I co? Miało być dziś ciepło.
A znów zamarzam
Nie żebym narzekała na pogodę
Ale chodzenie w zimowej kurtce, butach i rękawiczkach, praktycznie nieprzerwanie, od października (?) do maja... Chciałabym w końcu na luzie założyć sobie lżejszy płaszczyk i tak pomykać po mieście.
Kotu temperatura nie przeszkadza. Jemu dobrze. Ale Jego ma co grzać
U Krowy bez większych zmian. Od majówki nie miał puszek i kiedy w końcu Mu kupiłam (tydzień temu), to tak nie mógł się doczekać saszetki, że podczas nakładania lizał mnie po rękach, by było szybciej
Poza tym mam wrażenie, że mało się widujemy
Dobrze, że to kot śpiący 23,5 godz na dobę, to ma zajęcie czy jestem w domu czy nie, bo inaczej to nudny byłby Jego żywot
Około 20-21:00 idzie już na swoją poduszkę w kuchni na nocny wypoczynek.
Nieco się uspokoił z wyciem do wody, ale długa i mozolna to była nauka
Stanęło na tym, że ma 2 miski z wodą, codziennie wymienianą, jedną rano, drugą wieczorem i jeśli tylko stęknie, że Mu coś w tym nie pasi, to grożę, że przetrzepie łaciaty wszarz
Krowa ma też swój nałóg (który btw o 6 rano może doprowadzić człowieka do szaleństwa). Mianowicie liże folię. Taką po zgrzewce po wodzie albo papierze toaletowym. Liże machinalnie dopóki się Mu nie zabierze
Trzeba się pilnować by nie zostawiać.
Ze zmian życiowych, to wyrzuciłam też dywanik łazienkowy, bo po raz kolejny zarzygany.. jak pomyślałam, że znów trzeba prać.. miałam wybór albo się poryczeć albo się go pozbyć.
W ogóle to od dłuższego czasu szare chmury nie tylko przesłaniają niebo. Patrzę na Krowę i robi się smutno i tęskno. Otoczenia się zmienia, w domu się zmienia, życie się zmienia, niby wszystko idzie do przodu, a jednak stoi, tak jak się zatrzymało 2 lata temu. Nie mam na nie odrobiny ochoty.
Babcia niedawno przeszła operację na nowotwór ślinianki. Tego samego dnia Ciocia (jej siostra) przewróciła się i się połamała, rozcięła głowę, zakrwawiła pół mieszkania, nie wiedzą czemu straciła przytomność. Wujek odwożąc Babcie na stację, o mały włos, uniknął wypadku, jakaś baba prawie w Niego wjechała. Walnęła by w drzwi, od strony mojej Babci. I tak człowiek żyje ze świadomością, że jeszcze trochę złego go czeka do przeżycia... Wiadomo. Poradzi sobie. W końcu najgorsze już się wydarzyło.