Mamy ogromne problemy z Dżygitem, bardzo się o niego boimy.
Ja po prostu chyba to przestałam ogarniać więc każda burza mózgów się przyda.
Wczoraj rano leczenie wkroczyło w bardzo intensywną fazę, czyli minimum 12 godzin różnych operacji przy kocie, który wymaga nieustannej opieki i nadzoru.
Wszystko robimy w domu - wet
dojeżdża.
"Całodobówka" nie wchodzi w grę. Nie ma takiej, w której moglibyśmy być cały czas z Dżygitem, nie ma takiej, w której w pełnym zaufaniu zostawiłabym kota samego. Problemem jest też Dżygit, który fatalnie znosi nawet wyjazdy do weta o pozostawieniu go nie wspominając.
Fatalnie się złożyło, że obaj weci do których mam zaufanie i którzy Dżygita znają, są na urlopach do przyszłego tygodnia. Trzeci, do którego pojechałabym z Dżygitem we wrześniu jest niedostępny.
Postaram się założyć jeszcze dzisiaj Dżygitowi osobny wątek i opisać dokładnie jego przypadek. Ale muszę znaleźć czas pomiędzy długo schodzącymi dożylnymi kroplówkami, dokarmianiem strzykawką, inhalacjami itp itd.
Ale cieszę się, że jest jakaś możliwość zadawania pytań i mam nadzieję, że Dżygit wykorzysta szansę