No i mamy atrakcje za oknem... Wczorajszy wieczor wygladal tak: w oknie ja i dwa koty, pod samochodem zaraz obok miauczący bezdomniaczek, a na chodniku dwójka ludzi zastanawiających się, jak malucha złapać... Oczywiuście futerek nie przyszedł na żadne "kicikici"... Był już nieco nakarmiony przez mnie, a kiedy oni się zainteresowali, przestał miauczeć i tylko siedział pod tym samochodem i na nich patryzł - o ile można było dostrzec, ciemnawo było, bo auto latarnię zasłaniało. Nie wiem, ile tak siedzieli - pod autem kot, a pod ścianą ludzie, ale w końcu ludzie poszłi, a kotełek tez sie oddalił.
Dziś było troszke podobnie, aczkolwiek nieco wcześniej. Koteł zaczął miauczeć do moich okiennych kotów wcześniejszym wieczorem, więc wyszłam i znów było dokarmianie mięskiem. Wypił nawet całą miseczkę wody ze smakiem indyczych serc, no normalnie Felek by chyba tyle za jednym zamachem nie wyduldał, a bajka tym bardziej... A ten sie opił. Mięsunio też dostał, rzucałam mu po kawaleczku, łapał i się wycofywał. Wczoraj mu najpirw zostawiłam na miseczce, ale tego sobie nie znalazł, a przy chęci zostawienia mu tego bliżej - uciekał. Stąd ten pomysł z rzucaniem.
potem sobie poszedł na sąsiednią ulicę - wrócił znów późniejszym wieczorem, ale jakoś niezbyt intensywnie miauczał, a potem znów zniknął. W każdym razie wygląda, jakby chociaż odrobinę mi zaufał, że ja u tylko żarełko daję i nie mam złych zamiarów.
Pytałam dzisiaj kolegę weta o dalsze kroki - niestety wet własnie wyjeżdża na urlop, więc sam mi nie pomoże. Będę chyba prosić jakąś kocią fundację o pomoc w złapaniu, potem znalezieniu domku, chociażby tymczasowego... Rozmawiałam też z druga wetową przychodnią, ale oni mi w samym łapaniu nie pomogą, dopiero potem, w zajęciu się kotem.
Teraz koty też na oknie, może go wypatrują? A ja zaczynam dojrzewac do osiatkowania następnego otworu... Bo wprawdzie oba naraz na jednym oknie wyglądają super (czasem są ustawione/ułożone symetrycznie, a czasem - równolegle i już nie wiem, co fajniejsze
), to leżąc na dwóch kolejnych oknach wyglądałyby też super!
tak mi sie wydaje...
No bo znów, kiedy nie ma upałów, koty chętnie ida na okno i turyści je fotografują... ja zresztą czasem też!
Miau