Strona 1 z 5

Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 15:18
przez Kacper2000
Cześć
Chciałbym się trochę pożalić ponieważ nie potrafię poradzić sobie ze stratą swojego ukochanego kocurka. Czarek był dla mnie jedyny w swoim rodzaju. Traktowałem go jak brata/syna, sam już nie wiem. Wzięliśmy go z pewnego gospodarstwa jakieś półtorej roku temu. Ogłoszenie o możliwości adopcji kotka wyszukałem w internecie. W pierwsze dni traktowałem go jak drogocenny skarb, który może się stłuc pod najlżejszym dotykiem. Byłem bardzo zestresowany ze względu na to, że był to mój pierwszy kot. Mijały dni, a ja coraz bardziej zakochiwałem się w nowym pupilu. Bardzo o niego dbałem i cały czas sprawdzałem czy aby na pewno niczego mu nie brakuje. Kotek na początku był zamknięty w sobie. Przyzwyczajał się do nowych współlokatorów i miejsca. Po pewnym czasie podjąłem decyzję, że nadszedł czas na pierwszą wycieczkę na ogród. Z początku nie był przekonany lub po prostu było to dla niego coś nowego z czym jeszcze się oswajał. Później było już dla niego tylko lepiej. Nie dawał nam spokoju i koniecznie chciał przesiadywać na zewnątrz. Polował na myszy i ptaki. Żył pełnią kociego życia. Nagle zaczęło się z nim dziać coś niedobrego. Weterynarz nie potrafił rozpoznać co mu właściwie dolega. Wybraliśmy się do innego weta. Po badaniach okazało się, że Czaruś ma gronkowca. Byliśmy zrozpaczeni. Nie poddawaliśmy się jednak
i pomimo zagrożenia podjęliśmy się jego leczenia. Podawałem mu antybiotyki oraz leki rozkurczowe (gronkowiec zaatakował pęcherz). Kotek dwukrotnie miał zakładany cewnik i specjalnie dla niego przystosowaliśmy mieszkanie do tej sytuacji. Było nam wszystkim bardzo ciężko jednak nigdy nie zwątpiłem w wtedy już najbliższą memu sercu istotę. Po długich zmaganiach udało się wyleczyć kocurka. Znów mógł ganiać po podwórkach (mieszkam na wsi). Kiedyś zgubił się biedaczek na 4 dni. Znalazłem go jednak na dużym ogrodzie sąsiada. Mijały nam szczęśliwie dni. Kotek był bardzo grzeczny. Wypuszczałem go przed południem ponieważ nie dało się go zatrzymać w domu. Potem przychodził do domu po południu i odpoczywał, dostawał różne kocie przysmaki. Był naszym oczkiem w głowie. W środę 25 maja po południu zaginął. A pamiętam jak jeszcze rano patrzył na mnie, gdy wychodziłem do szkoły. Nie ustawaliśmy w poszukiwaniach. Pytaliśmy ludzi. Robiliśmy wszystko od rana do wieczora, żeby tylko się znalazł. Na wieczornym patrolu w sobotę idąc chodnikiem z moją mamą nagle zauważyłem leżące w trawie obok chodnika zwierzę. Potem dostrzegłem czerwoną obrożę. Zamurowało mnie ponieważ to była ta sama obroża przeciwpchelna, którą jakiś czas temu kopiliśmy Czarusiowi. Podszedłem do zwłok i odwróciłem je tak bym mógł zobaczyć pyszczek. Poczułem się jakby coś we mnie pękło. Świat stanął na głowie i wszystko nagle straciło sens. Nawet teraz gdy to piszę trzęsą mi się ręce i strumykiem lecą łzy... Kotek nie miał śladów przejechania czy widocznych dla oka obrażeń. Mrówki jednak zagościły już wtedy w nim wchodząc przez otwarty pyszczek. Wróciliśmy z mamą do domu po worek jednak ja nie byłem wstanie już po niego wrócić nawet pomimo, że znaleźliśmy go jakieś niecałe 100 metrów od domu. Potem był pogrzeb Czarusia w ogrodzie. Płakałem jak nigdy wcześniej chyba całą noc i z przerwami do teraz. Czuję w sobie pustkę. Nie wiem co ze sobą zrobić i jak ja będę żył bez tej istotki, która zawsze podnosiła mnie na duchu i była moim najlepszym przyjacielem. Dlaczego nie miał żadnych śladów potrącenia przez samochód mimo, że był blisko ulicy. Mam co prawda wrednego sąsiada jednak wcześniej nie wyrządzał mu żadnej krzywdy. Nie wiem co o tym myśleć! Pomocy! ;(((

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 15:50
przez Alija
Mnie po stracie ukochanych kotów, a było ich kilka w ciągu wielu lat, pocieszała myśl, że miały dobre życie, były kochane i o tym wiedziały. Nieraz i ludzie tego nie mają.
Trzymaj się, jesteś wrażliwym człowiekiem :ok:

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 15:52
przez klaudiafj
Chciałabym napisać same słowa wsparcia, ale nie mogę... po co wypuszczałeś kota na dwór? Nigdy tego nie zrozumiem - wpierw się beztrosko puszcza kota samopas na podwórko, a potem się płacze, że zaginął/ zginął pod kołami samochodu/ złapał chorobę lub stracił życie w innych okolicznościach.
Mimo wszystko współczuję, wiem jak boli kiedy nasz ukochany przyjaciel odchodzi [*][*][*]

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:12
przez Kacper2000
Tylko pytanie, czy mógł oberwać od samochodu i nie mieć widocznych obrażeń i jeszcze samemu udać się w trawę obok? Dobija mnie ta myśl okropnie.

