KREWETA i NOKAUT kocio-psia walka o tron.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 31, 2017 8:10 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

a.m pisze:niskopienna (...)

Umarłam ze śmiechu! :lol: Świetne określenie!
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Czw cze 01, 2017 1:32 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

A to nie słyszałaś? Miałam wrażenie, że na forum bywało. Ja od dawna mówię o moim tymczasku, że jest wysokopienny (i ze zdziwieniem zauważyłam na twarzy brak zrozumienia na twarzach osób zainteresowanych kotem - ale oni są spoza świata kociarzy, więc zrzuciałm to na ten fakt).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10672
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie cze 18, 2017 10:17 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Gdyby ktoś zastanawiał się co tam w "Krewetkowie"to śpieszę donieść, że mamy się wyśmienicie. :)

Obrazek
Pozdrawiamy serdecznie!

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie cze 18, 2017 10:22 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Jaki brzuchol :)

gusiek1

 
Posty: 1660
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 18, 2017 10:27 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Brzuchol jak piwny :)

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie cze 18, 2017 10:29 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

No jakaz milosc :1luvu: i szczescie
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84857
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Nie cze 18, 2017 18:50 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Przepiękny futrzak........

ulola

 
Posty: 215
Od: Śro lut 04, 2009 17:33
Lokalizacja: Wadowice

Post » Nie cze 18, 2017 20:47 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

no kawał krewety 8)
a brzuszyska ile do całowania :1luvu:
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4668
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Wto cze 20, 2017 15:40 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Dziękuję za wszystkie odwiedziny :)
Tak piękny brzuchol jest tej naszej pięknej Krewety. :) Żyjemy sobie jak pączusie w masełku, wydaje się, że od zawsze razem.
Mam nadzieję, że wszystkie osoby, które na początku nas skreślily...wiadomo :)

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie cze 25, 2017 0:49 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Kreweta zaslania calą Ciebie, kawal z niej kota 8)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10672
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie cze 25, 2017 8:22 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

hmm nie jest maleństwem ale to głownie futro :) Kota właściwego jest 4200 (zgodnie z zaleceniem weta) :)

Ostatnio rozmawiałam z ludźmi w pracy o kotach. Sądziłam, że Kreweta to jakiś big cat (oczywiście wiem, że rozmiary XXL to domena MCO). A okazało się, że co najmniej dwie osoby mają większe koty ( 6 i 7 kg). I to dachowce.

Zdaje się, że dzisiejsze czasy wpływają na wszystkie gatunki (czytałam o ludziach, że jest tendencja wzrostowa w nacjach).

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie cze 25, 2017 9:27 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Cieszę się, jak nie wiem co, że jesteście szczęśliwi w Krewetkowie!
Chwilo trwaj!
A z Krewety to wyjątkowo piękna kicia, bardzo mi się podoba na zdjęciach, bardzo,
a z tego, co piszesz, to ma jeszcze niezwykły charakter.
Koci ideał. :P :)
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24271
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Nie cze 25, 2017 11:44 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

a.m pisze:Ostatnio rozmawiałam z ludźmi w pracy o kotach. Sądziłam, że Kreweta to jakiś big cat (oczywiście wiem, że rozmiary XXL to domena MCO). A okazało się, że co najmniej dwie osoby mają większe koty ( 6 i 7 kg). I to dachowce.


hmmm...Gucio ok 7 kg, Mycha prawie 6. Nie są grubi tylko wielcy. Gruba bywa Kolorowa Menda która dochodząc do 5 kg wygląda jak piłeczka. Tak Mendzinka wyglada zimą, teraz mamy jakieś 4,5 kg małego kotka - bo ona jest malutka - i chudniemy nadal. Schudniemy do niecałych 4 kg i od września zaczniemy się paść by znów się toczyć.
Dla niezorientowanych - Menda jest kotką, która kilka lat żyła na dworze, do domu była wpuszczana okazjonalnie, jak dziecko chcialo się pobawić. Miałą nawet obóżkę, różową z symilkami. Jak przeprowadziła się na moje podwórko,bo ja karmiłam, ważyla niecale trzy kg i karmiła 4 kocięta. Nie wiem, który to był miot w jej życiu, no ale był ostatnim. Jest u mnie 3 lata, jest kotem bardziej przychodzącym niż wychodzącym. Nie wiem, ile ma lat, ja pamiętam ją jako malutką kotkę, jak Gucio był jeszcze mały - czyli 6 lat temu. Ale - zważywszy jej gabaryty - mogła już wówczas mieć ze dwa - trzy lata. Bo Gucio rósł, rósł, a ona cały czas byłą taka sama.
Mendzina zimą preferuje kominek lub najwyższą szafę, pod samym sufitem, gdzie upał powala. Ale potrafi też spędzić noc na dworze, bez żadnego uszczerbku w kocie. Jest takim kotem półwolnożyjącym. Karmię, dbam o zdrowie. Od pieszczotek jest TŻ, który kota zsocjalizował siłowo. Menda bała się go początkowo panicznie, jej poprzedni niby właściciel...no cóż, nadużywał alkoholu, pewno nie raz zaliczyła kopa, czy inną atrakcję :evil: . Teraz daje się TŻowi nosić do góry brzucholem, usypia wtulona w jego pachę...mnie traktuje jako typowego otwieracza puszek. Jak wracam do domu wita mnie wylewnie na podwórku ( swoją drogą skąd wie, że wracam, bo rzadko kiedy nie ma jej jak wracam, ale materializuje się natychmiast, jak sięgam po kocie michy). Zjada i na ogół idzie dalej załatwiać swoje kocie sprawy. Ona to swoje tycie - chudnięcie ma jakoś chyba genetycznie zakodowane. Idzie zima - trza się paść, tkanka tłuszczowa jest potrzebna jako ochrona przed mrozem. Idzie lato - chudniemy, bo za gorąco będzie. Sama reguluje ile chce zjeść. Latem np niemal w ogóle nie je suchego. Od jesieni żre wszystko w ilościach hurtowych.

