Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 19, 2016 10:29 Re: Historia pewnego cudzoziemca

Przycupnę tu :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon wrz 19, 2016 11:43 Re: Historia pewnego cudzoziemca

i my przycupniemy :)
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72782
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pon wrz 19, 2016 16:26 Re: Historia pewnego cudzoziemca

Jaki on fajny, krówki są cudne :)
Ciekawe czy też tak solidnie wyrosnie bo tu na forum te szczególnie dorodne koty to własnie krówki ;)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto wrz 20, 2016 7:08 Re: Historia pewnego cudzoziemca

Cudne krowiątko :) I jakiego farta mialo :) Ma!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw wrz 22, 2016 13:25 Re: Historia pewnego cudzoziemca

Aaaale miał szczęście, chłopak... :|
Czytałam Waszą historię i na początku włos mi się jeżył...
A pod koniec to prawie się popłakałam ;)

Wspaniale się czytało, proszę o więcej :)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Czw wrz 22, 2016 22:56 Re: Historia pewnego cudzoziemca

Dobry wieczór wszystkim czytaczom. Dziękuję za Waszą uwagę. Kontynuacja na pewno będzie, ale teraz proszę o pomoc. Bobi siedzi sobie spokojnie w ciepłym domku, a ja musiałem wyjechać na jakiś czas na zapomniane przez Boga i ludzi zadupie. I, oczywiście, znalazłem kotełka. Kotełkę konkretnie.

Hania ją nazwałem. Biało-bura. Od przedwczoraj na nią chorowałem, odkąd zobaczyłem, bo biedką jest okropną, ale wahałem się :oops: bo rozum protestował.

Sprawa wygląda tak: jakiś palant wyrzucił sześć kociaków w żwirowni na głębokiej wsi. Znalazł je gospodarz i wziął, bo miękkie serce ma, ale i mentalność głęboko wiejską. Czyli jak kot choruje, to umiera. Szkoda zwierzaka, bo szkoda, ale według niego Hania była w tak okropnym stanie, że zastanawiał się, czy nie dobić. I nie dlatego, że chciał źle. Chłop naprawdę jest w porządku, ale mentalność nie do zmienienia, typ nieedukowalno-niereformowalny, bo po prostu stary, uparty i dość, mówiąc wprost, głupawy. Do weterynarza może i by nawet wziął, ale bida w domu, a gąb sporo do wykarmienia. Kotów w sumie mają teraz siedem, z Hanią było osiem i karma jest dla niego sporym wydatkiem.

Większość kociąt jest zdrowa. Świata nie uratuje, nie mogę ich wziąć, ale Hanię wziąłem. Tu jest wysyp kociąt, wszędzie są małe koty, coś mi się robi jak na to patrzę, ale od tego gospodarza wyszedłem po prostu chory. Haniutka przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy i po prostu musiałem po nią wrócić.

Hania kulała, okropnie kichała i była - jest - bardzo chudziutka. Ma trzy-cztery miesiące i waży 700 gramów. Byliśmy u weterynarza, dostała antybiotyk, coś na odporność, pastę odrobaczającą dla kociąt i spota fiprexu na karczycho, bo zapchlona była okrutnie. W ogóle weterynarz to osobna historia. Pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem u weta. Młody gość, świeżo po studiach, gabinet otwarty chyba miesiąc temu, pasjonat pełną gębą. Wytłumaczył wszystko od A do Z, pokazał czemu uważa, że ma calici a nie herpesa, pokazał nawet fotki poglądowe, żeby to zobrazować. Jak się dowiedział w jakich okolicznościach zgarnięty kotek, to uznał, że policzy mi tylko za leki (30zł). Nie wziął nic za wizytę i jeszcze dorzucił mi gratisowo dwie próbki 150g jednej z lepszych znanych mi karm. No i na do widzenia pożyczył kuwetę, do której nasypał mi żwirku, żebym nie musiał kupować. Mam przy wyjeździe wpaść i mu oddać 8O

Podsumowując: Hania ma kk, jest wychudzona, ma coś z łapką. Niestety nie wiem co, zauważyłem to już po wizycie u weta. On też nie zauważył, bo prawie cały czas była u mnie na rękach. Dziś już tego nie załatwię, ale chyba jej nie boli, bo na pufę czy łóżko wskakuje normalnie.

A teraz problemy i pytania:

- Haniutek ma mocno wzdęty brzuch. Wet powiedział, że to od robali i powiedział, że można podać pastę odrobaczającą dla kociąt mimo jej stanu. Uwierzyłem, ale nie wiem czy dobrze zrobiłem, bo do tej pory ani razu się nie załatwiła. Po jakim czasie zacząć się martwić?

