Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Siean pisze:Nie sądzę, by to były jakieś fizyczne przyczyny, raczej brak regulatora w postaci Drusia. A jeszcze odejście Rysi wytrąciło Zawieszkę z równowagi.
Pomysł "przypadkowej" izolacji wydaje mi się dobry. jeśli Dżygit byłby z człowiekiem w pokoju, chybaby za bardzo nie narzekał?
jozefina1970 pisze:No u mnie jest kompletnie inna sytuacja - Mru jest sama. Jak miała nastać Puszka też zaczęłam podawać RC calm. To był za krótki okres, żeby zadziałało przed ale podawałam przez pierwszy miesiąc pobytu Puszeldy u nas.
wilber pisze:Mam trzy koty, neurotyk obecnie depiluje sobie brzuch, ma problem z pęcherzem, prawdopodobnie na tle stresowym.
Ten żel też trzeba podawać dłużej, żeby były efekty, w tej chwili gruby dostaje od 27 maja, tak, wydaje mi się, że jest lepiej, do tego ma obróżkę feromonową, wymieniam co dwa tygodnie.
...ciach...
kropkaXL pisze:Przykra sytuacja Kasiu-współczuję.....
Nie wiem co doradzić, bo u mnie zylkene też nie pomogło, natomiast gdy uzywałam obróżek-owszem-efekty były, tylko nie wiem, czy to w wyniku działania obroży, czy stres samoistnie ustąpił?
mziel52 pisze:Nie zapominaj, że do końca nie wiesz, jak koty zachowują się, kiedy Was nie ma w domu, co między nimi się dzieje. Wtedy mogło coś zajść, co wpłynęło na ich psychikę.
Ponadto traumatyczne są wizyty wetów w domu, a jeszcze połączone ze śmiercią/zniknięciem towarzyszy. To tak szybko nie mija.
Poza tym, wydaje mi się, że o ile kot, nawet dzika dzicz, oswaja się z czasem z domem i człowiekiem, to płochliwość jest całkiem inną sprawą i u niektórych pojawia się z wiekiem.
Amica pisze:casica pisze:
Od jakiegoś czasu (2 lata?) Dżygit stał się strachulcem.
To podobnie jak mój Mru. Trafił do mnie gdy ważył 65 dkg, był ufny i tak spokojny, że bałam się że jest chory. Przez jakiś czas kleił się do wszystkich, dawał się miziać, nosić na rękach, był ulubieńcem wszystkich znajomych. I nagle, gdy stał się podrostkiem, wszystko się zmieniło - boi się wszystkiego i wszystkich, chowa się do wersalki, ucieka na dżwięk domofonu, wpada w panikę gdy usłyszy nowe nieznane dżwięki itp. Myślałam, że z tego wyrośnie, ale ma już 5 lat więc chyba raczej nie.
mziel52 pisze:A czy kotka siada tak, jakby ją bolał brzuch?
ewan pisze:Co to się dzieje, cholera.
A ja tak sobie teraz pomyślałam, że o ile Zawieszka lubi Twoją mamę to może na tydzień, dwa ją tam zawieźć. Miałaby spokój i ciszę. Mamusia będzie ją dopieszczała, i może coś się poprawi. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale kombinuję
casica pisze:A efekty były?
