Słupek pisze:No właśnie? Bo całe stado tak na spokojnie, w różnych konfiguracjach kolo siebie leży/siedzi.
Ja mam czasem problem, żeby moje cztery stwory ogarnąć. U mnie taka komitywa jest tylko jak chrupy z ręki daję każdemu po kolei. Wybieram z miski, która dla kogo i do dzioba. A reszta grzecznie (dość grzecznie poza niecierpliwą Bibą) czeka na swoją kolej.
Słupku kochany, moje leżą, śpią obok siebie, ale nie ma między nimi przyjazni, tolerują się i nie wchodzą sobie w drogę … przeważnie.
Zażyłość jest tylko między Tysią i Tosią od kiedy tylko mała Tosia pojawiła się u nas w domu. Tysia od razu zaczęła jej matkować … stąd więź została do teraz, co widać na fotkach. Tylko one lubią być blisko siebie i myją się.
Reszta to indywidualiści – razem, ale bez spoufalania się, żadnego dotykania, lizania … itp.
Na szczęście potrafią bawić się razem – dobierając w dowolny sposób. Najczęściej jednak szaleje Tymon z Tilką (jako najmłodsi), potem Dziunia, która ostatnio lubi „blokować” współplemieńca w kuwecie … lub gania za Cynamonem. Moje koty nie są młode, ale cieszy mnie, gdy widzę szalejące po „chacie”
Oczywiście zawsze, gdy mąż przygotowuje mięso na obiad, prawie wszystkie meldują się obok niego domagając swojej „działki„… Jedna tylko Dziunia jeszcze nigdy nie zjadła kawałka surowego mięsa, nawet kurczak „wchodzi” jej tylko gotowany.