardzo pamiętam, żebym z tego korzystała -na pewno raz czy dwa, ale mnie to obrzydzało ;) W budynku tym były dwa piętra i strych. Mieszkania mogły mieć wg definicji tyle co w familokach ok 35 m. I faktycznie wchodziło się do kuchni, ale u mojej babci kuchnia i "duży pokój" były podzielone ścianą z szybą. W kuchni był duży piec kaflowy do gotowania. Na prawo był jeszcze jeden pokój - wydawało mi się, że bardzo duży.
W piecu paliło się węglem i przy nim stała ryczka, czyli mały stołeczek. Ja spałam z siostrą i babcią w pokoju po prawej, a dziadek w tym z telewizorem. W pokoju, w którym spałam było ogromne drewniane łóżko, a nawet myślę, że to były dwa łózka złączone, podobne: http://zofiarydet.com/pl/photo?page=1&s ... _04_009_25 Miały drewniany zagłówek po obu stronach taki duży. Łóżko było na przeciwko okna a za oknem jedynie co było widać to ogromne stare drzewo. Z tego drzewa wydobywało się "huu huu", więc zawsze myślałam, że to jest sowa. Obserwowałam jak to drzewo chwieje się na wietrze i jak mrocznie wygląda w nocy. Ale uwielbiałam je! Przy oknie stała jak dla mnie magiczna toaletka, przepiękna - coś takiego http://zofiarydet.com/pl/photo?page=1&s ... _04_031_34
Co dzień rano pierwszy budził się dziadek. Palił w piecu i szedł po bułki i mleko. Dopiero wtedy wstawała babcia i my. W kuchni był piec i taki podobny kredens/byfyj http://zofiarydet.com/pl/photo?page=2&s ... _04_065_39 W kuchni siadałam na ryczce przy piecu i grzałam się. To było bardzo rozkoszne uczucie. Potem jadłam śniadanie - pamiętam jak dziś, że babcia zrobiła mi pajdę chleba ze scukrzonym miodem. Zawsze wolałam płynny miód, no ale zmusiłam się, żeby to zjeść. I jak zwykle zasmakowało mi ogromnie i do dzisiaj lubię tylko scukrzony miód :)
Babcia miała talerze malowane w śląskie wzory. Chciałam, żeby tata dał mi te talerze, ale one chyba przepadły.
Obrazek
Przed snem musiałyśmy odmawiać pacierz klęcząc pod krzyżem. Moja babcia była bardzo religijna, czego oczywiście też nie znosiłam, bo też nigdzie nie musiałam tak małpować. A tam pacierz na kolanach, rączki złożone i recytacja na głos. Babcia nas też uczyła modlitw w łóżku przez snem. Lampkę nocną miałam w kształcie sowy. Jak się zapaliło światło to jej oczki się świeciły. Była z ceramiki, właśnie taka:
Obrazek
Na klatce schodowej nie było zwyczajnie - to była sień, która miała plac wielkości 200 metrów chyba. Kochałam siedzieć na sieni. Nie było tam żadnego okna. Po prostu gigantyczny plac i dookoła chyba z 10 mieszkań. Światło paliło się z żarówek smętnie. W budynku tym mieszkali tylko starzy ludzie. Już wtedy połowa mieszkań była pusta. My podchodziliśmy (ja z siostrą i ewentualnie kuzynkami) do niektórych drzwi, gdzie wiedziałyśmy, że tam ktoś umarł i to było jak podchodzenie do grobu - cisza, a może i duchy. Miedzy drzwiami mieszkań, gdzie był kawałek ściany, stały ogromne zabytkowe szafy. Na szafach stały właśnie wiadra i "wanny" metalowe. Te szafy pochłaniały naszą wyobraźnie - były jak szafa z Narni. Były przepiękne, już wtedy miałam słabość do starych mebli. Moja babcia mieszkała na piętrze, więc były też schody. Lubiłam na nich siedzieć, ale siedziałam i tęsknie patrzyłam za jeszcze jednym światem - tym, który był na strychu! Tam chyba było z 1000 metrów (oczywiście, że nie tyle ;)) ale to cała wielkość holu na sieni plus mieszkania. A na tym strychu... po prostu wszystko! Wypełniony po brzegi szafami, kuframi, rzeczami tak tajemniczymi, starymi skarbami, że po prostu mnie tam skręcało, tak pragnęłam w to wejść i zaburzyć się w tej magii, historii, przedmiotach, zapachach, ale nigdy nie przekroczyłam linii schodów i moja noga nie stanęła na powierzchni strychu. Może raz czy dwa odważyłam się na kilka kroków, ale babcia zawsze powtarzała, że nie wolno chodzić po strychu, bo się może zapaść. A ja zawsze byłam grzeczna. Nienawidzę się za tą grzeczność i posłuszność. Na logikę - skoro te meble tam stały na tak ogromnej przestrzeni taki ciężar to jakim cudem moje dodatkowe 20 kg miły by zarwać strych? Nie wiedziałam, ale moja bogata wyobraźnia działała intensywnie i widziałam się na przeróżnych obrazkach w głowie jak ja jestem powodem katastrofy budowlanej, albo jak przelatuje przez sufit i robię w nim dziurę i że babcia będzie zła.
Jednak w tym budynku nie było dzieci. Nie zadawałam się z dziećmi z innych budynków tak. Raczej miałam powiedziane, że mam się z tymi dziećmi nie zadawać. My byłyśmy "panienkami".
Kolonia Alfred była niewidoczna z zewnątrz. Schodziło się lasem w dolinę tak jakby. I to też było magiczne - takie domy w środku lasu, bo we wczesnym moim dzieciństwie tam był ogromny las. Dziś sobie myślę, że ja byłam paskudnie wychowywana, tyle mi prawdziwych, ciekawych i rozwijających relacji umknęło. Np dlatego, że wpajano mi, że byłam panienką i ludzie z kamienic to nie towarzystwo dla mnie. Teraz jak sobie o tym myślę to mimo to urządzałyśmy sobie z siostrą wycieczki po koloni Alfryd, chodziłyśmy po podwórkach ślicznie ubrane w sweterki z kołnierzykami. Oglądałyśmy wszystko co się dało. Właśnie przypomniało mi się, że jakiś młody nastolatek z gitara w oknie coś do nas krzyczał z okna śmiejąc się, pewnie coś pozytywnego, a myśmy uciekały spłoszone. Na podwórku luzem chodziły gęsi. Zaraz... te białe to gęsi? Chodziły w kupie i lubiły nas gonić - aleśmy spierniczały! Musiałybyście to widzieć :D Na tym podwórku nie tylko luzem chodziły gęsi, ale i kozy i konie. Babcia nam powiedziała, że te dwa siwki jak zobaczymy to mamy uciekać. Raz płakałyśmy w krzakach, bo nie mogłyśmy się dostać do domu, bo tam stały te konie. One nie były niczym przypięte. Chodziły gdzie chciały. Inny świat. Było całe stado kuz - tych nie bałyśmy się. Za tym domem, była jeszcze jakby dziura/dolina. Tam było gospodarstwo i była w nim prawdziwa kareta. I tam mieszkały te wszystkie zwierzęta, a było ich jeszcze więcej, ale już nie pamiętam. Bawiłyśmy się nawet na śmietnisku, gdzie czasem trafiały się stare gazety czy książki czy inne rzeczy.
Czas spędzałyśmy też w lesie, gdzie były ścieżynki a w głębi lasu był prawdziwie magiczny odcinek. Przy ścieżce rosły krzaki czarnego bzu i chyba białego -jakies kulki, raz kulki raz kwiaty, a na ścieżce był prawdziwy różowy piasek. Do dziś nie rozumiem - skąd różowy piasek, ale w tamtym miejscu wiedziałam, że mieszkają krasnoludki.
Wtedy zaczęli budować osiedle Wędzłowiec. Dziadek zabierał nas przez las, żeby oglądać etapy powstawania tego osiedla.
Babcia za to brała nas w drugą stronę, szeroką drogą w las. Budynek, w którym mieszkała, był ostatnim na straju czy też raczej pierwszym na początku i po lewej przy drodze stały już mniejsze kamienice z cegły. Tam też mieszkali starzy ludzie. Pierwsi mieli spiczasty dach domu i ogromny, ogromny plac, ogród. Ogrodzone to było. Dalej był kolejny dom, za metalową bramą. Moja babcia często przez tą bramę i płot rozmawiała z taką babcinką w chuście na głowie. Babinka miała milion lat i zawsze zadawałam babci pytanie, żeby zadała tej babci - ile ona ma lat. Ta babcia odpowiadała raz tak, a raz tak. I raz to wyczaiłam i powiedziałam, że ostatnio było inaczej. Babcia na to, że ta pani jest tak stara, że ma problemy z pamięcią. Jej dom kojarzył mi się z magicznym domem czarownicy. Była to też kamienica ze spiczastym dachem. Ale ciekawość mnie zżerała, co ona tam w domu ma, że na pewno stare książki. Ja od dziecka myślałam tylko o książkach, stąd miałam wyobraźnie niepoprawną.
Pewnego dnia zjechały wozy cygańskie. Mój dziadek był taki, że on tam chodził do tych wozów. Chyba tam kręcono film, bo to chyba nie byli cyganie, nie pamiętam. I dziadek zabrał mnie do tego wozu. Jakieś obce twarze się do mnie uśmiechały i podano mi kakao - nie byle jakie, ale gorące, czarne i gęste. Nigdy takiego nie piłam. Ale upiłam łyk i znowu rozsmakowałam się, bo było wyborne.
To właśnie na Alfrydzie (tak to nazywaliśmy) pierwszy raz fotografowałam. Już jako dziecko, bez aparatu, pragnęłam fotografować. Robiłam zdjęcia oczami. Dosłownie, nie w przenośni. Kadrowałam palcami ułożonymi z prostokąt i mrugałam na znak tego, że migawka opadła i zdjęcie się zapisało. I zapisało, po dziś dzień w mojej głowie. Nie wiem skąd to umiałam. Tak spędzałam czas, chodziłam i fotografowałam ciekawe rzeczy. Moja siostra biegała a ja większa, grubsza, wolniejsza (przez co niestety byłam karcona, że nie biegam jak siostra), ale ja chodziłam i oglądałam wszystko - mały kwiatuszek potrafiłam znaleźć w gęstej trawie i zrobić mu zdjęcie. Że nikt wtedy nie pomyślał, żeby dać mi ten cholerny aparat. To jest jakiś koszmar, czasu się nie cofnie, a co to mogły być za zdjęcia- dziś by były historyczne. Kiedyś mało kto robił zdjęcia, teraz każdy fotografuje. Nie ważny kwiatek, ale życie w kolonii, jak to się nazywa. Dziś mówią, że to zabytek. Jaki zabytek?! Zaraz Wam pokaże do czego doprowadzono.
Bardzo szybko skończyło się nasze życie na Alfrydzie. Dziadek (podobno Francus, tz. jego rodzice są francuzami ale z powodów historycznych zjechali do polski, coś to miało wspólnego z wojną, moja babcia była z województwa łódzkiego i służyła u mojej drugiej babci, która była Niemką, ale to już inna historia) zachorował na raka płuc. Od tamtej pory już było umieranie. Kiedy umarł, babcie syn przeniósł do Chorzowa blisko siebie. Miałam może 9-10 lat. Ale to nie koniec mojej historii i placu Alfreda.