Sorry a.m. , że tak się rozpisałam. Zdjęcia jakoweś wrzucę na FtF. Tylko Mendzi fot na razie brak.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15059
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 25, 2017 15:55 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Feebee pisze:Cieszę się, jak nie wiem co, że jesteście szczęśliwi w Krewetkowie!
Chwilo trwaj!
A z Krewety to wyjątkowo piękna kicia, bardzo mi się podoba na zdjęciach, bardzo,
a z tego, co piszesz, to ma jeszcze niezwykły charakter.
Koci ideał. :P :)

Bardzo mi miło, że są ludzie trzymający za nas kciuki. Tak naprawdę przyzwyczailiśmy się już do życia w trójkę, co oczywiście nie znaczy, że Kreweta nam spowszedniała. :D I ona się otworzyła jeszcze bardziej i ciągle odkrywamy jej nowe zachowania (np fascynacje bąbelkami w butelce z wysokomineralizowaną wodą). OCzywiście, niezmiennie dostajemy łapą albo kłami bo głaskamy o milisekundę za długo. :D

Zaliczyliśmy już weta (oczy), jakiś sik poza kuwetą. Ale wszystko jest pod kontrolą . :201461
Mamy też sprawdzone produkty dla Krwety (żarciowo- zabawkowo- legowiskowe), co nie zmienia faktu, że czasem coś chcę kupić extra i nie trafiam :oops:
Takie uroki posiadania zwierza.

izka53 pisze:hmmm...Gucio ok 7 kg, Mycha prawie 6. Nie są grubi tylko wielcy. Gruba bywa Kolorowa Menda która dochodząc do 5 kg wygląda jak piłeczka. Tak Mendzinka wyglada zimą, teraz mamy jakieś 4,5 kg małego kotka - bo ona jest malutka - i chudniemy nadal. Schudniemy do niecałych 4 kg i od września zaczniemy się paść by znów się toczyć.
Dla niezorientowanych - Menda jest kotką, która kilka lat żyła na dworze, do domu była wpuszczana okazjonalnie, jak dziecko chcialo się pobawić. Miałą nawet obóżkę, różową z symilkami. Jak przeprowadziła się na moje podwórko,bo ja karmiłam, ważyla niecale trzy kg i karmiła 4 kocięta. Nie wiem, który to był miot w jej życiu, no ale był ostatnim. Jest u mnie 3 lata, jest kotem bardziej przychodzącym niż wychodzącym. Nie wiem, ile ma lat, ja pamiętam ją jako malutką kotkę, jak Gucio był jeszcze mały - czyli 6 lat temu. Ale - zważywszy jej gabaryty - mogła już wówczas mieć ze dwa - trzy lata. Bo Gucio rósł, rósł, a ona cały czas byłą taka sama.
Mendzina zimą preferuje kominek lub najwyższą szafę, pod samym sufitem, gdzie upał powala. Ale potrafi też spędzić noc na dworze, bez żadnego uszczerbku w kocie. Jest takim kotem półwolnożyjącym. Karmię, dbam o zdrowie. Od pieszczotek jest TŻ, który kota zsocjalizował siłowo. Menda bała się go początkowo panicznie, jej poprzedni niby właściciel...no cóż, nadużywał alkoholu, pewno nie raz zaliczyła kopa, czy inną atrakcję :evil: . Teraz daje się TŻowi nosić do góry brzucholem, usypia wtulona w jego pachę...mnie traktuje jako typowego otwieracza puszek. Jak wracam do domu wita mnie wylewnie na podwórku ( swoją drogą skąd wie, że wracam, bo rzadko kiedy nie ma jej jak wracam, ale materializuje się natychmiast, jak sięgam po kocie michy). Zjada i na ogół idzie dalej załatwiać swoje kocie sprawy. Ona to swoje tycie - chudnięcie ma jakoś chyba genetycznie zakodowane. Idzie zima - trza się paść, tkanka tłuszczowa jest potrzebna jako ochrona przed mrozem. Idzie lato - chudniemy, bo za gorąco będzie. Sama reguluje ile chce zjeść. Latem np niemal w ogóle nie je suchego. Od jesieni żre wszystko w ilościach hurtowych.

Sorry a.m. , że tak się rozpisałam. Zdjęcia jakoweś wrzucę na FtF. Tylko Mendzi fot na razie brak.

No widzisz, a ja myślałam że wielkie to tylko MCO. My z TZ roznie dajemy karmę- zależy jak aktualnie jesteśmy w domu więc Kreweta nikogo nie traktuje jako "miskodawacza". Choć potrafi się upomnieć o swoje. Cieszę się, że już nie leży przy miskach jak na początku. Zapewne skumała codzienne rytuały żywieniowe.

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Nie cze 25, 2017 22:26 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

dużo dachowców ma gabaryty takie solidne. Przecież w ich genach są różne mieszanki. Mycha ma coś z brytki, futro, stopik skrócony...wygląda na dużo większą wagę niż te jej 5,8 kg. Gdyby Gucio miał futro bardziej przedłużone, to byłby prawie tygrysem :wink:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15059
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], Silverblue i 228 gości