Witajcie,
trochę nas nie było, więc czas na aktualizację w temacie naszej Księżniczki. Żyjemy sobie z Krewetką w symbiozie doskonałej. To już tyle miesięcy razem, a nie ma ofiar w kotach, ludziach ani rzeczach.
Krewetka jest mega dziarską dziewuchą, która się rozkręciła i potrafi odpalić wrotki
To znaczy, że potrafi nabrać sporego tempa, biegać po mieszkaniu, skakać po różnych miejscówach. Odkrywa zalety życia w kilku poziomach więc piętrowy drapak to mus ( w weekend postaram się o foty). Zrobiła się też bardziej przytulaśna. Nadal nie jest kotem, który z zamiłowaniem wskakuje na kolana i wyleguje się godzinami. To nie w jej stylu, ale wylegiwanie sie koło nas już bardzo jej pasuje. Najczęściej opiera się o człowieków głową albo kończyną. To jest niezwykle rozczulające i urocze.
Nie lubi balkonu. Odkąd u nas jest nie wyszła na balkon samodzielnie na dłużej niż kilka minut. Tylko raz zdarzyło jej się swobodnie leżec tam smodzielnie (ale lezala na parapecie majac nas na oku przez okno).
Cały czas łazi po domu za nami- jak wstaję o 4 rano i zbieram się na trening to jest moim nieodłącznym towarzyszem.