Dalsze życie plac Alfreda był w moim sercu jako niezaspokojona, nieodkryta tajemnica. W 2012 roku nie wytrzymałam i tam pojechałam. Parter był zamurowany, ale... w drzwiach złomiarze wykłuli kilka pustaków. Wiec weszłam tam. Prawie zeszłam na zawał. Tyle razy pytałam babci czy można tam iść, co z jej meblami, co ze strychem, co z tymi rzezami? Do samej śmierci mieszkała tam Pani Złoto, na nazwisko miała Złota. Ona nigdy nie opuściła tego budynku, mimo że została tam na długie lata sama. Babcia zbywała moje pytania, a że tam już nic nie ma.
Więc tego 2012 roku weszłam przez dziurę w murze do środka i cofnęłam się w czasie. Gigantyczny magiel, który stał na parterze, zabytkowy, piękny, prawdziwy skarb, został zdewastowany przez złomiarzy. Zostały tylko drewniane elementy. Nie wina złomiarzy, ale tego, kto nie przekazał takiego skarbu do muzeum. Wszystkie kable ze śnian wyrwane. Wszystkie piece żeliwne czy żelazne (nie wiem jak to się nazywa) rozwalone, zdewastowane. Czas zrobił swoje i dach się zawalił faktycznie i również strych. Dziś mieszkają tam gołębie. Tego smrodu nie potrafiłam zapomnieć chyba trzy lata, aż teraz mnie skręca. Zajrzałam do każdego mieszkania, do każdego pokoju szukając jak pies tropiący reliktów dawnych, wesołych czasów. Znalazłam kilka klisz z bajkami. W mieszkaniu mojej babci znalazłam lustro, które zabrałam ze sobą. W tym mieszkaniu piec spotkał taki sam los jak inne, ale co mnie zaskoczyło - wyobraźcie sobie, że stał stół kuchenny, przy którym jadłam śniadania dwadzieścia lat wcześniej. Do tego stała wersalka, na której mój dziadek spał w pokoju z telewizorem i na którym umarł. Ale największe zaskoczenie to była wisząca na ścianie wiązanka kwiatów polnych, którą moja babcia własnymi rękami powiesiła w czasach, kiedy tam mieszkała.

