a.m pisze:Wiem, że koty i psy to jednak zupełnie inne zwierzęta...ale pewne mechanizmy w genetyce czy hodowli z pewnością działają podobnie.
Mam za sobą kilkanaście lat bytności w świecie kynologicznym- hodowle, wystawy, fundacje. W zakresie kilku ras. I w każdej z nich często naturalne popędy, predyspozycje były tłamszone by lepiej wpasować się zmieniające się trendy na rynku. Bulteriery- gladiatory psiego rodu, dumne, zadziorne, temperamentne, odważne, ciekawe świata i dominujące. Ale ponieważ stały się popularne -pojawiło się coraz wiecej hodowli więc i coraz bardziej hodowcy musieli naginac charakter psów zeby wpasowac sie w zapotrzebowanie rynku i sprzedawać szczeniaki.
Serce mi krwawi ileroć widzę starchliwe bulle bez temperamentu z ogonem pod brzuchem. Z nadwagą od zycia na kanapie i bez aktywnosci.
No cóż, taki los spotyka wszystkie rasy niepoddawane próbom pracy, taka prawda.
Dlatego ja nigdy nie wziełabym bulla czy większości molosowatych.
Gdyby jeszcze chociaż hodowcy rzetelnie podchodzili do odpowiednich testów psychicznych oraz solidnie sprawdzali reakcję na strzał.
Druga kwestia to nabywcy, bądźmy szczerzy wielu (jak nie większość) z nich w ogóle nie powinna mieć psa.
Nie pocieszy Cię informacja, że w kotach jest jeszcze gorzej
Poczytaj wzorce rasy zawarty w oficjalnych regulaminach organizacji felinologicznych. Do ciekawych wniosków dojdziesz.
Co do reszty: owszem są hodowcy oddający za darmo do adopcji koty jeśli widzą, że zwierzę trafi w naprawdę dobre ręce.
Wg regulaminów hodowlanych jest (podobnie jak w psach) ograniczenie wieku do którego kotka może być wykorzystywana hodowlanie (8 lat).
Osobiście nie zapłaciłabym za taką kotkę nawet tych 300zł tytułem pokrycia kosztów sterylki
Dlaczego?
Bo stoję na stanowisku, że skoro kot przez tyle lat oddawał swoje mioty hodowcy to "zasłużył" by ów hodowca odpowiednio o niego zadbał, a nie cisnął jak cytrynę do końca.
To też powinno uczyć hodowcę odpowiedzialności.
Doprawdy są hodowcy, którzy oddadzą w sprawdzone ręce zamiast czekać, aż ktoś kota kupi.
Swego czasu na olx przez kilkanaście miesięcy ukazywało się ogłoszenie o kotce (na zdjęciach zaniedbana tak, że nawet tu na miau ktoś ją wrzucił) za którą hodowca cenił 220zł.
Nie wiem czy znalazła nabywcę, szczerze wątpię. By doprowadzić tego kota do ładu (a nie wiemy co w "środku" się kryło) trzeba wydać pięciokrotność tej sumy.
Nie oszukujmy się 8 letni kot perski po karierze hodowlanej zwłaszcza jak była intensywna, żywiony tylko suchą karmą ze średniej półki (a tak często jest w hodowlach bo to wygodne) może wymagać sporych nakładów u weta, które to my poniesiemy bo na nas spadnie zapewnienie kotu emerytury.
Oczywiście czasem jest młodszy kot dwuletni, trzyletni... wtedy owszem można zapłacić, choć znam hodowcę który oddał za darmo kocięta na butli wykarmione miziaki bo miały pozytywny PKD. I uważam, że słusznie (uczciwie) postąpił.
Wszystko trzeba rozpatrywać indywidualnie.
Zwłaszcza powód oddania.