jozefina1970 pisze:Katarzynka01 pisze:Pisząc o wcześniejszych wynikach miałam na myśli koty.
Jakoś za każdym razem wynik faktycznie był wcześniej niż zapowiadano.
A jak dzisiaj panna Mrusielda?
A, jakoś tak zrozumiałam, że u ludzi.
Dobrze, mam nadzieję. Największy rzeźbiciel włącza jej się wieczorem. Z uporem myje sobie kołnierz.
Wyczesana dzisiaj.
Tak sobie myślę... Może to jej wołanie mnie do sypialni, rozkładanie się na łóżku boczkiem było jakimś sygnałem, wołaniem o pomoc, zachęcaniem mnie do oglądania jej ?
Nie tłumacz sobie tego w ten sposób, choć wiem, że zawsze tak się wkręcamy.
Rysia była kotką miziastą, kochaną, wywalającą brzuszek. Głaskaną nieustannie bo nie dawało się jej nie głaskać i nie pieścić. A guz na listwie mlecznej odkryliśmy gdy był już całkiem spory I jak to się stało, jak to w ogóle było możliwe? A jednak. Mieliśmy poczucie żalu, przeoczenia itd.
Nie sądzę, żeby wcześniejsze odkrycie go coś zmieniło, to był guz o bardzo wysokim stopniu złośliwości i wg weta najgorsze świństwo pośród takich nowotworów jakie mogło dopaść Rysię. Operacja dała nam jeszcze 1,5 roku wspólnego życia, wet powiedział, że jak na ten akurat rodzaj nowotworu to wynik rewelacyjny
Nie obwiniaj się, po prostu ciesz się Mrusieldą i jej powrotem do formy. Kluczowy jest wynik histo, nic innego. Za ten wynik, oby dobry a przynajmniej niezły, trzymamy tu wszyscy kciuki