Lady częściowo przekonała się do mojej znajomej, która przychodziła do niej podczas naszej nieobecności, pozwoliła jej się nawet pogłaskać. Jednak ostatniego dnia z niewiadomych przyczyn, Lady ostro ją osyczała i później już nawet nie dawała się dotknąć.
Dzień przed powrotem nawet mi się śniła i nie był to zbyt miły sen. W moim śnie, Lady, na moich oczach, wyskoczyła z balkonu. Na dworze zobaczyła dwa czarne koty i wystraszyła się ich, zaczęła uciekać i ostatecznie weszła na drzewo. Pobiegłem po nią, bałem się jednak, że nie zareaguje na moje wołanie i nie będzie chciała zejść. Całe szczęście moje obawy były bezpodstawne i od razu zeszła. Wziąłem więc ją na ręce i ruszyłem w stronę domu. Wtedy te dwa koty zaczęły za nami iść, a ja, by je odpędzić (bałem się, że Lady znowu się ich wystraszy), zacząłem na nie syczeć. Lady jednak pomyślała, że to na nią syczę i zaczęła się wyrywać
. No i w sumie na tym skończył się ten sen, bo obudziła mnie latająca koło mojej twarzy mucha
. Po tym śnie, jeszcze bardziej tęskniło mi się za Lady.
Gdy wróciliśmy do domu, mina Lady mówiła wszystko. W pierwszej chwili była zdziwiona, po czym po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nie spodziewała się nas. Widać było, że ucieszyła się na nasz widok, jednak dla zasady musiał być foch. Obserwowała nas z boku i obwąchiwała wszystkie bagaże. Foch nie trwał jednak długo, bo już tego samego dnia, wieczorem, pozwoliła się wygłaskać. Głaskaniu nie było końca, oboje się za sobą bardzo stęskniliśmy
.
Przez następne dni, Lady była wyjątkową pieszczochą, ciągle łasiła się do głaskania
. Jednak moich rodziców powitała zupełnie odwrotnie. Na drugi dzień od powrotu, pogryzła ich
. Czyżby chciała się na nich odegrać i dać nauczkę, za to, że zabrali mnie ze sobą na wesele?