Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Kup inny budzik, z jakąś melodyjką zamiast dzwonka :wink:

I najlepiej, zeby stopniował natężenie dźwięku, jak w Bolerze Ravela :ok:

Jest to jakiś pomysł!

Katarzynka01 pisze:I co z nami robią nasze ukochane koty?
Miałam nastawiony budzik na 7 rano. A wiem, że Nemi bardzo się stresuje budzikiem, nie je, chowa się i dopiero po ustaniu wszelkich hałasów wychodzi. Czyli śniadanie zjada około 15 co mnie martwi, że taka biedna i głodna.
Efekt? Obudziłam się przed 6 ze strachu żeby budzik nie wypłoszył koteczka
Teraz jestem zombie

Opaska fitness miband, jakis wczesniejszy model to ze stowka gora a ma sporo przydatnych zalet poza funkcjami "fit".
Np. Powiadamia mnie (wibracyjnie) gdy dzowni telefon a ja mam sluchawki na uszach.
A ze spie ze stoperami w uszach (przywyklem od czasow gdy Kropek wyl w kazda noc przez dwa lata...) to zaden budzik nie da mi rady, nie budzac wczesniej calego domu.
Ale budzik wibracyjny w opasce - jak najbardziej wystarcza. Tak telepie ta opaska na reku, ze nie ma bata, zawsze sie budze.

W razie czego mozna w telefonie sobie ustalic alaram/melodie z narastajaca glosnoscia (i nawet plynnie regulowac tempo naglosnienia) - jesli nie ma tego aplikacja w twoim telefonie to bez problemu mozna taka sobie sciagnac.

Wczoraj cały dzień spała... Dzisiaj chodzi...

jozefina1970 pisze:Wczoraj cały dzień spała... Dzisiaj chodzi...

Wyspała się, to łazikuje :1luvu:

Lifter pisze:
Katarzynka01 pisze:I co z nami robią nasze ukochane koty?
Miałam nastawiony budzik na 7 rano. A wiem, że Nemi bardzo się stresuje budzikiem, nie je, chowa się i dopiero po ustaniu wszelkich hałasów wychodzi. Czyli śniadanie zjada około 15 co mnie martwi, że taka biedna i głodna.
Efekt? Obudziłam się przed 6 ze strachu żeby budzik nie wypłoszył koteczka
Teraz jestem zombie

Opaska fitness miband, jakis wczesniejszy model to ze stowka gora a ma sporo przydatnych zalet poza funkcjami "fit".
Np. Powiadamia mnie (wibracyjnie) gdy dzowni telefon a ja mam sluchawki na uszach.
A ze spie ze stoperami w uszach (przywyklem od czasow gdy Kropek wyl w kazda noc przez dwa lata...) to zaden budzik nie da mi rady, nie budzac wczesniej calego domu.
Ale budzik wibracyjny w opasce - jak najbardziej wystarcza. Tak telepie ta opaska na reku, ze nie ma bata, zawsze sie budze.

W razie czego mozna w telefonie sobie ustalic alaram/melodie z narastajaca glosnoscia (i nawet plynnie regulowac tempo naglosnienia) - jesli nie ma tego aplikacja w twoim telefonie to bez problemu mozna taka sobie sciagnac.

Proszę, ile możliwości

jolabuk5 pisze:
jozefina1970 pisze:Wczoraj cały dzień spała... Dzisiaj chodzi...

Wyspała się, to łazikuje

Też

ale i ciśnienie chyba wzrosło

jolabuk5 pisze:Kup inny budzik, z jakąś melodyjką zamiast dzwonka I najlepiej, zeby stopniował natężenie dźwięku, jak w Bolerze Ravela

Jakiś pomysł jest, ale ja i tak zawsze budzę się przed budzikiem. A mała najwyraźniej odróżnia i odlicza prawidłowo dni tygodnia

jozefina1970 pisze:
jolabuk5 pisze:
jozefina1970 pisze:Wczoraj cały dzień spała... Dzisiaj chodzi...

Wyspała się, to łazikuje

Też ale i ciśnienie chyba wzrosło

Leży - strach, łazi - przerażenie, co one z nami robią?
Jak dzisiaj Mru?

