Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
gatiko pisze: ( i pięknie , klimatycznie- mieszkasz )
jozefina1970 pisze::strach: To dobrze!gatiko pisze: ( i pięknie , klimatycznie- mieszkasz )
To prawda, uwielbiam takie wnętrza!
casica pisze:Obecny wynik nie jest zły, nie przesadzaj. A już zbicie 30 kg to ogromny sukces. Jestem pod wrażeniem
Mój mąż chodzi, ćwiczy regularnie, ale z wagi zejść mu się nie udaje. Pewnie przez nocne podżeranie któremu nie potrafi się oprzeć
mziel52 pisze:Dla łakomczucha powinny być zadania intelektualne do rozwiązywania w nocy, jak np. to
http://www.premium4animals.pl/pl/p/Karm ... enses-/141
Tylko chrupki bym zmieniła na coś trudniejszego do wyjęcia. Mógłby być baardzo długi pasek wycięty z mięsa i zaplątany pomiędzy piętrami labiryntu.
Albo to
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki ... aki/140670
Lifter pisze:casica pisze:Obecny wynik nie jest zły, nie przesadzaj. A już zbicie 30 kg to ogromny sukces. Jestem pod wrażeniem
Mój mąż chodzi, ćwiczy regularnie, ale z wagi zejść mu się nie udaje. Pewnie przez nocne podżeranie któremu nie potrafi się oprzeć
Po pierwsze kupilem sobie taka opaske fitness miband za niecale 100 zl - mierzy dzienna ilosc krokow. Wyznaczylem sobie limit. Zaczuynalem od 4000 krokow dziennie, teraz 10-12.000
Po drugie codziennie do pracy i z pracy piecbota. Wychodzi 8 km spaceru dziennie, co samo w sobie wyrabia z 8-10.000 krokow. Co daje jakies 300 spalonych kalorii dziennie albo 5 dkg tluszczyku, wedle zyczenia
Po trzecie aplikacja w smartfonie MyFitnessPal, ktora piekknie zlicza kalorie po wpisaniu co i ile sie zjadlo. I prosta zasada "a zryj co chcesz, ale w obrebie 1800 kalorii dziennie. Czekolada? jasne ale jak sie zje pol czekolady i wychodzi ze do jutra trzeba dotrwac o polowie suchej bulki,. to nastepnmym razem sie je cwierc. Albo kosteczke/dwie.
No i wykreslilerm bomby laoryczne - pepsi, paluszki slone, chipsy. Tzn. czasem sobie pozwalam na odrobine, ale okazalo sie ze moge zyc w ogole bez coli i chipsow, leza sobie i nie kusza. Podobnie z prazonym slonecznikiem.
I w efekcie co miesiac spadalo bez bolu od 5 do 2 kg. 20 kg wyrobilem w 6-7 miesiecy, pozostale 10 w kolejne 6, bo sobie troszke poluzowalem rezym.
A teraz tylko pilnuje wagi. Powyzej 77 wchodze w tryb 1500 kalorii az do powrotu do 74, wiec wole wczesniej sie ograniczac, bo 1500 dziennie troszke boli.
No a czasem pozwealam sobie na totalne obzarstwo i potem stajac na wadze szlag mnie trafia, ze trzeba bedzie to w tydzien/dwa odrabiac.
mziel52 pisze:casica pisze:A to pierwsze sprawdzone?casica pisze:Nie sprawdzone. To mój kreatywny pomysł.
casica pisze:A kulka?
mziel52 pisze:casica pisze:A kulka?
Ja nie mam kulki, tylko myszkę z dziurką obłą, ale o nieregularnym kształcie. Teraz nie widzę jej w necie. Problem w tym, że moje koty są przejedzone, więc nie będą się z tego powodu fatygować. Kulka sprawdziła się na rodzinnej suni. Fachowo toczy nosem jak foka i zbiera z podłogi to, co wypadło. Natomiast mieszkający z nią psi kumpel okazał się na kulkę niekumaty, choć apetyt ma większy.
A masz może z zabawek tor z piłeczką w środku?
Moje się tym bawią co jakiś czas. Ale tam też można schować chrupki, ewentualnie kawałki mięsne(te łatwiej wyjąć pazurem) do wydłubywania.
Swoją drogą ja mam szczęście, bo pode mną mieszkanie w nocy puste. Dla równowagi jednak na suficie pianinko
casica pisze:Dzięki za dodatkowe szczegóły
Teraz w internecie promują glównie Miband 2. Ale oczywiście kupimy jedyneczkę.
Twój wpis bardzo Justyna zmotywował. I tak już jest lepiej bo z 93 kg zszedł do 88. A założenie jest - 80 kg.
On ma dodatkowy problem. od lat ma bardzo poważne problemy z bezsennością i jesli nie zaśnie przed godziną wielkiego głodu, to leci do kuchni i wyżera wszystko jak leci. W głodowym amoku wyraża różne pretensje, typu - żałujesz mi? Później się wstydzi, ale co pożarł to jego.
Ja też trzecią kolację jadam o północy, albo później, no ale na mnie to nie działa. Poza tym nieee, ja nie jem, ja łasuję
W sumie to mam podobną metodę (tzn na Justyna), nie kupuje paluszków. Nie ma, nie kusi Owszem, późnym wieczorem dochodzą do mnie jęki typu - no, a jakby były paluszki, to by się "łasnęło". Jasne, łasnąć to w istocie pożreć minimum pół paczki. No to nie ma paluszków i już
edit: zbawienny wkurw jest
Lifter pisze:On ma dodatkowy problem. od lat ma bardzo poważne problemy z bezsennością i jesli nie zaśnie przed godziną wielkiego głodu, to leci do kuchni i wyżera wszystko jak leci. W głodowym amoku wyraża różne pretensje, typu - żałujesz mi? Później się wstydzi, ale co pożarł to jego.
Mam podobnie, tzn. bezsennosc i fazy "musze zrec" ale wtedy zre... kalafior. Bardzo lubie surowy kalafior, a kalorii w nim tyle. co w PiS madrych , wiec sobie chodze i podzeram po rozyczce. Tak, nie naraz iles tylko po kazda chodze osobno, bo jestem leniwy i mam nadzieje, ze nastepnym razem nie bedzie mi sie chcialo. Takoz seler naciowy maczany w tzatziki itd. Bo tak naprawde to zoladek chce byc pelen, a pelen czego to juz dla niego sprawa drugplanowa.
Lifter pisze:U mnie to sie nazywalo "czarnogodzinnik" niby ze cos slodkiego na czarna godzine. A jak sie przypalem, ze przeszykuje szafy w poszukiwaniu takowego, to stwierdzilem "czego w domu nie ma, tego nie zezresz". I juz.
Lifter pisze:No ale dobra, nie bede ci wiecej kociego watku dietami zabagnial. Zycze powodzenia Justynowi!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, jolabuk5, Silverblue i 323 gości