Żyją
kochają się prawie! Znaczy śpią kuper w kuper przy czlowieku. Ciągle się ganiaja (bez agresji, taką grą w berka). I w końcu przestały przybierać na wadze.
Leo coraz więcej się bawi, chociaż strasznie się boi odkrywać świat
jeszcze czegoś nie dotknie a już się cały trzęsie żeby od razu odskoczyc jak tylko musnie cel.
Odrosl mu ogon i w ogóle fantastycznie.
Mam tylko zgryz czy zabierać je na wigilię. Bo i nas często strzelają już wtedy. Ale stres podróży chyba będzie gorszy. Tak źle i tak niedobrze.