Lifter pisze:
Katarzynka01 pisze:I co z nami robią nasze ukochane koty?
Miałam nastawiony budzik na 7 rano. A wiem, że Nemi bardzo się stresuje budzikiem, nie je, chowa się i dopiero po ustaniu wszelkich hałasów wychodzi. Czyli śniadanie zjada około 15 co mnie martwi, że taka biedna i głodna.
Efekt? Obudziłam się przed 6 ze strachu żeby budzik nie wypłoszył koteczka
Teraz jestem zombie

Opaska fitness miband, jakis wczesniejszy model to ze stowka gora a ma sporo przydatnych zalet poza funkcjami "fit".
Np. Powiadamia mnie (wibracyjnie) gdy dzowni telefon a ja mam sluchawki na uszach.
A ze spie ze stoperami w uszach (przywyklem od czasow gdy Kropek wyl w kazda noc przez dwa lata...) to zaden budzik nie da mi rady, nie budzac wczesniej calego domu.
Ale budzik wibracyjny w opasce - jak najbardziej wystarcza. Tak telepie ta opaska na reku, ze nie ma bata, zawsze sie budze.

W razie czego mozna w telefonie sobie ustalic alaram/melodie z narastajaca glosnoscia (i nawet plynnie regulowac tempo naglosnienia) - jesli nie ma tego aplikacja w twoim telefonie to bez problemu mozna taka sobie sciagnac.

Nie potrafię niczego włożyć sobie do uszu, stopery niestety odpadają, jakiś mam uraz, no nie wiem jak to nazwać. Opór? Nie potrafię.
Wierzę w opaskę o której już kiedyś pisałeś, ale chyba jednak nie

A dzień okropny. Intensywny w sensie i jakiś taki dołujący psychicznie.
No i sprzatanie. Nemi objawiła się po 15 i pognała do kuchni krzycząc - jeść, jeść, głodna jestem, no dawaj!
Dałam. Podeszła do miseczki i uciekła, bo nie wiadomo, pod drzwiami może sie jeszcze czaić wróg :strach:

Za to Nodi zjadł, też krzyczał oraz uporczywie wyłączał albo przełączał płytę indukcyjną - on tak przyspiesza działania kociojedzeniowe słusznie spodziewając się szybkiej reakcji :roll:

Zjadł, pożarł, pochłonął i zaraz pięknie wyrzygał.
Ale kolacja zjedzona na medal. Zaczynam podejrzewać, że z ostatnią partią mięsa coś jest nie tak.
Teraz śpią. Ale Nodi robi miny, a ja się denerwuję, że znowu wypuści ptaka, bo zmienił pozycję leżenia. Jestem nienormalna

Foch!
I nie chodzi mi wcale o marszałka :p

Kolacja zjedzona. Będzie dobrze! A o tym, że niektóre partie mięsa (np. mielonego z kurczaka) są niejadalne dobitnie przekonuje mnie Sabcia. Po prostu jakaś cała partia jest bleee i koniec. Trzeba kupić kolejną. :twisted:

Zresztą pozostałe koty też zgłaszają pretensje do różnych partii mięsa, choć na oko wydaje się, że są takie same jak te, które smakowały.

Ale to może właśnie na oko są podobne. Zwierza chyba mają instynkt bo w tym żarciu to się różne rzeczy zdarzają.
Ja byłam dzisiaj w pracy, parę godzin. Około dwunastej wróciłam. Niestety w klatce wymieniali drzwi, zdenerwowałam się, że hałas i w ogóle. Ale Mru leżała na łóżku, nie wystraszona ani nic. Wszystko w porządku, ufff. W pracy w ogóle część roboty zaksięgowałam w 2022, taaa. Taka robota to d... jest... Musiałam poprawiać...

jolabuk5 pisze:Kolacja zjedzona. Będzie dobrze! A o tym, że niektóre partie mięsa (np. mielonego z kurczaka) są niejadalne dobitnie przekonuje mnie Sabcia. Po prostu jakaś cała partia jest bleee i koniec. Trzeba kupić kolejną. Zresztą pozostałe koty też zgłaszają pretensje do różnych partii mięsa, choć na oko wydaje się, że są takie same jak te, które smakowały.

Moje mielonego nie ruszą, krojone ma być :roll:

A mój ulubiony pan Darek milił mi na różnych wielkościach, ale nie da się. Mielone jest be :twisted:

jozefina1970 pisze:Ale to może właśnie na oko są podobne. Zwierza chyba mają instynkt bo w tym żarciu to się różne rzeczy zdarzają.
Ja byłam dzisiaj w pracy, parę godzin. Około dwunastej wróciłam. Niestety w klatce wymieniali drzwi, zdenerwowałam się, że hałas i w ogóle. Ale Mru leżała na łóżku, nie wystraszona ani nic. Wszystko w porządku, ufff. W pracy w ogóle część roboty zaksięgowałam w 2022, taaa. Taka robota to d... jest... Musiałam poprawiać...

Za Mru trzymamy nieustannie kciuki, nieustannie

Ale z tego co piszesz wynika, że panna już poradziła sobie ze stresującym kołnierzem

po długiej przerwie - cześć
---
:smokin:

Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Kto przegląda forum