Nooo...
W czwartek ojawiło się u kota na boku "coś". I teraz opowiem w skrócie, bo lecę do dentysty
Poleciałam z kotem do weta, który akurat miał dyżur w "naszej" lecznicy. Był to "nasz" kardiolog, ansstezjolog (kot miał 10 dni wcześniej wyrywane i czyszczone zeby)). Diagnoza: hm, czy mógł być ugryziony przez innego kota/psa? Nie. No to nie wiadomo, ale wygląda jak po ugryzieniu. Rivanol i altacet i zobaczymy.
W sobiotę znalazłam na kocie dwie nowe zmiany obok tych już obejrzanych przez weta (moze nie nowe, ale wcześniej ani ja, ani wet ich nie wyczuliśmy przez futro), przeszukałam fmiau i inne strony, rozważałam prawdopodobienstwo grzybicy versus prawdopodobieństwo płytki eozynofilowej, wrzodu itp, w poniedziałek poszłam na umówioną kontrolę po zabiegu dentystycznym, pokazałam wetowi-dentyście od razu, że jest też problem skórny. Wet dentysta wygolił większy kawałek kota i pojawiła się nowa diagnoza: poparzenie. Matą grzewczą po zabiegu. Przeprosił, ale co kotu z tego?
Auuuuu.
No proszę, takie to proste, a ja na to nie wpadłam. Ja tu szukam grzybicy, a to poparzenie w lecznicy.
Zalecenie: przymoczki z szrego mydła i dexapolcort N aerozol.
Biedny kot. Jatrogenne działanie lecznicy... tak mi to pod taki temat podchodzi... No nic, oby mu się szybko wygoiło.
Zuza, to ty tez się trzymaj z tym poparzeniem!
Miau...