Do dziś mam koszmary po tym co tam zobaczyłam. Śni mi się, że tracę mieszkanie, pracę, rodzinę i muszę iść tam mieszkać nielegalnie, bo nie mam gdzie mieszkać. Ściany są popękane, zawalone, podłoga gnije... nie umiem tego opisać, ale to są prawdziwe koszmary. Budzę się i uf... ja mnie mieszkam w takiej ruderze, moje mieszkanie jest ładne, jasne i miłe. Dlatego czasem żałuję, że tam poszłam, że to zobaczyłam. Że spędziłam tam kilka godzin, nawdychałam się smrodu łajna gołębi, zagrzybionych i wilgotnych ścian i jakby grobu.
Tego dnia ściemniło się, bo byłam tam po południu. I nie uwierzycie... zaczęło grzmieć i rozpętała się burza. Chodziłam po wymarłych mieszkaniach, w oknach wisiały jeszcze firanki, a za oknem rozszalała się burza. U mojej babci nie było chwili, żeby nie leciały z kasety śląskie piosenki lub hajmaty niemieckie. Oj jak ja nienawidziłam tej muzyki, ale nie było bata! Moja babcia miała setki kaset i taśm na video takiej muzyki. A podczas tego dnia jak tam byłam, a babcia i dziadek już nie żyli to tylko deszcz, wiatr i grzmoty. Dziwne prawda?...
Wróciłam tam jakoś szybko z moim bratem, żeby mu to pokazać.
Poszłam też tą drogą, gdzie były te domy z cegieł i jaki zawód - kolejny - już tych domów nie ma. Dom staruszki zniknął, nie pozostał po nim żaden ślad. Za to droga szybko się kończy i zaczyna się luksusowe osiedle willowe.
Wszystko inaczej, po przeszłości już nie został żaden ślad.
Nie miałam odwagi iść w głąb "osiedla", bo przed "familokami" (a może familoki to są) siedziało trochę osób i patrzyli na nas, intruzów, więc nie miałam odwagi.