- Hania zwymiotowała po powrocie od weta. Karmą, nieprzetrawioną, wymioty bez żółci. To może być skutek pasty odrobaczającej?

- Zjadła malutko. Mokrego, marnej jakości, bo krucho u mnie ostatnio z kasą i kupiłem marketówki dla wiejskich kotów i po prostu taką miałem. Dobrego suchego nie ruszyła w ogóle. Bobi nie jadł na początku w ogóle, ale to inna historia, był sporo młodszy. To normalne u tak wychudzonego kota? W sensie, że może mieć tak obkurczony żołądek, że więcej po prostu nie jest w stanie zjeść? Wydaje mi się, że była po prostu najsłabsza z miotu i przegrywała w konkurencji do jedzenia. Jest tam jeszcze inny chudy maluszek, ale wygląda dużo zdrowiej.

- Dużo miauczy, ale ma taki chrypiący i przejmujący ten miauk. Miauczy głównie na mój widok i jak przestaję ją głaskać. Czy takie chrypiące miauczenie może wynikać z kk?

- Jest osowiała. Zaciekawiona zwiedziła domek campingowy, lgnie do ludzi, przymila się, strzela baranki, ale... Nie umiem tego wyjaśnić, po prostu w moim odczuciu COŚ jest nie tak. Wydaje mi się okropnie słaba, choć w zasadzie odkąd jest w ciepełku nie kicha tak dużo, a oczy ma załzawione, ale całkiem normalne, nie ma takiej masakry jak u Bobka, nawet nie zdążyła wyjść na nie trzecia powieka. Przewrażliwienie?

- No i najważniejsze. ABSOLUTNIE NIE MOGĘ JEJ ZATRZYMAĆ NAWET JAKO DOM TYMCZASOWY. W sensie jako bardzo tymczasowy mogę, ale niedługo. Do października najwyżej. Nie ze względu na to, że nie chcę, po prostu chwilowo nie dysponuję własnym lokum i ta sytuacja przeciągnie się prawdopodobnie aż do zimy i nie jest to zależne ode mnie. W dodatku bardzo często wyjeżdżam i już z jednym kotem jest to problematyczne. Nie wyrzucę jej oczywiście na bruk, to nie wchodzi w grę, ale ona potrzebuje teraz uwagi i spokoju, a nie ciągłych wojaży. Potrzebuję domu tymczasowego dla niej - poszukam domu stałego i pokryję wszelkie koszty leczenia i karmy. Bobcio świetnie znosi jazdę samochodem i ogólnie jest bezstresowy, zmiany miejsca go nie ruszają, ale obawiam się, że dla niej taki tryb życia może się okazać tragiczny w skutkach. Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że Haniutka mimo tego, że caliciwiroza nie zdążyła zaatakować oczu, jest bardzo, bardzo słaba. Jak szukać domu tymczasowego? Czy z kotami, które są bardzo przyjacielskie łatwiej znaleźć dom stały, czy jednak kolor koteła ma większe znaczenie? Jest szansa znalezienia domku tu na forum? Proszę o WSZELKIE rady. Nie mam pojęcia o takich rzeczach, a nie mogę nawet za bardzo wczytać się w forum, bo po prostu nie mam możliwości i czasu. Nie dysponuję tu Internetem, kolega udostępnił mi jako router telefon z pakietem i muszę używać go bardzo oszczędnie.

- Czy Bobcio, który był szczepiony dopiero raz, może po dwóch tygodniach od szczepienia złapać od niej calici? Jak wrócę z terenu (w środę za tydzień), to mam je izolować? Hania dostaje antybiotyk, testy na FeLV/FIV będzie miała zrobione w najbliższych dniach, została odpchlona. Bobcio ma mieć drugie szczepienie w tydzień po moim powrocie. Nie chcę go niepotrzebnie narażać, a nie wiem na ile ma odporność po takim pojedynczym szczepieniu.

- Czy jest jakaś fundacja zajmująca się kotami na terenie Pniewów/Sierakowa/okolic? Nie chodzi mi o Hanię, ale o jej rodzeństwo. Widziałem tam jeszcze jednego kota z bardzo brzydkimi oczami, niestety płochliwego.

Bardzo proszę o odpowiedzi. Odczytać je i zareagować, będę mógł jutro wieczorem, od rana będę w terenie, a kumpel od Internetów niestety będzie w innym rewirze :wink:

Hania jest śliczną koteczką, niesamowicie ufną i miziastą. Leci do każdego, kto ją zawoła, jak wziąłem ją pierwszy raz na ręce, to po prostu się rozmruczała i zaczęła tulić. W trakcie jazdy była bardzo grzeczna, barankowała, ugniatała i przytulała się do moich dłoni. Bardzo łaknie kontaktu z człowiekiem. Dowolnym. Pcha się każdemu na kolana, miauczy kiedy przestanie się ją głaskać. Wystawia sama z siebie brzuszek do głaskania. Jest urocza.

