To, co Balbinka wyprawia kiedy ją trzymam na kolanach jest nie do opisania.Rozdaje całuski, barankuje, ugniata ( moją twarz
), mruczy jak dwa traktory...itd.Ptyś aż tak wylewny nie jest, ale też miziaczek.Złapanie ich jednak to dla mnie wyzwanie.Muszę jednak podać im leki.Zdążyłam już z tabletkami, ale został mi ten obrzydliwy syrop
Stresuję koty, ale nie mam wyjścia.Ważne, że wracają do zdrowia, że jedzą, bawią się ..itd.To przecież dzikuski, urodziła je dzika mama i kocięctwo spędziły na wolności.Musi upłynąć sporo czasu, aby stały się ufne jak moje Pszczółki.