A teraz znowu mnie gna, żeby tam iść i wiem że jutro pojadę. Muszę zobaczyć tą całą kolonie raz jeszcze. Zrobić zdjęcia. Teraz piszą, że to jest zabytek - jaki zabytek?!Doprowadzono do kompletnej ruiny, teraz nie ma już czego tam chronić. A nawet często byłam tam na Tuwimie u mojej cioci - Marysia jest z Tuwima. Muszę się spotkać z moją ciocią i tym razem nagrać tą historię rodzinną - jak to jest dokładnie, że ona jest Niemką, mieli służących z polskiej wsi, a po wojnie znowu się znaleźli i moja mama wyszła za mąż za syna babci, która mieszkała na Alfrydzie. Moja babcia z Alfreda zawdzięczała życie całej swojej rodziny rodzicom mojej babci i cioci, bo jako Niemcy wyciągnęli ich z transportu śmierci. Moja ciocia została w Polsce i potem zaczęła szukać mojej babci i to zupełny przypadek, że się okazało, że mieszkają tak blisko siebie.

Ponieważ napisałam pół książki - dziękuję jeżeli, ktoś to przeczyta - to w drugim poście będą zdjęcia :) Dużo zdjęć!
Ostatnio edytowano Sob lis 26, 2016 2:06 przez klaudiafj, łącznie edytowano 1 raz
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt lis 25, 2016 18:42 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

klaudiafj pisze:No to chyba Mysłowice jednak nie pasują do zestawienia :D

Ale Rybnik jest bardzo Śląskim miastem i zawsze się przewija jak się słyszy o Śląsku, a Mysłowice nie :)

Zapytam m. czy on coś słyszał o Siemiogrodzie, bo to ciekawe :D

Na pewno masz rację

MaryLux

 
Posty: 159752
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 25, 2016 20:59 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Wszystko przeczytałam,
Zazdroszcze takich pięknych wspomnień z babcia, dziadkiem.