Oto Hania:
Obrazek

POMOCY! Ja się na kotach nie znam prawie wcale, a na szukaniu DT i DS to już ani trochę. :|
Ksz.

sqbi90

Avatar użytkownika
 
Posty: 1188
Od: Śro sie 31, 2016 2:17
Lokalizacja: Poznań/Warszawa/Świat

Post » Pt wrz 23, 2016 8:01 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

- Obserwuj uważnie, zwłaszcza kupki oraz treść wymiotów gdyby się pojawiły. No i w razie biegunki czy zaparcia, gnaj do weta, przy kociaku nie ma co czekać/zwlekać. Myślę, że wet nie popełnił błędu z odrobaczeniem. Wzdęty brzuszek może być oczywiście od robali.
Dżygit po zabraniu że schronu z zaawansowanym kk też, poza wszystkim, dostał odrobaczenie i to nawet silnym środkiem. Takiego kłębowiska glist, które wypadły z kota, nigdy wcześniej nie widziałam. Kk to długotrwałe leczenie, spróbuj pogadać z wetem o jakimś preparacie zawierającym lisine - ona powstrzymuje namnażanie się wirusa. Działa skutecznie, podawać należy przez dłuższy czas.
Kotka może być osowiała przy kk, ma prawo nie odczuwać też łaknienia. Czy dostaje kropelki do nosa? Bo jeśli nosek zapchany to też dodatkowa przyczyną braku apetytu. Jeśli oczka załatwione, też trzeba zakraplać.

Po powrocie powinieneś izolować oba koty, kwarantanna przy kk to minimum 30 dni.

Porób Hani ładne zdjęcia, taka śliczna Kicia szybko znajdzie dom



Sorry za lakoniczność, ale pisanie na tablecie, który po mnie poprawia, to męka.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 23, 2016 8:23 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

MOja znajomosc dotyczaca malych kotkow jest slaba. Jedno co wiem to ze parafina pomaga sie wyproznic, a wyproznienie po odrobaczaniu to bardzo wazna sprawa. NIe wiem jak dlugo czekac zanims ei do weta pedzi na sygnale. Parafine mozna kupic w aptece i podac do pyszczka strzykawka (bez igly) i tak, zeby nie "strzelac" w gardlo, tylko w bok, zeby kota nie zachlysnac. Najwyzej sie nie trafi calkiem. Dorlsemu kotu sie podaje 3 razy dziennie 5 ml do skutku, malemu pewnie wystarczy 1-2 ml.

(nie pomyl z olejem rycynowym, bo ten dla kotow trujacy)

Jesli to calici to ona moze miec nadzerki w pyszczku, wiec jedzenie sprawia jej bol, moze jakis rozwodniony pasztecik (w miare mozliwosci koci), cos czego nie trzeba gryzc... mleko bez laktozy? Od calici rowniez zdarzaja sie bole w łapkach, jesli to to, to klopot z lapeczka moze przejsc razem z wirusem. No chyba ze to uraz mechaniczny.

Ogloszenia z fotkami na fejsie trzeba umiescic. Sporo ich jest, ale i maja sporą siłe.

Powodzenia
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt wrz 23, 2016 8:28 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

W sytuacji gdy brzuszek taki wzdęty nie podawałabym oleju parafinowego bez konsultacji z wetem.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 23, 2016 9:04 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

Skoro zwymiotowała chwile po podaniu leku na robale to odrobaczenie nie było skuteczne.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob wrz 24, 2016 0:21 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

Zwymiotowała ze dwie godziny po odrobaczeniu. Czyli co, nieskuteczne? Kupkę w końcu zrobiła, dość rzadką. Nadżerkę w pyszczku ma, na podniebieniu, jedną i dość niewielką. Po antybiotyku poczuła się chyba lepiej, bo jednak zjadła, choć na razie po troszku. Sporo pije. Nadal ma wzdęty brzuszek, ale skoro się wypróżnia, to chyba nie ma tragedii, tym bardziej, że zrobiła się aktywniejsza. O lisinę zapytam, dziękuję za info. Co poza tym?

I co z tymi bólami w łapkach od calici? Ona ma jakby takie brudne strasznie pazurki przy samej skórze, chciałem je jakoś doczyścić jutro, bo wyglądają, jakby sprawiały jej ból. To może być jakaś choroba, czy raczej po prostu brudne? Nie mam jak teraz zrobić fotki.

Jaki preparat odrobaczający i gdzie mogę kupić? Co dla kociąt, co dla starszych kotów? Wydatki na weta mnie niebawem wykończą, na razie daję radę, ale chciałbym chociaż część ograniczyć.