casica pisze:To na jutro, do weta, mam całą listę leków, para leków i sugestii
Nie mam tylko kupy, bo jak na złość Zawieszka nie raczyła przy mnie defekować i nie mam pewności czyje co jest. No ale to norma, że jak mus złapać, to się kociska ociągają
Nodi mi wczoraj podniósł cisnienie. Wrócilismy do domu, komitet powitalny w przedpokoju, Nodi osobno. Osobno i coś tam memła, memłał nić z rozmontowanej kociej zabawki. Wyciągnęłam z różowej mordy ze 3 metry
casica pisze:Ja też się boję zabawek. Niestety Justyn dał się namówić w sklepie, ja zatraciłam czujność i nie przyjrzałam się zabawce
A koty szczęśliwie i tak najbardziej kochają "czerwoną mysz", ta jest bezpieczna
A kciuki za Zawieszkę mile widziane no i za regularne kupy Jej Kociej Mości
kropkaXL pisze:casica pisze:To na jutro, do weta, mam całą listę leków, para leków i sugestii
Nie mam tylko kupy, bo jak na złość Zawieszka nie raczyła przy mnie defekować i nie mam pewności czyje co jest. No ale to norma, że jak mus złapać, to się kociska ociągają
Nodi mi wczoraj podniósł cisnienie. Wrócilismy do domu, komitet powitalny w przedpokoju, Nodi osobno. Osobno i coś tam memła, memłał nić z rozmontowanej kociej zabawki. Wyciągnęłam z różowej mordy ze 3 metry
No i przechwaliłas Nodiego -moje rude paskudztwo też wszystko musi memłać i jeszcze non stop mi na plecy skacze, wystarczy, że lekko się schylę, albo kucnę, kocio już siedzi mi na plecach i przywiera całym ciałkiem-na szczęście nie drapie za mocno-ot tyle,żeby się ubrania pazurkami przytrzymać.
Odnośnie kupy-mój nestor Ptyś ma ustawiczne kłopoty nz kupą, i od kilku tygodni dodaję mu do mokrego mielone siemię lniane-jest o niebo lepiej! Ani lactulozy, ani innego dopyszcznego leku nie jestem mu w stanie podać, bo potwornie sie wyrywa, stresuje i drapie mnie do krwi.
Anna61 pisze:casica pisze:Ja też się boję zabawek. Niestety Justyn dał się namówić w sklepie, ja zatraciłam czujność i nie przyjrzałam się zabawce
A koty szczęśliwie i tak najbardziej kochają "czerwoną mysz", ta jest bezpieczna
A kciuki za Zawieszkę mile widziane no i za regularne kupy Jej Kociej Mości
U nas kiedyś z filcowej piłeczki kot nałykał się jakiś z tej piłeczki nitek ale że piłeczka wisiała u pyszczka to zauważyłam i powolutku wyciągnęłam z gardła.
Nigdy więcej takich piłeczek im nie dam i też uważajcie na nie.
Kciuki za Zawieszkę Kasiu
Siean pisze:Więc są trzymane, i to mocno.
Przy okazji, ja właśnie wróciłam od rodziców, od obserwacji ich stada - mają tam teraz kłopot z serią infekcji i przypadkiem zapalenia trzustki.
Moje, odpukać, spokojne w miarę i grzeczne pod moją nieobecność były, ilość szkód nie nie przekroczyła normy, ale właśnie... Haiku była cały ten czas w izolacji.
A wracając do twoich, to wybacz, że podsuwam takie skojarzenia, ale gdy napisałaś, że Dżygit stał się nagle taki nerwowy, to pomyślałam o dwu historiach, jakie znam. Raz, pies po wyjątkowo paskudnych przejściach, nawiązujący kontakt z człowiekiem tylko po psychotropach, z zaburzeniami - po jego śmierci okazało się, że miał zapalenie opon mózgowych. Dwa - kotka u przyjaciółki, zawsze zaborcza wobec właścicieli i broniąca ich przed obcymi "ludziami", w krótkim czasie zrobiła się wręcz zastraszająco agresywna, dochodziło do pogryzień gości (sześć osób skulonych na kanapie, pod którą krążył tygrys). Ostateczna diagnoza była podobna - guz mózgu.
casica pisze:Faktycznie podniosłaś mnie na duchu
Nie, nie przejmuj się, każda rada, każdy pomysł jest cenny, nawet jeśli przrażający.
Ale nie, mam nadzieję, że to nie to. Dżygit nigdy nie lubił Zawieszki, bo ona jedyna nie traktowała go jak królewicza. A teraz mu sie to nasiliło. W stosunku do nas się nie zmienił, jak zawłaszczał, tak zawłaszcza.
Użytkownicy przeglądający ten dział: indianeczka i 298 gości