Gdyby nie Wy, miałabym zupełnie inne mniemanie o Śląsku.
Inaczej na wszystko patrzę

Dziękuje.

Oglądacie moze "Bogowie"?
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 25, 2016 21:24 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Moli25 pisze:Wszystko przeczytałam,
Zazdroszcze takich pięknych wspomnień z babcia, dziadkiem.

Gdyby nie Wy, miałabym zupełnie inne mniemanie o Śląsku.
Inaczej na wszystko patrzę

Dziękuje.

Oglądacie moze "Bogowie"?

Tak :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lis 25, 2016 21:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Ewa L. pisze:
Moli25 pisze:Wszystko przeczytałam,
Zazdroszcze takich pięknych wspomnień z babcia, dziadkiem.

Gdyby nie Wy, miałabym zupełnie inne mniemanie o Śląsku.
Inaczej na wszystko patrzę

Dziękuje.

Oglądacie moze "Bogowie"?

Tak :ok:


Piękny film :ok:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19612
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt lis 25, 2016 21:43 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 10 - Kitusiu WALCZYMY! Kocham Cię ❤

Dobra Dziewczyny i może Chłopaki :) Mam za Was trylion zdjęć. Usunę je jutro albo pojutrze.

To jest droga, na której zawsze fotografowałam drzewa po lewej ;)
Obrazek

A jest jednak ten domek, w którego ogródku siedzieliśmy często, ale tego od tamtej starej babci nie ma:
Obrazek

Ogródek mojej babci kwitnie kwiatami jeszcze i widać ławeczkę:
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek



Hol na parterze z zabytkowym maglem:
Obrazek
Obrazek

Hol na parterze:
Obrazek

Hol na drugim piętrze:
Obrazek

Strych:
Obrazek
Obrazek

Drzwi do mieszkania mojej babci:
Obrazek

Wejście do kuchni, na wprost pokój z tv, z prawej sypialnia:
Obrazek

To co zostało po kuchni:
Obrazek

Sypialnia i stolik mojej babci:
Obrazek

Okno w ścianie od strony pokoju z tv:
Obrazek

To co zostało z wersalki:
Obrazek

Inne mieszkania:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Schody:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gołębie:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Widok na kolonie, na ten plac na którym gęsi biegały, konie i kózki. Z drzewa został kikut:
Obrazek


A to zostawiłam na koniec - porównanie:

Babcia, dziadek, mój tata i wujek:
Obrazek
Obrazek

U góry babcia a na dole Złoto, ta która do śmierci została w pustym budynku - wszystkie nazwiska tak przekręcali. Jak była Świerc z tabliczki to mówili na nią Świercowo :)
Obrazek
Okno z płotkiem to te od babci, zawsze na nim stawiała garnki z obiadem:
Obrazek

Na tym holu dużym urządzali kiedyś zabawy, każdy mógł się przyłączyć, na pierwszym planie moja babcia w fartuszku, nic nie miała a była szczęśliwa każdego dnia. Widać też te szafy i różności na szafie jak garnek :)
Obrazek

I taka nawałnica wtedy przyszła po burzy, tutaj już wyszłam z dolinki i to jest pętla tramwajowa na placu Alfreda:
Obrazek


I ostatnie zdjęcie już nie moje, familok z czasów drugiej wojny światowej, moja zdobycz, ze specjalnymi pozdrowieniami dla Sabianki, bo to Ruda Śląska, tak myślę, bo zdjęcia mam od koleżanki z Rudy :D
Obrazek

I to już koniec tej długiej, śląskiej historii :D

edit.
Jeszcze dwa zdjęcia. Dziadek tańczy na holu na tamej imprezie. Gdzie by dzisiaj tak się ludzie bawili...
Obrazek

Pokój z telewizorem:
Obrazek

A może jednak był to familok, bo miał dookoła okiennic machnięte farbą na zielono :D
Ostatnio edytowano Sob lis 26, 2016 1:53 przez klaudiafj, łącznie edytowano 2 razy
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23538
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue, włóczka, zuza i 296 gości