Magadha pisze:Cześć. Przeczytałam wszystko wczoraj do późna w nocy i teraz przez ostatnie 15 min.
Koteczka śliczna, żal pomyśleć, że tyle się nachorowała.
Całe szczęście koci katarek u Lady od samego początku był dość łagodny, ale za to bardzo oporny na leczenie. Wciąż nie jest w pełni wyleczony, bo co pojawia się poprawa, to za chwilę dochodzi do nawrotu
.
Od kastracji minęły już dwa miesiąca i burza hormonalna wywołana zabiegiem, powoli zaczyna się uspokajać. Lady znów zaczyna zachowywać się jak dawniej, przestała aż tak bać się obcych oraz od paru dni je już trochę mniej (zdążyła jednak już sobie wyhodować tłuszczyk
). Gdy nie ma ochoty na pieszczoty, to daje to do zrozumienia, w ostateczności ostrzegawczo delikatnie ugryzie. Po kastracji takie zachowanie znikło, a mała chwilami była aż nazbyt nachalna w kwestii pieszczot. Chociaż wciąż jest bardzo gadatliwa (co w niej bardzo lubię
), to ''nie wyje już do księżyca''. Wszystko zaczyna wracać do normy
. Jeszcze tylko gdybyśmy definitywnie pozbyli się kociego katarku...
W zeszłym tygodniu odwiedził nas kurier i przywiózł paczkę z zooplusa, a w niej - żwirek, suplement i szelki dla kociąt. Jakie było moje zdziwienie, gdy Lady dała się pogłaskać pani kurier i jej synowi
. Najwyraźniej ta niechęć do obcych również była spowodowana burzą hormonalną po kastracji.
Próbowałem przyzwyczaić Lady do szelek i z czasem nauczyć ją chodzić na smyczy, jednak był to zły pomysł. Pomijając to, że samo założenie szelek było nie lada wyzwaniem, to po ich założeniu, kocica dostała szału, za wszelką cenę chciała je zdjąć. Myślałem, że z czasem się przyzwyczai, jednak czym dłużej je nosiła, tym bardziej była sfrustrowana. Ostatecznie zrezygnowałem i zdjąłem jej te szelki. Więcej prób chyba nie będzie.
Lady waży już 4 kg, a dokładnie 4,2 kg. Za miesiąc - półtora przewiduję, że będzie już ważyła 5 kg