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:12
przez Alija
Moja pierwsza myśl też była taka, ale to nauczka na później. Teraz jest przede wszystkim żal. Bardzo, bardzo współczuję : :o

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:20
przez Alija
Mógł mieć obrażenia wewnętrzne. Nie dręcz się, nie wiadomo co się stało. Bywa, że kot ma chore serce, choć nic na to nie wskazuje i nagle umiera. Znam taki przypadek.

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:22
przez Kacper2000
Dzięki za słowa wsparcia Alija. Wciąż spoglądam na jego legowisko na parapecie w nadziei, że będzie tam patrząca na mnie biała istotka z czarną łatką na grzbiecie ;( jednak on już nigdy nie wróci

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:27
przez Kacper2000
On nigdy wcześniej nie miał odwagi wychodzić na chodnik. Nie zbliżał się tam nawet zbytnio. Strasznie ciężko mi uwierzyć, że wyszedł na ulicę :[

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 16:49
przez Alija
Nigdy nie można przewidzieć jak kot się zachowa. Zawsze może pogonić za ptakiem, owadem, może też się czegoś przestraszyć : psa, człowieka, nagłego hałasu. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby był bezpieczny.

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 17:02
przez Kacper2000
Jak poradzić sobie z ogromną pustką, z przyzwyczajeniem i przywiązaniem? Na pewno nie wezmę teraz drugiego kota. Nie przeżyłbym drugiej takiej tragedii.

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Pon maja 30, 2016 17:21
przez Kacper2000
Nie wiem jak można kota trzymać w domu? Nie mam tutaj na myśli, że to jakieś totalne barbarzyństwo ale konkretnie jak to zrobić skoro kot sam pcha się na zewnątrz. Szczególnie gdy nie mieszka się w mieście i kot widzi, że za oknem jest kraina pełna przygód. (Wiem jednak po sobie, że czyha tam mnóstwo niebezpieczeństw)

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Wto maja 31, 2016 7:31
przez zuza
No mozna, tylko cala rodzina musi o to dbac. Mozna tez zabezpieczyc ogrod tak, zeby kot nie mogl z niego wyjsc, ale to kosztuje. Taniej chyba zrobic mu wybieg, woliere do ogrodka z siatki, zeby mogl sobie korzystac z trawy i krzaczkow, a jednoiczesnie byk bezpieczny...

Kot rwie sie na dwor, bo go to ciekawi, nie zdaje sbie sprawy z niebezpieczenstw.

Ja mam koty "z odzysku", swoje przeszly. Zanim nie przywykly do tego, ze u mnie sa bezpieczne, jak tylko otwieralam drzwi, one sie w panice chowaly...

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Wto maja 31, 2016 10:53
przez klaudiafj
Kacper2000 pisze:Po pewnym czasie podjąłem decyzję, że nadszedł czas na pierwszą wycieczkę na ogród. Z początku nie był przekonany lub po prostu było to dla niego coś nowego z czym jeszcze się oswajał. Później było już dla niego tylko lepiej. Nie dawał nam spokoju i koniecznie chciał przesiadywać na zewnątrz.


Kacper2000 pisze:Nie wiem jak można kota trzymać w domu? Nie mam tutaj na myśli, że to jakieś totalne barbarzyństwo ale konkretnie jak to zrobić skoro kot sam pcha się na zewnątrz. Szczególnie gdy nie mieszka się w mieście i kot widzi, że za oknem jest kraina pełna przygód. (Wiem jednak po sobie, że czyha tam mnóstwo niebezpieczeństw)


Widzę, że nadal nic nie rozumiesz. I darowałabym sobie komentarz, ale może inni "kochający swoje koty" a wypuszczający je samopas to będą czytać.

Kot nie chciał iść na zewnątrz - to Ty go nauczyłeś, żeby wychodził! To Tobie na tym zależało z niewiadomych powodów.
Kraina pełna przygód :?: Masz racje, było jak w bajce - do trzech razy sztuka! Wpierw gronkowiec, ale udało się kota uratować, potem zniknięcie na 4 dni - ale super, kot się znalazł, to można zapomnieć o incydencie, który nikogo niczego nie nauczył. Trzeciego razu już kot nie przeżył.

I nie pomoże teraz płacz i lament na forum, z forum trzeba było korzystać, żeby się dowiedzieć jak kota uchronić przed niebezpieczeństwem. Przede wszystkim - czy warto go wypuszczać.

Zbyt często wchodzę na wątek, żeby złożyć kondolencje, a w poście radośnie się opisuje jak kot miał się cudownie biegając samopas po dworze. Tylko jakoś nie dożył sędziwego wieku jak koty domowe.

Trzymaj się i wyciągnij wnioski na przyszłość.

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Wto maja 31, 2016 12:33
przez rysiowaasia
Podpisuję się pod postem Klaudiafj obiema rękami!
Kilkanaście lat temu moja kotka też cieszyła się życiem w "krainie pełnej przygód" i też została zabita przez samochód. Tylko, że ja wyciągnęłam z tego wnioski...Autorze wątku: tez wyciągaj wnioski ze swoich (i innych) doświadczeń!

Re: Czaruś, zaczarował i odszedł

PostNapisane: Śro cze 01, 2016 12:09
przez Kacper2000
OK. Rozumiem, że popełniłem błędy. Wszyscy je popełniamy. Mój kosztował mnie naprawdę wiele, bo straciłem najlepszego przyjaciela, członka rodziny. Co mam zrobić, żeby psychicznie poradzić sobie z tym problemem, bo ciągle jestem przybity, nic prawie nie jem. Nawet już moi znajomi pytają, co się ze mną dzieje. Tłumacze im co się stało i jaka to dla mnie tragedia. Większość z nich to rozumie ale nic mi to nie pomaga. Jak tak dalej pójdzie to wyląduję u jakiegoś psychologa lub psychiatry :[