Cześć wszystkim niedzielnie
Wczoraj byłam z mezem w kinie, i musze Wam opisać co zrobiłam najlepszego
Obudziliśmy sie w piątek i maż do mnie mowi zarezerwuj bilety do kina na sobote
to ja w tej euforii, radosci, ze śpiochami w oczach
weszłam na aplikacje heliosa i zarezerwowalam i od razu kupiłam bilety na epokę lodowcowa
to był nasz cel
każda czesc epoki lubimy i chcieliśmy zobaczyc ta co premierę miała w piątek
Piątek zleciał, w sobote czułam sie jakbym na randkę szła, wymalowalam oko, ubrałam kiecę i lecę
Sprawdzam czy mam bilety na mailu...
No mam, maż sie ubiera, ostatnie psiki perfum a ja stanęłam na przedpokoju jak wryta i mam łzy w oczach
a moj małżonek do mnie od razu standardowy tekst :co zrobiłaś gamoniu? (Jest to w pełni akceptowalne i nie obraza mnie to, ponieważ "zdrobnienie" jest adekwatne do moich czynów
)
Zamówiłam i opłacałam bilety do kina NA PIĄTEK
Maż stanął jak wryty i jego mimika twarzy i wzrok mówiły wszystko "nie mam do Ciebie siły juz" hahahaa!
Wykręciłam telefon do wrocławskiego heliosa opisując sytuacje. Kierowniczka mowi ze nie jest w stanie sprawdzić czy bylismy wczoraj w kinie... Mysle "64 zł poszły sie walić"
uprzejma Pani mowi ze zrobi wyjątek i zarezerwuje nam bilety na sobote
i szczęśliwa pożegnałam sie z Panią a moj maż "głupi ma zawsze szczęście"
Śmieje sie sama z siebie, bo czasami jestem zupełnie nieogarnięta i dziwie sie ze wszystko mi w zyciu wychodzi (prawie)