Wnerwiające jest to, że mogę wejść tu w zasadzie tylko w nocy i nie na długo. Tu i na Internet w ogóle. Poprosiłem matkę, żeby zamieściła ogłoszenia na olx. Jutro jadę zobaczyć co z pozostałymi kotkami i czy któryś też nie wymaga pomocy. Mam cholerną nadzieję, że nie. :|

Będę wdzięczny za dalsze rady.

Co do izolowania, to Bobcia na pewno odizoluję w takim razie. Z tym akurat nie powinno być problemu :)

Bardzo dziękuję wam wszystkim za zainteresowanie i odpowiedzi. Dziękuję też czytaczom wątku, w czwartek powinna być aktualizacja opowieści :wink: Generalnie Hani się bardzo poprawiło od wczoraj i mój humor też się przez to znacząco poprawił, bo z domkiem jakoś damy radę, byle się wykurowała :mrgreen:

Pozdrawiamy wszystkich: Bobcio, Hania i Andrzej, czyli ja :kotek:
Ksz.

sqbi90

Avatar użytkownika
 
Posty: 1188
Od: Śro sie 31, 2016 2:17
Lokalizacja: Poznań/Warszawa/Świat

Post » Sob wrz 24, 2016 0:59 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

1. 2 godziny po odrobaczenie coś tam powinna wchłonąć. Dlatego nie odrobaczaj Hani na własną rękę bo możesz jej zrobić krzywdę, tzn możesz jej poważnie zaszkodzić. Pogadaj z wetem, odrobaczenie jednorazowe nie jest skuteczne, trzeba powtórzyć. A już zwłaszcza w takich przypadkach jak kociak wzięty ze złych warunków, potencjalnie zarobaczony. Spytaj kiedy następna dawka no i czym, o preparat spytaj. Np milbemax u nas się sprawdził.
2. Brzuszek obserwować, bo to na dłuższą metę zły objaw. Ale teraz ten brzuszek łączymy z robalami, dlatego sprawdzaj kupki.
3. Co poza antybiotykiem? Lisine, to już wiesz; jakiś betaglukan - preparat wzmacniający, mnóstwo tego (immunodol, scanomune itp); jeśli oczka łzawią to kropelki a już minimum to przemywanie opteksem albo płynem fizjologicznym; to samo z noskiem, jeśli zagilany koniecznie oczyszczać i dobrze by było wpuszczać krople.
4. Bardzo możliwe, że pazurki brudne + zaniedbanie i choroba. Nie czyść na siłę, jak Hania zacznie zdrowieć to wszystko zacznie wracać do normy.
5. Jeżeli już widzisz poprawę, to super :)
6. Nie znam żadnych fundacji z tych okolic. W zasadzie najlepiej byłoby wysterylizować towarzystwo, a już koniecznie kocice. Zobacz ile ich jest, spytaj weta ile by sobie zawinszował, jak już poznasz mniej więcej koszt, to będzie można zorganizować jakieś wsparcie. I dla tych kotów i w sprawie sterylizacji. Pytanie - kto tego dopilnuje gdy wyjedziesz?

Trzymajcie się :ok: :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 24, 2016 10:03 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

Kciuki za Hanię :ok: :ok:

Bobcio, tateł niedługo wraca :D :201461
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob wrz 24, 2016 10:21 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

Brudne pazurki to moga byc drozdzaki, rzeczywiscie jak oblepiaja pazurki to moga sprawiac bol, ale zeby to leczyc musialby wet zobaczyc, pewnie delikatne odmoczenie i usuniecie najgorszych strupkow moze ulzyc dopoki nie wiadomo co to i jak leczyc.

Co do bolow spowodowancyh kilici to jak wirus bedzie w dowrocie to i bole mina. Nadzerka sie musi wygoic, poki tego nie zrobi twarde jedzenie moze sprawiac bol.

Hanutek ma mnostwo szczescia.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob wrz 24, 2016 11:42 Re: Historia pewnego cudzoziemca + mała Hania. POMOCY! (str.

Moi weci jako pierwsze odrobaczenie 3 krotnie podawane u malych kociat stosuja dziecięce Pyrantelum. 0,5 ml. Smaczne i podawane strzykawką wiec tez łatwiej niż tabletkę wprost do gardła. Milbemax to dopiero jako następny po pyrantelum za 3 miesiące albo i później, jak kot ma 2kg to 1/2 tabletki jak 4 kg to całą.
Generalnie robal kot anie zabije bo to nie w jego interesie (stracił by zywiciela) natomiast za silny odrobaczacz albo toksyny z rozkładających sie robali jak najbardziej moga kota wykończyć.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter i 129 gości